MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Pędzący tir wjechał prosto do domu starszej kobiety

Mariusz Pietrzyk
Nie trzeba być specjalistą, by wiedzieć, że połowa domu pani Zofii nadaje się już tylko do rozbiórki. Fot. Mariusz Pietrzyk
Nie trzeba być specjalistą, by wiedzieć, że połowa domu pani Zofii nadaje się już tylko do rozbiórki. Fot. Mariusz Pietrzyk
To cud, że akurat spałam w innym pokoju, bo w tym od ulicy przygniotła by mnie ściana - opowiada roztrzęsionym głosem 75-letnia kobieta. Godzina 1.15. Sobota. Pani Zofia Dziedzic szykuje się do snu.

To cud, że akurat spałam w innym pokoju, bo w tym od ulicy przygniotła by mnie ściana - opowiada roztrzęsionym głosem 75-letnia kobieta.

Godzina 1.15. Sobota. Pani Zofia Dziedzic szykuje się do snu. Na trasie, która biegnie tuż obok jej domu, powoli słabnie ruch.

- Zamknęłam psa w kojcu i już leżałam w łóżku, kiedy nagle usłyszałam potężny huk. Myślałam, że to burza i chciałam wyjść przed dom, żeby zobaczyć jak się błyska. Ale nie mogłam drzwi otworzyć ? opowiada wystraszona kobieta.

Dokładnie w chwili kiedy p. Zofia układała się na boku, trasą DK-1 pędził ważący kilkadziesiąt ton ciężarowy MAN. Nagle kierowca zjechał na pobocze. Prawe koło "złapało" rów. Nic nie dało się już zrobić. Auto z ogromnym impetem uderzyło prosto w budynek, taranując po drodze drewniane ogrodzenie posesji.

- Dopiero jak udało mi się wyjść z pokoju zobaczyłam rozmiary zniszczenia - opowiada p. Zofia. - Pokój gościnny, ten od ulicy zniknął po prostu z powierzchni ziemi. Razem ze ścianą wypadło nowe okno, które niedawno wprawiłam.
Wjeżdżający samochód, a potem sypiący się gruz połamał mi wszystkie meble i potrzaskał telewizor. A strop wygiął się tak, jak kołyska i w każdej chwili może się zawalić. Nawet drzwi i okna po drugiej stronie domu nie chcą się otwierać.
Kiedy pani Zofia przedzierała się przez gruzowisko na podwórku, słychać było już syreny straży i pogotowia.
Strażacy natychmiast wyciągnęli ze zgniecionej kabiny MAN-a rannego kierowcę. Lekarze zabrali go chwilę później do szpitala. Obrażenia nie były na szczęście groźne. Po opatrzeniu kierowca udał się do domu.

- Jechał za szybko i stąd całe zdarzenie - podsumował oficer dyżurny KMP w Częstochowie. - Nie było ofiar w ludziach, więc zakwalifikowaliśmy to jako kolizję.
Tymczasem strażacy zabrali się do zabezpieczania mocno uszkodzonego budynku. Drewnianymi stemplami podparli wygięty strop. Reszta napraw została jednak na głowie pani Zofii.

- Jak mam to teraz naprawić? - załamuje ręce kobieta. - Przecież jestem sama. Dom był wprawdzie ubezpieczony, ale przecież zanim załatwię formalności ktoś musi tego pilnować. Przecież każdy może tu teraz wejść. A dwa dni temu skończyli malować ten pokój. Właśnie miałam się do tej sypialni przenieść. Czekałam tylko aż zapach farby trochę wywietrzeje.

Będzie pomoc

Pani Zofia Dziedzic nie zostanie sama ze swoim nieszczęściem. Wójt gminy Poczesna Bogdan Krakowian obiecał, że obejrzy dokładnie zniszczenia, jakie spowodował tir uderzając w jej dom.

- Na poniedziałkowym posiedzeniu zarządu gminy zajmiemy się sprawą pani Zofii - deklaruje wójt Krakowian. - Nie chcę mówić na razie o pieniądzach, ale z pewnością jakoś jej pomożemy.

Niezależnie od tego pani Zofia może liczyć na odszkodowanie wypłacone z polisy OC sprawcy wypadku. Na szczęście właściciel ciężarówki, mieszkający w Paniówkach k. Gliwic, miał aktualne ubezpieczenie i zostawił pani Zofii numer polisy. Dzięki temu po oszacowaniu strat przez rzeczoznawców z firmy ubezpieczeniowej p. Zofia otrzyma pieniądze. Procedura potrwa jednak w najlepszym razie kilka dni.

od 7 lat
Wideo

Gałązka-Sobotka: kładziemy pacjentów w szpitalu bez uzasadnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto