Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Z czyjej winy te szkody

Marek Świercz
Grażyna Gała pokazuje ścianę zaatakowaną przez grzyb.
Grażyna Gała pokazuje ścianę zaatakowaną przez grzyb.
Grażyna Gała z Glinicy koło Lublińca odsunęła meble w pokojach, by zobaczyć, jak wysoko zawędrował po ścianach grzyb. W nocy nie może spać, bo cierpi z powodu alergii.

Grażyna Gała z Glinicy koło Lublińca odsunęła meble w pokojach, by zobaczyć, jak wysoko zawędrował po ścianach grzyb. W nocy nie może spać, bo cierpi z powodu alergii. Straty wywołane nieoczekiwanym zalaniem piwnicy i zawilgoceniem fundamentów oraz ścian domu wyliczyła już na około 4 tysięcy złotych. Gdyby postanowiła fachowo osuszyć budynek, musiałaby przeznaczyć jeszcze 7-8 tysięcy złotych. - Skąd mam je wziąć? Mam podać Generalną Dyrekcję Dróg do sądu? A jak przegram sprawę? - pyta rozgoryczona.

Dreny do kasacji

To, że rodzina Gałów została poszkodowana, nie ulega wątpliwości. Ryszard Dzida, meliorant ze Starostwa Powiatowego w Lublińcu, badał sprawę i w swoim raporcie napisał, że do podtopienia doszło wskutek "naruszenia stosunków wodnych" podczas remontu drogi krajowej DK 11.

Dom rodziny Gałów jest położony w obniżeniu terenu, poziom wód gruntowych jest tam bardzo wysoki, a budowlańcy dodatkowo podnieśli poziom chodnika wzdłuż remontowanej drogi. Przede wszystkim jednak usunęli wszystkie znajdujące się tam od lat rury, także te, które pełniły rolę drenów dla okolicznych domów.

- Nikt nas nie powiadomił o przeróbkach. Dreny zostały zniszczone i od razu pokazała się woda w piwnicy. Przepadły zapasy, zamókł silnik pompy, kilka razy musieliśmy wzywać straż pożarną do pompowania wody. Jak tylko padał deszcz, od razu nas zalewało. Już latem wiedzieliśmy, że pokaże się grzyb - mówi Grażyna Gała, pokazując czarne plamy na ścianie salonu.

Nielegalne ścieki

Andrzej Patas, kierownik rejonu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lublińcu, wykonawcy remontu DK 11, tłumaczy, że obowiązujące przepisy nie pozwalają na to, by do kanalizacji deszczowej przy drogach krajowych podłączać okoliczne prywatne posesje.

- Okazało się, że nie chodziło tylko o dreny, bo tam odprowadzano prócz deszczówki także ścieki. Oczywiście, nielegalnie. Smród czuć było z daleka. Te dzikie podłączenia musieliśmy zlikwidować. Z przepisów wynika, że w przyszłości na nas spadłyby kary za płynące rurami nieczystości. A do nich może trafiać tylko deszczówka spływająca z drogi - tłumaczy Andrzej Patas.

Ponieważ latem mieszkańcy podnieśli krzyk, na kilku posesjach najbardziej zagrożonych podtopieniem zdecydowano się poprowadzić awaryjne dreny%3B przy okazji trzeba było przekopać się przez prywatne posesje, a u Gałów zniszczono także chodnik na podwórzu.

Kiedy kanalizacja

- Ale to wszystko za późno, bo grzyb już jest. I jak mamy tu mieszkać? - pytają domownicy.

Andrzej Patas wyjaśnia jednak, że za uporządkowanie spraw wodnych na prywatnym terenie odpowiada właściciel posesji, za sprawy kanalizacji ściekowej - władze gminy. - W ostatnich latach byłem kilkakrotnie na sesjach Rady Gminy Ciasna i uprzedzałem, że remont drogi DK 11 będzie miał takie właśnie konsekwencje. Od radnych zależało, kiedy zdecydują się na skanalizowanie Glinicy. Nie zrobili nic - mówi.

Modernizowany odcinek drogi został oficjalnie oddany do użytku w drugiej połowie października. Tego samego dnia Grażyna Gała wybrała się do lekarza, by wykonać testy alergiczne. Meble w jej domu wciąż są odsunięte od ścian. Teraz zastanawia się, czy w ogóle jest ktoś, komu można by wystawić rachunek za tak niefortunne "naruszenie stosunków wodnych".

Ryszard Dzida, odpowiedzialny za sprawy wodne w Starostwie Powiatowym w Lublińcu

Podział kompetencji jest jasny: za gospodarkę wodno-ściekową na terenie gminy odpowiadają władze gminy, ale na prywatnej posesji odpowiada za nie właściciel. W przypadku Glinicy doszło jednak do dwóch nieszczęśliwy zbiegów okoliczności. Po pierwsze: mieszkańcy bezprawnie odprowadzali ścieki sanitarne do rowu na deszczówkę, który jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku wyłożono rurami przy okazji budowy chodnika. To było oczywiście niedopuszczalne i te podłączenia należało polikwidować. Dopóki gmina nie zbuduje w wiosce kanalizacji, mieszkańcy muszą korzystać z szamb i płacić za wywożenie nieczystości. Jeśli zaś chodzi o wody deszczowe, właściciele posesji mają prawo odprowadzić je do rowów melioracyjnych. Problem w tym – i to jest drugi niefortunny zbieg okoliczności – że na terenie gminy Ciasna nie były one należycie utrzymane, bo kilka lat temu zawieszono tam działalność spółki wodnej. Zapadła już decyzja o jej reaktywowaniu. Ta spółka, do której oprócz gminy należeć będą rolnicy i przedsiębiorcy korzystający z urządzeń melioracyjnych, będzie miała obowiązek utrzymywania rowów i innych urządzeń. Przecież mieszkańcy muszą mieć gdzie odprowadzić wodę ze swoich posesji. Ponieważ pani Grażyna Gała taką możliwość utraciła, gmina wynajęła spółkę, która ułożyła dreny awaryjne.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto