Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Krakowie nie opłaca się być prezydentem

Małgorzata Stuch
W Krakowie nie opłaca się być prezydentem. Lepsze pensje mają jego zastępcy, szefowie miejskich spółek i dyrektorzy instytucji kulturalnych. Nieźle też wygląda wynagrodzenie dyrektora izby wytrzeźwień. O "kominowych" zarobkach w naszym mieście - pisze Małgorzata Stuch

Prezydent Jacek Majchrowski z powodu kryzysu rezygnuje z części inwestycji miejskich. Tymczasem zarobki dyrektorów podległych miastu instytucji także dają spore pole do szukania oszczędności. Szefowie teatrów, muzeów i miejskich spółek to prawdziwi "kominiarze".

Jedną z lepiej zarabiających grup stanowią dyrektorzy miejskich teatrów. Właśnie z tego powodu radny miejski Marek Stelmachowski z PiS domaga się obniżenia pensji dyrektorskich w teatrach i złożył w tej sprawie interpelację do prezydenta.
Dyrektor Bagateli Henryk Jacek Schoen zarobił w lipcu 12 600 zł brutto, szef Groteski Adolf Weltschek zainkasował 10 540 zł brutto. A szefowie pozostałych trzech miejskich teatrów - Ludowego, KTO i Łaźni Nowej wzięli "tylko" ponad 9 tys. zł.

Prezydent Majchrowski, choć jego zarobki są porównywalne z pensją dyrektorów teatrów, nie ma jednak zamiaru zmniejszać wynagrodzeń. - Nasze miejskie teatry są dobre. To godziwe wynagrodzenie - podkreśla prezydent. - A że zarabiam mniej niż inni urzędnicy w samorządzie... Cóż, to wina ustawy o wynagrodzeniach, popularnie zwanej kominową, która ogranicza zarobki w samorządzie. Uważam jednak, że to idiotyczne przepisy i należałoby je zmienić - zaznacza.
W rankingu sporządzonym w magistracie, dotyczącym zarobków w samorządzie, Jacek Majchrowski zajął dopiero 50. miejsce. Głównym powodem jest to, że prezydent nie może dostawać premii. Ale też na brak pieniędzy nie narzeka. A pod względem majątku jest najbogatszym gospodarzem gminy w Małopolsce (jego oszczędności to 486 tys. zł, 40,4 tys. dolarów i 15,5 tys. euro, dom ubezpieczony na milion zł).

Kim są osoby zarabiające lepiej niż prezydent Krakowa?
- Tych 49 panów i pań to m.in. moi zastępcy, ważni urzędnicy miejscy i dyrektorzy różnych instytucji - przyznaje prezydent.
Sekretarz miasta Paweł Stańczyk zarabiał miesięcznie w ubiegłym roku ok. 13 743 zł, Wiesław Starowicz, zastępca prezydenta, w tym samym okresie pobierał co miesiąc z kasy miasta 14 864 zł. Prezesi miejskich spółek (MPEC, MPO, MPK, MPWiK ) pobierają miesięcznie ok. 16.600 zł brutto, wiceprezesi zarabiają ok. 14 900 zł. Marek Jaglarz, prezes Krakowskiego Holdingu Komunalnego, zarabia lepiej , bo jego miesięczna pensja wynosi ok. 18 200 zł.

Dla Pawła Stańczyka, sekretarza miasta, sytuacja, że prezesi spółek miejskich mają pensje wyższe od prezydenta nie jest zaskoczeniem. - Tak jest od ok. 10 lat - mówi. - Trudno mi się natomiast wypowiadać o zarobkach dyrektorów teatrów i muzeów miejskich. Wiadomo, że ich podstawowe wynagrodzenie określają przepisy ustawowe, ale o dodatkach typu premia decyduje kierownik zakładu, czyli w tym przypadku prezydent - podkreśla Stańczyk.

