Złomrex chce wnieść do spółki ponad ćwierć miliona złotych

CKM Włókniarz musi powołać do życia spółkę akcyjną i w takiej formie przystąpić do nowego sezonu rozgrywek. Jeśli tego nie uczyni, zostanie zdegradowany z ekstraligi.

To jakże klarowne wytyczne, które określiła ustawa, a także w swoim rozporządzeniu Polski Związek Motorowy, a zaakceptował w całej rozciągłości minister sportu Tomasz Lipiec.

Temat powołaniu spółki przewijał się w klubie z Olsztyńskiej od kilku sezonów. Działacze CKM-u odwlekali jednak termin przystąpienia do konkretnych działań z kilku powodów. Pierwszy i najważniejszy, to mętne informacje o powołaniu zawodowych rozgrywek na czarnym torze, brak jednoznacznego informacji na temat kapitału założycielskiego przyszłej SA, a także obawa o przyszłość historycznie zasłużonego stowarzyszenia, które będzie jednak działało przy nowym podmiocie.

Po walnym sprawozdawczym zebraniu członków Włókniarza, które odbyło się w sali sesyjnej częstochowskiego Urzędu Miasta wszystkie wątpliwości trzeba jednak odłożyć na bok.

- Czasu na przekształcenia mamy coraz mniej - przyznaje prezes Włókniarza Marian Maślanka, który - jak można było się tego spodziewać - stoi w pierwszym rzędzie reformatorów Włókniarza.

Kapitał założycielski przyszłej spółki ma wynosić (w wersji najbardziej oszczędnej) 500 tys. złotych. Jeśli ją przyjąć za pewien punkt odniesienia, to na dziś jest jedyny kandydat do zakupienia udziałów w spółce - firma Złomrex.

Przemysław Grzesiak, obecny na walnym zebraniu jeden

z prezesów Złomreksu, otwarcie przyznał, że jego przedsiębiorstwo jest gotowe wyłożyć na rzecz spółki kwotę 251 tys. Łatwo policzyć, że w tym wypadku stanowi to 51 procent udziałów, i w perspektywie, zapewniłoby posiadanie pakietu większościowego akcji klubu. To by również oznaczało, że Złomrex najprawdopodobniej utrzymałby przy władzy obecną ekipę sprawującą rządy w CKM-ie. Zresztą Grzesiak sam to przypominał, podobnie jak to, że pierwsze uzgodnienia o akcjonariacie i udziale w nim Złomreksu zapadły dwa dni przed zebraniem.

Marianowi Maślance i jego współpracownikom przyjdzie teraz szukać drugiej "nogi", na której oprą ciężar finansowy Włókniarza SA. Prezes CKM-u twierdzi, że każdego wspólnika z pieniędzmi przyjmie z otwartymi rękami. Czy znajdą się jednak chętni, którzy zechcą wystąpić w tej w tej "rozgrywce" w parze ze Złomreksem? Sternik CKM-u właściwie nie upublicznił informacji, że Włókniarz poszukuje chętnych do przystąpienia do spółki. A szkoda. W Lesznie kapitan założycielski spółki wyniósł aż 1,5 mln złotych. Gdyby pod Jasną Górą znaleźli się chętni to zainwestowania takich środków (niekoniecznie jedna firma), z całą pewnością plany związane z zaangażowaniem się Złomreksu trzeba byłoby przemodelować i dostosować do nowej koncepcji finansowej.

- Nikogo, kto chce zainwestować w ten klub nie wyrzucimy - podkreśla Maślanka. - Chcemy stworzyć silny organizm, który będzie kontynuatorem dokonań stowarzyszenia, a nie zniweczy je z myślą o zrobieniu dobrego biznesu.

Słowa te brzmią jak zapewnienie, że po reorganizacji Włókniarza w kierowniczych gremiach CKM-u zostaliby ludzie, na których prezes się nie zawiódł, i którym ufa.

Nie zamierzamy tworzyć nowej rzeczywistości i burzyć tego, co udało się nam zbudować przez tyle lat - mówił Maślanka, do tych którzy przybyli na zebranie i mieli poważne wątpliwości, czy formuła takiego podmiotu działającego przy CKM-ie jest dobra.

W przypadku powołania spółki stowarzyszenie CKM Włókniarz nie zniknęłoby z pola widzenia. Zajęłoby się szkoleniem młodzieży, a także dzierżawiłoby obiekt przyszłej spółce.

Burzliwa dyskusja na tematy prywatyzacji klubu została spuentowana głosowaniem. Okazało się, że 32 członków klubu uznało projekt działaczy za godny zaufania. Tylko 3 wstrzymało się od głosu.