Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strach tu mieszkać

Janusz Strzelczyk
Dalej już iść nie można. Jacek Tomza jest pewien, że nie tylko schody na poddasze trzeba rozebrać, ale dach również. Ogień wybuchł wczoraj w dwupiętrowej kamienicy przy ul. 3 Maja.
Dalej już iść nie można. Jacek Tomza jest pewien, że nie tylko schody na poddasze trzeba rozebrać, ale dach również. Ogień wybuchł wczoraj w dwupiętrowej kamienicy przy ul. 3 Maja.
Najpierw dym poczuł pies Marianowskich. Zaczął szczekać i zaalarmował gospodarzy. Było kilka minut po pierwszej w nocy, z soboty na niedzielę. Zanim Agata Marianowska zdążyła pobiec do sąsiadki Doroty Maźnik, ogień już ...

Najpierw dym poczuł pies Marianowskich. Zaczął szczekać i zaalarmował gospodarzy. Było kilka minut po pierwszej w nocy, z soboty na niedzielę. Zanim Agata Marianowska zdążyła pobiec do sąsiadki Doroty Maźnik, ogień już był na półpiętrze.

Obie rodziny, a każda ma po sześcioro dzieci, pouciekały na podwórze. Zbigniew Marianowski zawiadomił straż pożarną. Kilka minut później strażacy walczyli z żywiołem.
Ogień wybuchł na poddaszu dwupiętrowej kamienicy przy ul. 3 Maja 30, tuż pod Jasną Górą. Na szczęście nikogo nie było na ostatnim piętrze. Lokatorzy wyjechali na wakacje.
— My też mieliśmy szczęście w nieszczęściu, że to było z soboty na niedzielę — mówi Agata Marianowska. — W weekend siedzi się trochę dłużej przed telewizorem. Mieliśmy gości, nie spaliśmy. Dlatego żyjemy.

Gdyby poszli spać wcześniej...
— W tygodniu po dziesiątej śpimy i pewnie czad by nas zabił — Zbigniew Marianowski z przerażeniem myśli o wydarzeniach ostatniej nocy.

Ogień rozprzestrzeniał się bardzo szybko. Paliła się więźba dachowa, drewniane schody i stropy gliniano-trzcinowe. Wiekowa kamienica płonęła jak snop siana.
— Kiedy wybiegłem na podwórze, niebo rozjaśniały pomarańczowe płomienie — opowiada Jacek Tomza. — Co chwilę w górę strzelał snop iskier.
Strażacy szybko opanowali żywioł. Ale szkody są bardzo duże. Poddasze trzeba będzie rozebrać. Stropy popękały od wysokiej temperatury i od wody. Drewniane schody prowadzące na poddasze są zwęglone.
Miasto zaproponowało najbardziej zagrożonym rodzinom tymczasowe lokum w Domu Pielgrzyma. Ale lokatorzy nie chcą opuścić mieszkań.
— Zostaję tutaj — twierdzi stanowczo Marianowski. — Za dużo włożyłem w remont.

Czynszowa kamienica należy do Zarządu Budownictwa Mieszkaniowego. Jak wiele podobnych w śródmieściu, jest w fatalnym stanie technicznym. Po pożarze jest jeszcze gorzej. Dzisiaj inspektor nadzoru budowlanego zdecyduje, czy dom nadaje się do zamieszkania.
To był kolejny pożar w tej kamienicy. Lokatorzy podejrzewają, że sprawcami są pijacy, którzy zrobili sobie meliny z opuszczonych oficyn i poddasza.
— Próbujemy się zabezpieczyć przed nimi, ale nie zawsze się udaje — mówi Dorota Maźnik. — Zamykaliśmy poddasze na kłódkę, ale widać ją urwali.
Poprzedni pożar wybuchł w tym roku, w lutym. Paliła się oficyna w podwórzu. Ogień na szczęście nie przeniósł się na część mieszkalną. Ostatni, nocny pożar, był już szóstym w tej kamienicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto