Zabójczyni męża z Rakowa pozostanie w areszcie

- Sąd w uzasadnieniu tymczasowego aresztowania powołał się na surową karę i obawę matactwa, nie zbadał sytuacji rodzinnej i wniosłem zażalenie - mówi mec. Michał Pacho, adwokat kobiety.

- Podejrzana jest jedynym żywicielem rodziny, ma córkę leczoną onkologicznie.
W lutym aresztowano 52-letnią Gabrielę B., która kuchennym nożem ugodziła w klatkę piersiową 51-letniego męża. Mężczyzna nie pracował, pił, awanturował się, głośno słuchał muzyki heavy metalowej. Od żony wymagał, aby go utrzymywała. W bloku na Rakowie wielokrotnie interweniowała policja. 28 stycznia podczas szarpaniny w kuchni kobieta trzymała nóż. Doszło do szarpaniny. - Nie pamiętam co się stało, machnęłam w kierunku męża, potem poszedł do łazienki, po kilku godzinach położył się spać - zeznawała B. - Nagle zaczął charczeć i wezwałam pogotowie ratunkowe. Przybyła na miejsce zdarzenia lekarka stwierdziła zgon, zadaną nożem ranę w klatce piersiowej uznała za powierzchowną. W dokumentacji medycznej wpisała, że śmierć nastąpiła z nieznanych przyczyn i podkreśliła brak kryminalnej przyczyny śmierci. Nie zaleciła sekcji zwłok. Zabójstwo nie wyszłoby na jaw, gdyby nie czujność prokuratora. Ten powiadomiony przez policjantów uznał, że sekcja zwłok jest konieczna. Anatomopatolog stwierdził, że bezpośrednią przyczyną śmierci był cios nożem w serce. Rana miała 12 cm głębokości. Ostrze przeszyło serce na wylot, nastąpił wewnętrzny krwotok. Gabrielę B. zatrzymano w USC gdy odbierała akt zgonu męża. Prokuratura złoży wniosek do sądu o psychologiczno-psychiatryczną obserwację kobiety w warunkach szpitalnych. Chodzi o poczytalność B. w chwili popełnienia czynu. Prokuratura prowadzi śledztwo o zabójstwo i jednocześnie bada sprawę lekarki.
- Wyjaśniamy dlaczego poświadczyła nieprawdę w karcie pacjenta wykluczając śmierć zadaną - mówi prokurator Tomasz Ozimek.