23-letni Włoch, który w miniony wtorek napadł na właścicieli kantoru przy ul. Wilsona został wypuszczony na wolność. Prokuratura nie wystąpiła o jego tymczasowe aresztowanie. Zatrzymała mu paszport i wydała zakaz wyjazdu z kraju.
- To tajemnicza sprawa. Jest w niej wiele znaków zapytania, niejasności dotyczących tego, co faktycznie rozegrało się wówczas w kantorze - mówi Romuald Basiński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
23-letniemu Włochowi mieszkającemu w Polsce postawiono trzy zarzuty - uszkodzenia ciała innej osoby, gróźb karalnych wobec innej osoby oraz posiadania broni gazowej bez zezwolenia. Nie ma zarzutu rozboju. Tymczasem - jak mówi właściciel kantoru przy ul. Wilsona - 23-letni Adriano przystawił lufę pistoletu do głowy jego żony i zażądał pieniędzy.
- Krzyczał, że to napad - mówi właściciel kantoru. - Kazał żonie klęknąć. Zapytałem go: ,Co ty robisz? Przecież mamy troje dzieci". Chciałem go wziąć na litość, że jestem inwalidą. Pokazałem swoje operowane plecy. Kazał klęknąć i mnie. Jak wprowadzał żonę, wcisnąłem w kieszeni pilot antynapadowy i zaalarmowałem firmę ochroniarską - relacjonuje poszkodowany. - Uklęknąłem na jedną nogę i prawą ręką uderzyłem w rękę, w której trzymał pistolet. Szybko wstałem i rzuciłem się na niego swoim ciałem. Wyrwał się. W drzwiach odwrócił się tyłem i zaczął wyciągać coś z nogawki. Patrzę, a to rura. Pomyślałem, że to długa broń i teraz już się nie obronię.
Metalową rurką Włoch uderzył kilkakrotnie żonę właściciela kantoru, ale ten rzucił się na niego. - Przywaliłem go swoim ciężarem. Chciałem przeciągnąć tę walkę, aż przyjedzie ochrona - mówi właściciel kantoru.
Mężczyźni szarpali się jeszcze na zewnątrz budynku, gdy przyjechali ochroniarze i zatrzymali Włocha. Przekazali go później policji. Pobite małżeństwo przewieziono do szpitala. Właściciel kantoru ma złamaną nogę i obrażenia głowy. Jego żona także została ranna w głowę. Napastnik złamał jej palce u ręki.
- To był dla nas potworny stres - mówią. Twierdzą, że Włoch zaproponował im sprzedaż 150 tysięcy euro. Postanowili kupić tę sumę wspólnie z dwoma innymi kantorami. W dzień napadu Włoch był u nich trzy razy w kantorze, dlatego - jak mówią - mieli podejrzenia wobec jego zamiarów.
Tymczasem - jak informuje prokuratura - relacje obu stron zajścia są sprzeczne.
- Przeprowadzono konfrontacje tych osób, ale każda ze stron pozostaje przy swoich wersjach zdarzeń. Są one rozbieżne - mówi prokurator Basiński. - Są znaki zapytania, co do wzajemnych wcześniejszych kontaktów i powiązań tych osób. Pojawia się wątek rozliczeń finansowych - przyznaje rzecznik częstochowskiej prokuratury.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?