Wyjątkowo spokojnie przebiegły święta Bożego Narodzenia. Zdarzył się tylko jeden poważny wypadek drogowy. Pielęgniarki szpitala w Blachowni kontynuowały protest.
Nie było groźnych zachorowań. Pogotowie ratunkowe wzywano głównie do przypadków niestrawności i kolek, których oczywiście było więcej niż zwykle. Mniej osób niż w dniach przedświątecznych przywieziono do izby wytrzeźwień. W noc wigilijną trafiło tutaj 17 mężczyzn i 1 kobieta, w Boże Narodzenie - 8. mężczyzn i 3 kobiety.
Chuligani i włamywacze nie dali wytchnienia służbom porządkowym. W wigilijną noc nieznani sprawcy włamali się do szkoły przy ul. Jesiennej i skradli klucze do sal lekcyjnych. W poniedziałek nad ranem inni sprawcy włamali się do szkoły przy ul. Kukuczki i usiłowali podpalić salę gimnastyczną. W porę nadjechała straż pożarna, spłonął tylko kawałek parkietu. W noc bożonarodzeniową dokonano też kilku włamań do mieszkań.
W wyniku śmiertelnego potrącenia przez samochód zginęło dwóch młodych mężczyzn na DK-1 w Zawadzie. W poniedziałkową noc przed godziną 2 próbowali przebiec trasę szybkiego ruchu. Kierowca samochodu zauważył ich zbyt późno. W święta doszło także do kilkunastu kolizji. Choć niektóre wyglądały bardzo groźnie, uczestnicy zdarzeń nie odnieśli poważnych obrażeń. Przez cały okres świąteczny trwał protest pielęgniarek w szpitalu w Blachowni. Siostry odchodziły od łóżek chorych na 4 godziny, zostawiając jednak po jednej dyżurnej na każdym oddziale. Każdego dnia około 40 sióstr przebywało w świetlicy szpitalnej, uczestnicząc w akcji strajkowej. Domagały się podwyżek płac, większych niż 203 zł zaoferowane przez rząd.
Większość częstochowian spędzała święta w rodzinnym gronie.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?