Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mija pół roku od śmierci Kamilka z Częstochowy. Siostra chłopca zabrała głos. Nad cmentarzem ukazała się tęcza!

RED
W środę 8 listopada minęło pół roku od śmierci Kamila z Częstochowy, który zmarł w wyniku ran i poparzeń. O zbrodnię oskarżono ojczyma chłopca. W sieci pojawił się wymowny wpis siostry chłopca, która pokazała też zdjęcia z cmentarza z piękną tęczą.

Kilka dni temu odsłonięto nowy pomnik na grobie skatowanego przez ojczyma Kamilka z Częstochowy, a 8 listopada minęło pół roku od tragicznej śmierci chłopca. W mediach społecznościowych pojawił się wpis siostry chłopca, która zamieściła też zdjęcia z cmentarza, na których widać tęczę. Faktycznie tego dnia w Częstochowie po krótkiej ulewie na niebie pojawiła się tęcza.

"Kamilku dziś mija pół roku jak Cię nie ma z nami ale wierzę, że żyjesz w każdym z nas i czuwasz nad nami . Wciąż w uszach dźwięczy mi Twój przesłodki śmiech . Brakuje mi Twojego tulenia . Wierzę ,że kiedyś znów się zobaczymy . Dziękuję że przywitałeś mnie tęczą kiedy Cię dziś odwiedziłam. Wierzę ,że patrzysz na nas z nieba swoimi pięknymi oczyma . Kocham Cię I myślę o Tobie codziennie . Zawsze będziesz w sercu każdego z nas ." [pisownia oryginalna] - napisała siostra chłopca.

Od dnia pogrzeby Kamilka jego grób zasypywany jest zniczami, kwiatami i zabawkami. Nie inaczej było po odsłonięciu nowego pomnika i po okresie Wszystkich Świętych.

Tęcza nad Częstochową 8 listopada

Skatowany Kamilek z Częstochowy

Dramat ośmioletniego chłopca trwał od dawna, jednak usłyszeliśmy o nim dopiero na początku kwietnia tego roku. Pod jednym dachem – w niewielkim lokalu przy ulicy Kosynierskiej w Częstochowie - mieszkały w sumie dwie rodziny. To matka Kamilka 35-letnia Magdalena B. wraz z mężem 27-letnim Dawidem B. i dziećmi oraz jej siostra Aneta J. wraz z mężem i dziećmi. Tuż za ścianą sąsiedzi… Aż trudno uwierzyć, że nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, co przeżywa mały chłopiec.

Sprawa wyszła na jaw, w poniedziałek, 3 kwietnia 2023. Chłopca przyszedł odwiedzić jego biologiczny ojciec. Zauważył, że dziecko ma bardzo poważne obrażenia i jest poparzone. O wszystkim zaalarmował odpowiednie służby. Później wszystko potoczyło się już błyskawicznie. Na miejsce najpierw przyjechała karetka pogotowia ratunkowego. Po jakimś czasie przyleciał śmigłowiec pogotowia ratunkowego i przetransportował ośmiolatka do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka przy ul. Medyków w Katowicach. Chłopiec miał liczne obrażenia ciała – między innymi poparzoną głowę, klatkę piersiową i kończyny, a także spalone włosy. Jak przekazali lekarze, oparzenia obejmowały blisko jedną czwartą powierzchni ciała.

Chłopiec w ciężkim stanie trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Jego stan był bardzo ciężki, ale stabilny. Przebywał na oddziale intensywnej terapii. Po kilkudziesięciu dniach walki cała Polska usłyszała, że życia pobitego i poparzonego chłopca nie udało się uratować. Kamilek zmarł 8 maja.

Domowi oprawcy z Częstochowy

Oprawcami chłopca okazali się jego najbliżsi - 35-letnia matka i 27-letni ojczym, z którymi mieszkał pod jednym dachem. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie wszczęła śledztwo.

5 kwietnia 2023 roku prokurator wystąpił do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec podejrzanych tymczasowego aresztowania na trzy miesiące. Motywował to grożącą podejrzanym surową karą i obawą matactwa. Sędzia przychylił się do wniosku i od tego momentu domowi oprawcy przebywają za kratkami.

