Wywiad z Markiem Papszunem, trenerem Rakowa Częstochowa: Nie spodziewałem się, że rozwój sportowy będzie następował tak szybko [ROZMOWA]
Jest Pan orędownikiem dość nietypowego ustawienia z trzema obrońcami, z czym wiele innych zespołów ma ogromne problemy. Czy to był Pana autorski pomysł? Czy na początku pracy w Rakowie był Pan przekonany, że akurat taki system gry wypali? - Tak, to był mój pomysł. Sam właściciel zresztą podkreślił, że to był jeden z argumentów zatrudnienia mnie w klubie, żeby wprowadzić świeże spojrzenie i nowy pomysł na grę zespołu, który jak na polskie warunki, był dość niestandardowy. Nie zamykałbym się i nie tworzył legend wokół tego, bo gramy różnymi systemami. Akurat teraz nie gramy czwórką obrońców, ale w drugiej lidze zdarzały się mecze, gdzie z powodzeniem to stosowaliśmy i wymienialiśmy różne warianty gry. W zależności od tego, jakie mieliśmy możliwości kadrowe, to zdarzało nam się grać 4-3-3 i 3-5-2. W dzisiejszych realiach piłka jest wszechstronna. Na boisku jest duża wymienność funkcji i myślę, że przestawienie drużyny nie powinno być dużym problemem. Oczywiście, my tego nie robimy, bo u nas praca troszkę inaczej wygląda. Skupiamy się na szczegółach i detalach. Wymagamy od zawodników wielu automatyzmów i powtarzalności w grze. Ciągłe zmiany systemów gry na pewno by nie pomagałyby w tym. Nie realizowana byłaby wówczas nasza filozofia gry, dlatego stawiamy na taką powtarzalność i wspomniane automatyzmy w grze.