Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uruchomiono stałą stację Górskiego Ochotniczego Pogotowia

KATARZYNA KULIŃSKA-PLUTA
Tomasz Osojca na czterokołowcu na Pustyni Siedleckiej. Foto: KATARZYNA KULIŃSKA-PLUTA
Tomasz Osojca na czterokołowcu na Pustyni Siedleckiej. Foto: KATARZYNA KULIŃSKA-PLUTA
Bartłomiej Koperski z Katowic był jednym z odważnych, którzy zjeżdżali na windzie desantowej pod okiem ratowników z Jurajskiej Grupy GOPR. - Adrenalina skoczyła do góry - stwierdził B. Koperski.

Bartłomiej Koperski z Katowic był jednym z odważnych, którzy zjeżdżali na windzie desantowej pod okiem ratowników z Jurajskiej Grupy GOPR.
- Adrenalina skoczyła do góry - stwierdził B. Koperski. - Unoszenie się w powietrzu jest fantastyczne.
- Zjazd ma długość 100 metrów. Wszyscy startują ze wzniesienia o wysokości 15 metrów - wyjaśniają Irena i Piotr van der Coghen. - Na co dzień winda jest pomocna przy akcjach ratunkowych.

W minioną sobotę ratownicy byli obecni na Pustyni Siedleckiej. Powody ku temu były dwa. Po pierwsze zjazdy na windzie desantowej stanowiły jedną z atrakcji biesiady przygotowanej w ramach konkursu o Laur Złotej Miejscowości Radia Katowice. Po drugie w ten sposób ochotnicy chcieli pokazać, że teraz już na stałe zadomowili się w tej miejscowości.
- Od maja tego roku co weekend dyżurowali w Siedlcu nasi ratownicy - informuje Piotr van der Coghen, naczelnik Jurajskiej Grupy GOPR. - Od minionego weekendu jesteśmy tu już na stałe. Zorganizowaliśmy własną bazę.

Na mocy porozumienia podpisanego jeszcze wiosną br. między naczelnikiem a wójtem Janowa Adamem Markowskim wynikało, iż ochotnicy otrzymają bezpłatnie kilka pomieszczeń do dyspozycji w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym w Siedlcu. Jest to dawne mieszkanie nauczycielskie.
Od maja ratownicy dyżurowali tylko w weekendy oraz remontowali mieszkanie.
- Mamy trzy pokoje, kuchnię i łazienkę. Wymieniliśmy wszystkie instalacje, poprawiliśmy tynki, pomalowaliśmy ściany - wylicza wykonane prace naczelnik.
W mieszkaniu urządzono m.in. ambulatorium, pokój dla ochotników. Ratownicy mogą również korzystać z garażu. Do łączności z główną bazą w Podlesicach mają radiostację.

- Wszelkie informacje o wypadkach nadal będą trafiały do Podlesic. Tam przez 24 godziny na dobę jest w pracy dyżurny. Przyjmuje zgłoszenia i kieruje ludzi w teren. Kiedy wypadek zdarzy się np. w Górach Sokolich to właśnie dyżurny powiadomi drogą radiową ratowników w Siedlcu. Oni jako pierwsi dotrą do poszkodowanych, określą potrzeby dotyczące sprzętu, poproszą np. o dodatkowych goprowców - wyjaśnia zasady działania posterunku P. van der Coghen.
Przypomnijmy, że ratownicy już od dłuższego czasu szukali dla siebie bazy w północnej części Jury Krakowsko-Częstochowskiej.
- Jaskinie w Sokolich Górach, orle gniazda, liczne ostańce. To w tych miejscach dochodzi najczęściej do wypadków - twierdzi Irena van der Coghen. - Stała baza jest w tych okolicach po prostu potrzebna.

W dodatku, jak okazało się w sobotę, sama pustynia w Siedlcu jest niezłym miejscem ćwiczeń. Na windzie desantowej używanej na przykład przy okazji ratowania ludzi z zamkowych murów, zjeżdżali nie tylko odważni widzowie, ale i kandydaci na ratowników.
- W tym roku odbędę jeszcze specjalistyczny kurs przygotowujący mnie do roli ratownika - pochwalił się Paweł Wicepolski w chwilę po odpięciu z windy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto