Częstochowianie najczęściej nadają swoim pociechom imiona Julia i Jakub. Skąd wynika ta moda?

W ubiegłym roku listę topowych imion otwierała Julia (152 dzieci), która wyprzedzała Jakuba (130), Maję (108), Lenę (103), Filipa (97) oraz Zuzannę (92). W 2012 roku liderka się nie zmieniła. Imię Julia nadano 91 dzieciom. W czołówce są jeszcze: Jakub (83), Lena (74), Maja (74), Kacper (69) oraz Natalia (55).

– O podobnej modzie można mówić w całym kraju. Myślę, że najwięcej na ten temat mieliby do powiedzenia socjolodzy. Ja ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że rodzice najczęściej wybierają imiona, które są proste i krótkie i ładnie brzmią, kiedy są zdrobnione – mówi Rafał Bednarz, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Częstochowie.

Co ciekawe z użycia wychodzi wiele typowo polskich imion, które jeszcze niedawno były bardzo popularne. W tym roku w Częstochowie urodziło się na przykład tylko 4 Marcinów, 5 Grzegorzów, 3 Agnieszki, 3 Rafałów, 2 Marków i 2 Moniki. Z drugiej strony ciągle popularne są takie imiona, jak Maria, Zofia i Antoni.Dzisiaj oryginalne imiona nie szokują już tak, jak kilkanaście lat temu.

Tym bardziej, że wielu Polaków wyjechało do pracy za granicę. Tam pobrało się z obywatelami innych krajów i założyło rodziny.

Dlatego często nadawane są imiona typowe dla innych krajów. Później dzieci rejestrowane są w Polsce i ich imiona są odnotowywane przez rodzime urzędy stanu cywilnego.

Jakie najciekawsze imiona dla swoich dzieci wybrali rodzice w Częstochowie? Do listy mieszkańców naszego miasta dołączyli: Zoe, Valentina, Temida, Sambor, Salomon, Muhabbat, Nathan, Matia, Matteo, Marika, Liliya, Letizia, Leonard, Leo, Justina, Jonatan, Iwetta, Ines, Eunika, Daisy-May, Carter, Carmen, Bouchra, Ayda, Anushka. Alessandro i Aiden.

– Oczywiście jest uchwała, które reguluje kwestię nadawania imion. My niedawno także odmówiliśmy rejestracji, dlatego, że rodzice chcieli nadać dziecku imię, które w sposób jednoznaczny nie określało płci, było zdrobniałe i miało na dodatek zagraniczne pochodzenie. Rodzice odwołali się do wojewody, ale on przyznał nam rację – mówi Rafał Bednarz.