Najlepiej zarabiający dyrektor teatru miejskiego, czyli Jacek Schoen, nie sądzi, aby jego pensja była zbyt wysoka. - Nie jestem najlepiej zarabiającym dyrektorem teatru - stwierdził. - Dyrektor Starego Teatru zarabia dwa razy tyle. Nie będę jednak w żaden sposób komentował moich zarobków, bo uważam, że w cywilizowanym świecie nie dyskutuje się o tym - skwitował.
Michał Niezabitowski, który w kategorii dyrektorów muzeów miejskich zarabia najlepiej, uważa, że pobierane przez niego wynagrodzenie jest adekwatne do pełnionej funkcji.

- Muzeum Historyczne ma budżet w wysokości 20 mln zł, 17 budynków, ponad 100 tys. obiektów o niewyobrażalnej wartości i 210 pracowników - mówi Niezabitowski. - Ustawa o działalności kulturalnej wyraźnie precyzuje, że dyrektor takiej instytucji odpowiada za nią głową i kieszenią. Nie uważam więc, abym zarabiał zbyt dużo. Nie mam też pretensji o wyższe zarobki - podkreśla.
Dyrektorzy pozostałych trzech miejskich muzeów zarabiają zdecydowanie skromniej. Pensja za lipiec Stanisława Pochwały, szefa Muzeum Inżynierii Miejskiej, wyniosła 5480 zł brutto. Maciej Beiersdorf , dyrektor Muzeum Historii Fotografii, zarobił 5020 zł brutto, a Adam Rąpalski z Muzeum Armii Krajowej - 4530 zł brutto.

Ich zarobki wypadają dość blado w porównaniu z pensją Magdaleny Sroki, dyrektor Krakowskiego Biura Festiwalowego, wynoszącą 14 134 zł miesięcznie.
Wysokie zarobki w krakowskiej kulturze nie dziwią wcale urzędników z Wydziału Kultury i Dziedzictwa Narodowego. - Tłumaczyliśmy radnym, skąd takie pensje - wyjaśnia Barbara Turlejska, wicedyrektor WKiDN. - Struktura płac jest jasna, bo podstawę określają przepisy. A zarobki są zróżnicowane ze względu na miejsce pracy. Do tego dochodzą zmienne składniki, jak np. dodatki funkcyjne czy premie, o które wnioskuje nasz wydział, ale zatwierdza je prezydent - podkreśla Turlejska.

Zdaniem wicedyrektor Turlejskiej nie należy dziwić się, że dyrektorzy teatrów mają wysokie pobory. - Niektórzy, oprócz kierowania placówką, pracują także jako aktorzy czy reżyserzy i także za to otrzymują wynagrodzenie - podkreśla.
Lekko może dziwić całkiem niezła pensja dyrektora Izby Wytrzeźwień. Adam Chrapisiński zarabia miesięcznie ok. 12 tys. zł. - To wynagrodzenie przystające do mojej pracy - twierdzi Chrapisiński. - Muszę być w pracy 24 godziny na dobę. I proszę zwrócić uwagę na specyfikę tej pracy - zaznacza.

Wśród radnych miasta, zdania na temat zarobków w samorządzie są podzielone. Łukasz Osmenda (PO) uważa, że za fachową pracę trzeba dobrze płacić. - Trudno liczyć, że za 3 tys. miesięcznie miasto znajdzie dyrektora, który profesjonalnie zajmie się np. drogami. W samorządzie rażą pensje dyrektorów ok. 15 tys. brutto. Jednak w porównywalnej prywatnej firmie menedżer zarabi co najmniej dwa razy tyle - dodaje.

Marek Stelmachowski (PiS) bezwzględnie uważa, że płace w samorządzie, a zwłaszcza w kulturze, są za duże. - No, mogę jeszcze zrozumieć, że prezes miejskiej spółki zarabia kilkanaście tysięcy. W końcu zarządza setkami a nawet tysiącami osób - mówi Stelmachowski. - Jednak odpowiedzialność dyrektorów teatrów jest mniejsza, no i zarządzają mniejszą liczbą pracowników - podkreśla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: W Krakowie nie opłaca się być prezydentem - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto