Śmierć kierowcy MPK. Proces się nie rozpoczął. W ub.r. na ostatnim przystanku przy ul. Bursztynowej w dzielnicy Mirów, 46-letni Mariusz C. wszedł do kabiny kierowcy i zaczął go szarpać i bić. Oskarżony miał pretensje do kierowcy, że nie zatrzymał się na przystanku przy ulicy Turystycznej.
Policjanci ustalili, że w trakcie szarpaniny kierowca osunął się na podłogę autobusu. Następnie Mariusz C., z pomocą Czesławy B., wyniósł kierowcę z autobusu i zaczął go cucić. Potem przystąpił do reanimacji, którą prowadził do czasu przybycia karetki pogotowia. Niestety Andrzej Ch. zmarł.
Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną śmierci był rozległy zawał serca. Według biegłego patomor-fologa zachowanie Mariusza C. nie miało bezpośredniego wpływu na śmierć kierowcy autobusu. Jednak stres i emocje wywołane napaścią mogły w sposób pośredni przyczynić się do zgonu Andrzeja Ch.
Mariusz C. najpierw przyznał się do naruszenia nietykalności cielesnej kierowcy, a potem wycofał się ze składanych wyjaśnień. Prokuratura przeanalizowała monitoring autobusu i na jego podstawie postawiła zarzuty byłemu komandosowi. Jak się okazało, C. dopuścił się przestępstwa w warunkach recydywy. W przeszłości był karany za znęcanie się nad osobą najbliższą.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?