Najpierw dym poczuł pies Marianowskich. Zaczął szczekać i zaalarmował gospodarzy. Było kilka minut po pierwszej w nocy, z soboty na niedzielę. Zanim Agata Marianowska zdążyła pobiec do sąsiadki Doroty Maźnik, ogień już był na półpiętrze.
Obie rodziny, a każda ma po sześcioro dzieci, pouciekały na podwórze. Zbigniew Marianowski zawiadomił straż pożarną. Kilka minut później strażacy walczyli z żywiołem.
Ogień wybuchł na poddaszu dwupiętrowej kamienicy przy ul. 3 Maja 30, tuż pod Jasną Górą. Na szczęście nikogo nie było na ostatnim piętrze. Lokatorzy wyjechali na wakacje.
— My też mieliśmy szczęście w nieszczęściu, że to było z soboty na niedzielę — mówi Agata Marianowska. — W weekend siedzi się trochę dłużej przed telewizorem. Mieliśmy gości, nie spaliśmy. Dlatego żyjemy.
Gdyby poszli spać wcześniej...
— W tygodniu po dziesiątej śpimy i pewnie czad by nas zabił — Zbigniew Marianowski z przerażeniem myśli o wydarzeniach ostatniej nocy.
Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Paliła się więźba dachowa, drewniane schody i stropy gliniano-trzcinowe. Wiekowa kamienica płonęła jak snop siana.
— Kiedy wybiegłem na podwórze, niebo rozjaśniały pomarańczowe płomienie — opowiada Jacek Tomza. — Co chwilę w górę strzelał snop iskier.
Strażacy szybko opanowali żywioł. Ale szkody są bardzo duże. Poddasze trzeba będzie rozebrać. Stropy popękały od wysokiej temperatury i od wody. Drewniane schody prowadzące na poddasze są zwęglone.
Miasto zaproponowało najbardziej zagrożonym rodzinom tymczasowe lokum w Domu Pielgrzyma. Ale lokatorzy nie chcą opuścić mieszkań.
— Zostaję tutaj — twierdzi stanowczo Marianowski. — Za dużo włożyłem w remont.
Czynszowa kamienica należy do Zarządu Budownictwa Mieszkaniowego. Jak wiele podobnych w śródmieściu, jest w fatalnym stanie technicznym. Po pożarze jest jeszcze gorzej. Dzisiaj inspektor nadzoru budowlanego zdecyduje, czy dom nadaje się do zamieszkania.
To był kolejny pożar w tej kamienicy. Lokatorzy podejrzewają, że sprawcami są pijacy, którzy zrobili sobie meliny z opuszczonych oficyn i poddasza.
— Próbujemy się zabezpieczyć przed nimi, ale nie zawsze się udaje — mówi Dorota Maźnik. — Zamykaliśmy poddasze na kłódkę, ale widać ją urwali.
Poprzedni pożar wybuchł w tym roku, w lutym. Paliła się oficyna w podwórzu. Ogień na szczęście nie przeniósł się na część mieszkalną. Ostatni, nocny pożar, był już szóstym w tej kamienicy.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?