18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo we Wrzosowej: Zabił żonę, bo się bał, a dziecko miało pecha [ZDJĘCIA]

Adam Świerczyński
Zabójstwo we Wrzosowej: Zabił żonę, bo się bał, że zadzwoni na policję, a 15-miesięczna córka, którą zranił nożem na rękach matki po prostu miała pecha- tak o tym co zrobił mówi 47-letni Jacek G. z Wrzosowej, którego proces o morderstwo rozpoczął się dzisiaj przed częstochowskim sądem.

Zabójstwo we Wrzosowej: do zbrodni doszło 23 stycznia

Do koszmarnej zbrodni doszło 23 stycznia b.r. We Wrzosowej. Tego dnia Jacek G. wstał ok. 10.30 . Od 1 stycznia nie chodził do pracy w MPK, gdzie był ślusarzem, bo jak mówi nie chciało mu się.

Kiedy, wypił trzy piwa Wojak, trochę posprzątał, ugotował barszcz, po 16. wróciła żona razem z 15-miesięczną córka Jagodą, którą odebrała od teściów, a także pasierbica Jacka G., Paulina. Po obiedzie zaczęła się awantura.

- Nie wiem nawet o co zaczęła się awantura – zeznawał w prokuraturze Jacek G. - W awanturze zapominam nawet o co się kłócę.

W pewnym momencie żona Jacka G. Wioletta zagroziła, że zadzwoni na policję. Wówczas mężczyzna zagroził, że ją zabije.

- To mnie zabij - odpowiedziała kobieta , trzymająca na rękach 15-miesięczną córeczkę. Chwilę później G. zadał jej kilkanaście ciosów nożem. Ranna została też dziewczynka. Starsza córka kobiety pobiegła po pomoc do dziadków.

Ciężko ranna kobieta o 20.14. zdołała jeszcze zadzwonić na policję z informacją, że zaatakował ja mąż. Połączenie trwało 1.04 minuty, z każdą sekundą głos dogorywającej kobiety słabł, wreszcie w słuchawce słychać było tylko płacz dziecka.

- Do tego, że zabiłem żonę doszło, bo chciała zadzwonić na policję, bałem się bo miałem już niebieską kartę za znęcanie się – mówił w postępowaniu przygotowawczym. - Dziecko miało po prostu pecha. Jagoda jest moim oczkiem w głowie.

Zabójstwo we Wrzosowej: sprawca nie miał odwagi się powiesić

Po zaatakowaniu żony Jacek K. Poszedł do znajomych i ukradł im nóż. Jak twierdzi, żeby odciąć sznur, na którym chciał się powiesić. Przed samobójstwem poszedł jednak na pobliską stację paliwową , gdzie kupił dwa piwa. Wypił je koło garaży. Na odebranie sobie życie zabrakło mu jednak odwagi, żeby sobie jej dodać, dokupił jeszcze dwa. Podczas picia jednego z nich został zatrzymany przez policję.

Podczas pierwszej rozprawy Jacek G. odmówił składania wyjaśnień. Stwierdził tylko, że zabił żonę jednym nożem, a nie dwoma, jak to opisano w akcie oskarżenia. Utrzymywał również, że nie wyganiał pasierbicy z domu – mężczyzna ma również zarzut znęcania się nad nastoletnią córką swojej żony.

- To był pomysł zony, żeby zabierać córkę o czwartej rano z domu, żeby nie zostawała ze mną – mówił.

Obrońca oskarżonego, złożył wniosek o wyłączenie jawności rozprawy, kuriozalnie uzasadniając go, tym że sprawa dotyczy morderstwa. Sąd uznał, ze ze względu na interes społeczny proces toczył się będzie przy otwartych drzwiach.

Korzystając z podpowiedzi adwokata Jacek G. mówił. - Nie chciałem zabić, to znaczy to wyszło tak w chwili emocji.

Przypomnijmy, że tragedii nie doszłoby, gdyby procedury administracyjne w polskim wymiarze sprawiedliwości działały szybciej.

Zabójstwu we Wrzosowej można było zapobiec

W 2012 roku Jacek G. Jacek G. został skazany na półtora roku więzienia w zawieszeniu i dozór kuratora za znęcanie się nad żoną oraz 14-letnią pasierbicą.

Ponieważ mimo wyroku G. nie zmienił swojego zachowania i nadal stosował przemoc wobec bliskich, w sierpniu kurator złożył do prokuratury doniesienie na Jacka G. o psychiczne znęcanie się nad pasierbicą. 19 grudnia minionego roku, sąd zdecydował, że należy odwiesić wyrok wymierzony Jackowi G. Minął ponad miesiąc, a Jacek G. nadal nie trafił za kraty - sprawa nadal tkwiła w administracyjnej machinie. Gdyby tak się nie stało, gdyby zadziałano szybciej, 23 stycznia dla Wioletty G. i jej dzieci nie okazałby się najgorszym dniem w życiu.

Mężczyźnie, który jest tymczasowo aresztowany, grozi dożywocie. Osierocone dzieci znajdują się pod opieką dziadków.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto