Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żywiołowa koszykówka w hali w Gdyni. Mecz Arki Gdynia z Anwilem Włocławek trzymał w napięciu do końca ZDJĘCIA

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Wideo
od 7 lat
Aż 600 kibiców z Włocławka i pozycja lidera Orlenu Basketu Ligi to miały być najważniejsze argumenty Anwilu, który w sobotę, 2 marca 2024 roku stawił się w hali Polsat Plus Arena Gdynia. Andrzej Pluta, Bryce Alford i Stefan Kenić mieli jednak inny pomysł na to spotkanie. Ostatnie słowo należało jednak do przyjezdnych, którzy wygrali 89:85.

Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia - Anwil Włocławek 2.03.2024

Jeden z najlepszych zespołów Orlenu Basketu Ligi poza własną halą oraz typowa drużyna własnego parkietu. Pędzący po medale sezonu 2023/2024 i starający się wygrzebać z dolnych regionów tabeli. Mimo tego w sobotę, 2 marca 2024 roku nie było widać wielkiej sportowej różnicy między Anwilem Włocławek a Krajową Grupą Spożywczą Arką Gdynia.

Na początku Jakub Garbacz, koszykarz, który w Gdyni grał w latach 2017-2019, trzema trójkami skutecznie ostudził ucieczkę Arki. Trafił pięć z sześciu prób w pierwszej kwarcie. Dzięki temu włocławska drużyna odskoczyła na 16:9. Przyjezdni bardzo mocno naciskali rozgrywającego Andrzeja Plutę juniora, szybko go tym zdeprymowali, utrudniając wyprowadzanie skutecznych akcji.

Ta taktyka działała do czasu, aż gdynianie zdecydowali się na taką samą, agresywną postawę. Sygnał do zadziornej postawy dał Adam Hrycaniuk, pseudonim "Bestia", który mocno pracował pod dwoma koszami. Spotkanie szybko zmieniło się w popis fizycznych możliwości obu zespołów. Arka wyszła dzięki temu znów na nieznaczne prowadzenie.

Za nieustępliwość opłacała się. Nie zawsze gdynianie mieli pomysł w ataku, ale w obronie trzymali poziom. Garbacz przestał trafiać, a Victor Sanders długo nie kwapił się, żeby podjąć rękawicę. Wskutek tego Anwil schodził po dwóch kwartach ze skromnym prowadzeniem 43:42, a to już był wynik dość niespodziewany.

Żółto-niebiescy trzymali się dzielnie. I chociaż Anwil wciąż nadawał ton rozgrywce, szczególnie w bardziej urozmaiconym ataku, to mecz nadal nie był rozstrzygnięty. A dobrym zobrazowaniem tej drogi obu zespołów była ostatnia akcja gospodarzy w trzeciej kwarcie. Arka miała 2,9 sekundy na rozegranie piłki. Bryce Alford podał Plucie, a ten, mimo asysty dwóch przeciwników, zrobił trzy susy i tuż po przekroczeniu połowy... rzucił celnie, zmniejszając straty do 65:70.

Mecz trzymał w napięciu do końca, bo nikt z 2603 kibiców w hali nie mógł być pewnym wytypowania zwycięzcy. W decydujących momentach czwartej kwarty Anwilowi tlen podawał Victor Sanders, który trafił trzy "trójki" z rzędu. Dzięki temu włocławska ekipa wyszła na prowadzenie 87:82.

- Od samego początku zdawaliśmy sobie sprawę, że Anwil to pierwsza drużyna ligi i nie będzie to dla nas łatwy mecz. Anwil przyjechał troszeczkę osłabiony. Postawiliśmy się tutaj, u siebie, w domu. Wydaje mi się, że to był dobry mecz do oglądania. Daliśmy z siebie wszystko. Dzisiaj Anwil pokazał dlaczego są na tym pierwszym miejscu. Nasze ostatnie dwa mecze naprawdę były bardzo udane. Staramy się to podtrzymać. I nie chodzi o sam wynik, ale o przebieg gry. Z energią, dzieląc się coraz lepiej piłką w ataku. W obronie też coraz lepiej to wygląda, więc staramy się to podtrzymać - powiedział po meczu Andrzej Pluta, rzucający obrońca Arki, który zdobył 24 punkty i miał cztery asysty.

- Koledzy kreowali mi pozycje. Wiedziałem, że jak do mnie podają, to jestem otwarty. Rzucałem, wpadało i w tym sezonie tak będzie wpadało już cały czas. Mamy lidera w drużynie, którym jest Victor i on potrafi coś z niczego wykreować. Wiedzieliśmy, co chcemy grać (w końcówce meczu - przyp.). Chcieliśmy, żeby był switch i żeby nie krył go LeDay (zmiana krycia na Sandersie - przyp.). A Victor czarował tak, że były trzy trójki chyba w 50 sekund. To było kosmiczne i dzięki temu tak naprawdę zamknął ten mecz. Nasza liga jest tak specyficzna, że tutaj nie można nikogo lekceważyć. Każdy może wygrać z każdym. Sezon jest długi i miejsce w tabeli nie odzwierciedla, jak ktoś potrafi zagrać i jaki ma potencjał drużynowy. Arka ma świetnych zawodników i zagrała dobry mecz - przyznał Jakub Garbacz, rzucający obrońca Anwilu, który w dobrze sobie znanej hali trafił siedem "trójek".

Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia - Anwil Włocławek 85:89 (25:26, 17:17, 23:27, 20:19)
Arka:
Pluta 24 (4x3), Alford 22 (4), Kamiński 7 (1), LeDay 4, Bogucki 6 oraz Wilczek, Gordon, Kenić 15 (3), Hrycaniuk 7, Szumert, Marchewka

Anwil: Bell 4, Sanders 27 (3), Garbacz 28 (7), Kostrzewski 8, Young 7 oraz Łączyński 2, Bojanowski, Jõesaar 5 (1), Dimec 8, Wadowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto