Tragiczny wypadek w silosie

Piętnastoletni chłopiec zginął podczas prac gospodarskich w Mariance Rędzińskiej koło Częstochowy. Do tragedii doszło prawdopodobnie we wtorek wieczorem. Nastolatek, który nieraz pomagał rodzicom w prowadzeniu gospodarstwa, wszedł na 10-metrowy silos zbożowy stojący na podwórku za budynkami. Prawdopodobnie poślizgnął się i runął w dół.
Ziarna kukurydzy wciągnęły go do środka jak bagno.

- Każdemu, także dorosłemu, mogło się to zdarzyć - usłyszeliśmy od rodziny, która nie chce mówić o okolicznościach tragedii. - To był duży, silny chłopak. Miał około 1,80 metra wzrostu. Nieraz sam obsługiwał silos.

Nikt z domowników nie słyszał wołania chłopca o pomoc.
Rodzice sądzili, że syn pobiegł wieczorem do kolegów. Gdy długo nie wracał, rozpoczęli poszukiwania. O północy zawiadomili policję. Poszukiwania trwały kilka godzin. Nad ranem ciało chłopca znaleziono w silosie. Wezwano straż pożarną. Strażacy przez dwie godziny próbowali wydobyć zwłoki. W ścianie silosu musieli wyciąć duży otwór o wymiarach metr na 50 centymetrów i opróżnić zbiornik z kukurydzy. Na dnie leżało ciało chłopca. Prawdopodobnie udusił się, próbując się wydostać spod przygniatających go ziaren.

- To pierwszy tak tragiczny wypadek przy pracach gospodarskich w tym roku - mówi kom. Stanisława Gruszczyńska z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie.

Okoliczności tragedii bada częstochowska prokuratura.

- Najczęściej do wypadków dochodzi latem - podczas prac polowych: żniw, sianokosów - mówi Ewa Widera, główny specjalista ds. prewencji i rehabilitacji częstochowskiego oddziału Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. - Podczas roku szkolnego organizujemy prelekcje ostrzegając dzieci, jakich prac w gospodarstwie nie powinny się podejmować, a także rodziców, jakich obowiązków nie powinni powierzać dzieciom.

Niestety dla wielu gospodarzy widok syna kierującego ciągnikiem jest powodem do dumy i pochwalenia się umiejętnościami dziecka. Zdarza się, że nieletni uruchamiają także inne maszyny rolnicze.