Do wielu miejscowości nie docierają ani PKS-y, ani prywatni przewoźnicy. Tak jest na przykład w Suliszowicach w gminie Żarki.
- Mamy kłopoty z wydostaniem się z Suliszowic, a później z dotarciem do domów. Musimy liczyć na pomoc sąsiadów mających samochody, kiedy musimy coś załatwić w mieście - mówi Barbara Osińska, mieszkanka Suliszowic w powiecie myszkowskim.
Mieszkańcy powiatów częstochowskiego, kłobuckiego, myszkowskiego i lublinieckiego coraz częściej zmuszeni są do korzystania z autostopu.
- Niektórzy z naszej wsi dochodzą do pobliskiej drogi wojewódzkiej i łapią okazję, bo inaczej nie dostaną się do Żarek czy Myszkowa - mówi Edyta Skrzypiciel z Czatachowy.
Kłopoty z dojazdem mają też mieszkańcy Koszęcina. Skarżą się do wójta, by interweniował w sprawie przywrócenia kursów.
- Ludzie wielokrotnie zgłaszali ten problem, ale nie ma żadnego zainteresowania ani ze strony państwowych, ani prywatnych przewoźników. Pracujący do późnego wieczora nie mają jak wrócić do domów - twierdzi Grzegorz Ziaja, wójt Koszęcina.
Ostatnie autobusy wyjeżdżają z Lublińca do Koszęcina około godz. 18. Także kursy z Częstochowy do Koszęcina nie odbywają się później niż o godz. 18.
Prywatni przewoźnicy obstawiają tylko najbardziej rentowne linie, a PKS-y wycofują się z kursów przynoszących straty. Niektóre gminy rozwiązują problem dofinansowując nierentowne kursy. Na trasie z Choronia (gmina Poraj) do Starej Kuźnicy jeździ prywatny przewoźnik, którego dotuje właśnie gmina.
Lublinieckiego i częstochowskiego PKS-u starostwa nie zamierzają wziąć pod finansowe skrzydła.
Myszkowski PKS czeka jeszcze na decyzję radnych powiatowych. Jak twierdzi starosta Łukasz Stachera, radni jeszcze w sierpniu zdecydują, czy starostwo powinno przejąć PKS.
Mają problemy z dojazdami
Na trasach Panki-Kałmuki-Hutka-Kłobuck oraz Częstochowa-Kłobuck przez Pierzchno i Grodzisko autobus jeździ tylko dwa razy dziennie.
Częstochowski PKS nie zgodził się na uruchomienie, na wniosek starostwa, dodatkowych połączeń.
Do Czatachowy nie jeździ w wakacje żaden PKS z Myszkowa.
Poza wakacjami, autobus jedzie rano, ale po południu dojeżdża tylko do Zawady. Dla starszych mieszkańców dojście stamtąd do domu to duży problem.
Do Sokolnik, Bliżyc i Zagórza w gminie Niegowa autobus dociera dwa razy dziennie.
Mieszkańcy narzekają, że to mało, bo z Myszkowa, gdzie pracują i się uczą, nie mają jak się dostać wieczorem do domów.
Mieszkańcy Wędziny w gminie Ciasna narzekają na zawieszenie kursu PKS-u, który dotychczas przyjeżdżał po godz. 17.
W związku z tym wiele osób pracujących w Lublińcu i Ciasnej ma ogromne problemy z powrotem z pracy.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?