Porażki z aktualnymi wicemistrzami Polski można było uniknąć, gdyby nie mizerna forma Szweda Petera Karlssona i kolejny nieudany występ Anglika Taia Woffindena. Ten poza wyścigiem juniorskim oglądał plecy rywali. Jeszcze kilka sezonów pojedynki ekip z Częstochowy i Torunia były prawdziwymi szlagierami. Na Olsztyńską ciągnęły tłumy kibiców. Dziś po tłumach pozostało tylko wspomnienie. Co prawda potyczka z "Aniołami" kolidowała z meczem na piłkarskich mistrzostwach świata między Anglią a Niemcami, ale mimo wszystko zawody cieszyły się mizernym zainteresowaniem sympatyków czarnego sportu.
- Trzeba się będzie zastanowić, czy niebawem będzie dla kogo robić ten żużel - wzdycha prezes Włókniarza, Marian Maślanka. Sportowo Włókniarz nie przedstawia zespołu, który stać na sprawienie jakiejkolwiek niespodzianki. Starcie z Unibaksem czytelnie pokazało jakie miejsce w szeregu zajmują podopieczni Jana Krzystyniaka. - Wystarczy zajrzeć w nasze zdobycze punktowe, aby przekonać jak nierówno spisują się nasi zawodnicy. W jednym wyścigu mogą pokusić się o zwycięstwo, w kolejnym zaliczyć czwartą pozycję - przyznaje świadom słabości biało-zielonych Krzystyniak. Ta słabość może zaprowadzić "włókniarzy" do pierwszej ligi. Co prawda do zakończenia fazy zasadniczej rywalizacji o Drużynowe Mistrzostwo Polski pozostały jeszcze cztery rundy, ale trudno dziś liczyć, że zespół spod Jasnej Góry, mający na koncie 6 pkt. wywalczy bezpieczną, zapewniającą pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej, szóstą pozycję. Co prawda formą nie grzeszy też równie słaba co Włókniarz Polonia Bydgoszcz i zagubiona drużyna z Tarnowa.
Kibice GKS Katowice dopingowali na Mariackiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?