Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wiejska corrida

Mariusz Pietrzyk
Właściciel tego stada trafił przez byka do szpitala. Foto; MP
Właściciel tego stada trafił przez byka do szpitala. Foto; MP
Trzy osoby zdążył poturbować półtonowy byk zanim zastrzelili go wezwani na pomoc rzeźnicy. Jedna z ofiar nieoczekiwanej corridy w Mokrzeszy k. Częstochowy walczy o życie w szpitalu.

Trzy osoby zdążył poturbować półtonowy byk zanim zastrzelili go wezwani na pomoc rzeźnicy. Jedna z ofiar nieoczekiwanej corridy w Mokrzeszy k. Częstochowy walczy o życie w szpitalu.

Olbrzymi byk stał przez wiele miesięcy w oborze należącej do Zygmunta Lampy z Mokrzeszy k. Częstochowy. Kiedy wreszcie rolnik zdecydował się go wypuścić na pastwisko okazało się, że byk ma wszawicę i jest bardzo agresywny. Pierwszą ofiarą sfrustrowanego byka był jak na ironię jego właściciel.

Zwierzę dziabnęło go rogami w nogę na pastwisku. Pan Zygmunt musiał zostać odwieziony do szpitala.
Jakimś cudem sąsiadom udało się przypalikować bestię na łące za domem. Zwierzę stało w upale bez wody i jedzenia, bo wcześniej wyjadło już całą trawę w zasięgu sznura. Po kilku dniach takiej mordęgi zlitował się nad nim sąsiad Jerzy Walaszczyk.

Litość nie popłaca?

- Podszedł do byka z wiadrami - opowiada żona poszkodowanego, Zdzisława Walaszczyk. - A ta bestia zamiast do wiader rzuciła się na niego. Wzięła go na rogi i zaczęła podrzucać. Połamała mu żebra, szczękę i uszkodziła kręgosłup. Oko też ma pokaleczone. Kiedy doczołgał się do ulicy, był tak pokrwawiony, że sąsiedzi nie mogli go poznać.

Jerzy Walaszczyk zabrany został do szpitala w ciężkim stanie. Przeszedł już dwie operacje, a czekają go kolejne. Lekarze nie chcą na razie mówić o rokowaniach na przyszłość.
Po zaatakowaniu Walaszczyka byk nieco się uspokoił. To zmyliło kuzyna pana Lampy, Mariana Borala. - Podszedłem do byka, żeby go napoić - opowiada.
Byk jednak ponownie pokazał, że nadaje się bardziej na corridę niż do hodowli rozpłodowej. Tym razem przed poważniejszymi obrażeniami uratował mężczyznę sznurek, którym zwierzę było przywiązane. Buhaj uderzył wprawdzie rolnika w klatkę piersiową, ale niezbyt silnie. Żebra wytrzymały i mężczyzna obolały, ale nie ranny wycofał się z łąki.

Na pomoc wezwano rzeźników. Ci nie namyślając się długo zastrzelili bestię. Jej zwłoki zabrane zostały do utylizacji.
Zastrzelenie byka nie rozwiązało jednak problemu bezpańskiego stada. Na polu za domem Lampy stoi jeszcze jeden byk i dziewięć krów. Ten drugi jest nieco mniejszy, ale równie niebezpieczny.
- Żal mi gadziny, to nieraz mu coś podrzucę - mówi sąsiad pan Zdzisław. - Ale boję się podchodzić za blisko, bo nie wiem, czy mu coś nie strzeli do łba.

Głodne stado

Wszystkie zwierzęta Lampy cierpią obecnie głód i pragnienie na pastwisku. Właściciel przebywa w szpitalu, a najbliższa rodzina nie ma czasu na zajmowanie się zwierzętami. Sąsiedzi zaś nie chcą się wtrącać w prywatne sprawy.
Nie jest tajemnicą, że zwierzęta cierpią niedostatek u tego rolnika już od wielu lat. Mężczyzna ma zamiłowanie do hodowli, ale nie ma pieniędzy na karmę dla zwierząt. Przetrzymuje je w fatalnych warunkach. Dwukrotnie już gmina odbierała mu zwierzęta, ale też dwukrotnie musiała mu je zwracać.

- Teraz sytuacja jest patowa - mówi wójt Mstowa Zbigniew Wawrzyniak. - Zgodnie z prawem pan Lampa jest właścicielem tych krów i my nie możemy nic zrobić. Wystąpiliśmy do prokuratury o ubezwłasnowolnienie go, ale taka procedura trwa około roku.
Póki co jednak głodny, spragniony drugi z byków Lampy stoi na polu za domem.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto