- Dla dobra śledztwa na razie nie zdradzamy, o jakie firmy chodzi - wyjaśnia Jarosław Naze, zastępca głównego lekarza weterynarii. I jak dodaje, oba zakłady to podmioty z branży mięsnej, które kupowały sól w przekonaniu, że jest to produkt spożywczy. Zanieczyszczona sól została przez nich już zarekwirowana. Teraz trzeba czekać na wyniki badań laboratoryjnych, które określą, jakie dokładnie związki chemiczne znajdują się w soli technicznej, nienadającej się do jedzenia, którą wspomniane firmy sprzedawały jako sól spożywczą.
Przeprowadzone do czwartkowego popołudnia kontrole GIW-u wykazały, że 118 przedsiębiorstw z 12 województw kupowało sól od firm oferujących oszukany produkt. Pracownicy Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Katowicach od poniedziałku skontrolowali około tysiąca firm działających w naszym regionie. Co więc z obawami Czytelników, którzy zastanawiają się, czy produkty ze sklepowych półek nadają się do jedzenia?
Z ok. tysiąca firm w Śląskiem dwie kupowały zanieczyszczoną, podejrzaną sól
- Żywność dostępna na rynku nie stanowi zagrożenia dla zdrowia i życia - uspokaja ich Jarosław Naze.
Tymczasem pracownicy powiatowych stacji sanepidu nadal odwiedzają zakłady produkujące np. kiszonki, przyprawy i piekarnie, sklepy czy hurtownie w województwie śląskim, które podlegają ich jurysdykcji. Sprawdzają, jaką sól wykorzystują do produkcji.
- Do wczoraj pobraliśmy próbki w ponad 120 przedsiębiorstwach. Do skontrolowania mamy łącznie około tysiąca placówek - mówi Beata Kempa, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach. I jak dodaje, na razie nie stwierdzili, by którakolwiek z firm korzystała z podejrzanej soli.
Na workach z solą, które przewozili pracownicy jednej z podejrzanych firm, pojawiła się nazwa firmy z naszego regionu.
Chodzi o Zakład Odsalania "Dębieńsko", który na rynku solnym działa od 1974 roku. Romuald Klimek, wiceprezes zakładu, potwierdza, że firmom Amasol i Konsalt sprzedawali sól spożywczą warzoną. Jej sprzedaż wymaga okazania odpowiednich świadectw jakości i certyfikatów. - Przypuszczam, że kupowano ją tylko po to, by zdobyć te certyfikaty - mówi Klimek. Bo później mogli okazać świadectwo, że kupują sól u jednego z najlepszych producentów w kraju. Zaś do
sprzedawanej partii soli dołączali fałszywą, kupowaną od firmy Anwil z Włocławka. - W taki sposób chcieli uwiarygodnić swoją ofertę - mówi Klimek. Na miesiąc przed
wybuchem afery solnej śląski sanepid skontrolował zakład "Dębieńsko". Przeszedł kontrolę bez zastrzeżeń. KD
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?