Jak do tej pory ustalono, chłopiec był wielokrotnie maltretowany przez ojczyma, 27-letniego Dawida B. Mężczyzna znęcał się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem m.in. sadzając chłopca na rozgrzanym piecu, przypalając papierosami, polewając wrzątkiem, bijąc prysznicem oraz pięściami po całym ciele, kopiąc po głowie i rzucając nim o meble i podłogę.

Nowy nagrobek stanął na grobie skatowanego Kamilka z Częstochowy. Ten widok rozdziera serce!

Częstochowa. Na grobie skatowanego Kamilka postawiono nowy p...

Matka Kamilka, 35-letnia Magdalena B., mimo że wiedziała co robi jej mąż, w żaden sposób nie próbowała go powstrzymać. Kamilek wielokrotnie uciekał z domu. Zdaniem opiekujących się nim w ostatnich dniach życia lekarzy, chłopiec był wcześniej zaniedbany i niedożywiony. Gdyby nie to, miałby duże szanse przeżyć.

Drugi wątek śledztwa dotyczy niedopełnienia obowiązków przez pracowników ośrodków pomocy społecznej w Częstochowie, a także w Olkuszu, gdzie przez pewien czas mieszkała rodzina Kamila oraz działających przy gminach zespołów ds. przeciwdziałania przemocy w rodzinie, a także przez kuratorów i placówki oświatowe.

Oprawcy usłyszeli zarzuty

W związku z tym, że śledztwo dotyka nie tylko sprawcy, ale również szeregu instytucji państwa - osób pełniących różne funkcje, czy to w organach ścigania, sądach, prokuraturze, jednostkach wychowawczych, opiekuńczych podlegających samorządowi - zdecydowano o przeniesieniu sprawy z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. I to właśnie tam sformułowano i postawiono zarzuty Dawidowi B. i Magdalenie B.

Mężczyzna odpowie za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Z kolei Magdalenie B. postawiono zarzut pomocnictwa w zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Dawid B. był wcześniej karany. Czyny, za które obecnie odpowiada, popełnił w warunkach recydywy. Zarzuty wobec mężczyzny obejmują także znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad drugim pasierbem, 7-letnim Fabianem B. Para oskarżonych ma bowiem wspólnie dwójkę dzieci. Oprócz nich Magdalena B. ma troje kolejnych z dwoma innymi mężczyznami (nie licząc zmarłego Kamilka).

Dawid B. złożył wyjaśnienia przyznając się jedynie do niektórych agresywnych zachowań wobec małoletniego Kamila. Z kolei Magdalena B. nie przyznała się do zarzucanego jej czynu i złożyła wyjaśnienia.

Obojgu grozi kara dożywotniego więzienia.

Członkowie rodziny z zarzutami

W sprawie zarzuty usłyszeli też członkowie najbliższej rodziny chłopca - 45-letnia Aneta J., starsza siostra Magdaleny B., ciotka 8-letniego Kamilka oraz jej mąż Wojciech J. oraz 21-letni Artur J. To właśnie oni – wraz z dziećmi - mieszkali pod jednym dachem z Magdaleną B. i Dawidem B. i ich rodziną. Wszyscy usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy ośmioletniemu chłopcu, mimo że był w stanie, który zagrażał jego życiu. Nikt z nich nie zareagował na zachowanie Dawida B., ani nie wezwał też pomocy medycznej do dziecka. W sumie jak na razie zarzuty usłyszało więc pięć osób.

Do prowadzenia sprawy śmierci 8-letniego Kamila z Częstochowy w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsk wyznaczono trzech prokuratorów, w tym prokuratora specjalizującego się w sprawach z zakresu prawa rodzinnego i opiekuńczego.

Sąd przedłużył areszt

Niedawno Sąd Okręgowy w Częstochowie zdecydował o przedłużeniu aresztu dla domowych oprawców ośmioletniego Kamilka z Częstochowy.

- Sąd podjął taką decyzję ze względu na to, że podejrzanym grozi surowa kara i występuje obawa matactwa - mówi sędzia Dominik Bogacz, rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie.

Podejrzani będą za kratkami przynajmniej do 29 grudnia 2023 roku.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto