Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wiemy kogo zagra Magdalena Cielecka. Rozmowa z aktorką

janusz strzelczyk
Rozmowa z wybitną aktorką teatralną, filmową, telewizyjną Magdaleną Cielecką Bywa pani chyba częściej w Ameryce niż w rodzinnych Żarkach Letnisku ? To zależy. Ostatnio chyba częściej w Żarkach, ale w poprzednim półroczu chyba więcej razy byłam w Stanach. To zależy po prostu od układu zajęć, terminów.

Terminów napiętych oczywiście.

To też jest różnie. W tym zawodzie jest tak, że kumulują się jakieś prace. Zwykle jest tak, że kiedy jest praca to jest jej trochę za dużo i zwala się wszystko na głowę i wtedy od rana do nocy się pracuje. Potem następują tygodnie, miesiące ciszy, bezczynności. Na tym polega trochę rytm tego zawodu, że się ma falę wzmożonej nie tylko pracy, ale i popularności, aktywności, a potem całe okresy, dłuższe czy krótsze tzw. niebytu. To jest wpisane w ten zawód.

Byli w teatrze reżyserzy, którzy mieli swój stały zespół, który pracował tylko z nimi, np. Grotowski, Kantor, Szajna. Pani jest kojarzona z teatrem Grzegorza Jarzyny, Krzysztofa Warlikowskiego.

Trochę tak jest nadal. Są takie teatry, i ja w takim teatrze mam szczęście być, które stanowią jeden organizm, jeden zespól, gdzie ludzie trzymają się razem. Ponieważ jednak zmieniły się czasy, zmienił się rynek, zmieniły się media przede wszystkim, zmienił się teatr więc nie sposób wyobrazić sobie aby aktorzy byli na wyłączność jakiegoś teatru, choćby najbardziej fantastycznego. Pracują w różnych mediach, nie tylko po to, ale również żeby żyć i zarabiać, bo jak wiadomo teatr nie daje takich dochodów, ale także po to aby się rozwijać. Żaden aktor nie chce robić nieustannie tego samego. W aktorstwie jest ważny jakiś płodozmian, poszukiwanie czegoś nowego. Ja np. jakiś czas temu miałam przesyt jednej formuły, jednej estetyki w teatrze i zrobiłam sobie urlop.

[O jakiej formule teatru pani mówi ?

Mówię o Warlikowskim. Zrobiłam sobie urlop sezonowy, nie wzięłam udział w kolejnej produkcji Krzyśka. Zagrałam gościnnie w Teatrze Narodowym. Praca nieustannie z tymi samymi osobami ma swoje dobre strony, bo się doskonale rozumiemy, to jest estetyka, która nam odpowiada, ale z drugiej strony trudno nam samym nawzajem się zaskoczyć, coś nowego wygenerować, wykreować. Sami sobie wydajemy się nudni. Trzeba akumulatory ładować w innych miejscach.

Ile kosztują kreacje w takich sztukach jak A(pollonia), czy Dybuk ?

To zależy. Zawsze więcej kosztują w trakcie przygotowywania spektaklu, grzebania się w tym, w czasie pracy i potem w trakcie pierwszej fazy realizacji, kiedy to wszystko jest jeszcze takie chybotliwe i na wierzchu. Potem, myślę każdy aktor, i ja też tak mam, naturalnie wykształca systemy obronne i jakby takie zabezpieczenia, bufory, które mu umożliwiają przejście bez takich kosztów. Koszty oczywiście są duże, bo pracujemy na żywym organizmie, na żywej wrażliwości. Te stany, które widzimy na scenie muszą wyjść z nas. Ja mam taką zasadę, że to musi być skrajnie prawdziwe, więc muszę z siebie wydobyć te wszystkie trudne momenty, trudne stany, więc posługuję się swoimi doświadczeniami, przeżyciami, swoim ciałem, swoimi łzami. To jest jakiś koszt, ale z tego się korzysta. Teatr to oddaje, widz to oddaje. Grając w spektaklu, który często jest wyczerpujący psychicznie, ale często też i fizycznie, mimo tego wyczerpania, mimo tego zmęczenia wychodzi się jakimś lżejszym, uniesionym, wychodzi się z oczyszczeniem, spełnieniem powiedziałabym.

Potem jest satysfakcja, kiedy w Edynburgu, na najważniejszym obok Avinionu festiwalu teatralnym w Europie są najwyższe laury. Zachwyt publiczności, krytyków.

To jest oczywiście bardzo miłe, ale szczerze mówiąc ja bym tego tak nie przeceniała. Nie chcę oczywiście żeby zrozumiano, że mam przesyt nagród. Natomiast tak naprawdę zdarzają się spektakle w Warszawie, czy w Krakowie, czy w Radomiu, gdzie niedawno graliśmy Dzienniki Gombrowicza, gdy przyjęcie widza jest takie, że tamta satysfakcja jest większa od splendorów europejskich. To oczywiście jest znaczące, że dostaje się nagrodę na jednym z najważniejszych festiwali, ale to się bardziej przeżywa na początku drogi aktorskiej.

Aktorzy amerykańscy, ci najbardziej znani i najdrożsi deklarują, że chcą zagrać za darmo u Woody Allena. U kogo pani chciałaby zagrać ?

To strasznie trudny wybór, bo to się zmienia, faluje. Na dzisiaj chciałabym zagrać u Wojciecha Smarzowskiego, Spośród światowych reżyserów lista jest długa, od Michaela Hanekego. Nawiązując do pieniędzy. Bardzo często się gra dla samego spotkania, doświadczenia.

Długo nie grała pani w serialach.

Serialem nazywamy wszytko, czy ma to 2500 odcinków, czy to jest naprawdę 5-odcinkowy film Dla mnie podstawowym kryterium jest scenariusz.. Musi mieć początek i koniec. Wybieram seriale telewizyjne, które są skończone. Ważne jest też jacy ludzie biorą udział w projekcie.

W czym panią zobaczymy ws najbliższym czasie ?

W grudniu zaczynam zdjęcia do spektaklu w Teatrze Telewizji "Moralność pani Dulskiej." Gram w nim Dulską.

__Rozmawiał : Janusz Strzelczyk**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto