Ludzie mieszkający w pobliżu rzeki Iłownica, przepływającej przez powiat bielski, przecierają oczy ze zdumienia i pukają się w czoło. Alarmują, że Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach naprawia wały przeciwpowodziowe w Bronowie i Ligocie w dziwny sposób - zamiast je wzmacniać oraz podwyższać, to je... obniża! I to znacznie.
- Rekultywacja wałów prowadzona jest na podstawie jakiegoś projektowego bubla przygotowanego za biurkiem, którego teraz urzędnicy bronią jak niepodległości. Mówią, że wszystko będzie dobrze, ale jak ma być dobrze, skoro stare wały były znacznie wyższe, miały od 1,3 do 1,5 metra. A teraz robią takie na około pół metra - piekli się Bogusław Kopeć, mieszkaniec Bronowa. Dodaje, że jak przyjdzie powódź, to woda poradzi sobie bez problemu z takimi niskimi wałami.
Sołtys Bronowa Marian Der-lich przyznaje, że już na oko widać, iż wały są niższe i rozumie obawy mieszkańców. Daleki jest jednak od paniki. Podkreśla, że z rozmów z inwestorem i wykonawcą wynika, iż wały zostały inaczej zaprojektowane, ale w razie czego będą zdawały egzamin.
- U nas niektórzy mieszkańcy również mają obawy, że rzeka może wylewać. Także zauważyli, że wały są obniżone. Ja jednak podchodzę do tematu ostrożnie, bo przyjechali specjaliści, dokonali pomiarów i okazało się, że są praktycznie takiej samej wysokości, ale inaczej wyprofilowane. Czasami wystarczy, że wał jest porośnięty trawą, a już wydaje się wyższy o nie wiadomo ile - mówi Stanisław Słowik, sołtys pobliskiej wsi Ligota.
Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych uspokaja. - Nie ma powodów do obaw - zapewnia Mariusz Olszówka, zastępca dyrektora ds. administracyjnych ŚZMiUW w Katowicach. Podkreśla, że został zmieniony profil wałów, pod innym kątem będą one nachylone niż wcześniej, więc pomieszczą więcej wody i nie dojdzie do zalania terenu.
- Mieszkańcy mogą spać spokojnie - zapewnia dyrektor Olszówka. Dodaje, że w najbliższą środę (11 lipca) organizują spotkanie z władzami i mieszkańca-mi Bronowa. Będzie na nim obecny projektant, który rozwieje wszelkie wątpliwości ludzi.
Aż 41 proc. wałów trzeba wzmocnić
Powódź, która nawiedziła nie tylko nasz region w 2010 roku, bezlitośnie obnażyła stan infrastruktury przeciwpowodziowej w Polsce.
Okazało się, że wały na wielu rzekach są przestarzałe, poprzerywane, a w wielu miejscowościach w ogóle ich nie ma. Nie wytrzymały naporu wody wały m.in. w Siemianowicach Śląskich na Brynicy, Strumieniu na Wiśle i Knajce, czy na Dankówce w podbielskich Wilamowicach.
Jak wynika z opublikowanego niedawno raportu Najwyższej Izby Kontroli, aż 41 procent wałów przeciwpowodziowych oraz 27 proc. kanałów w Polsce wymaga odbudowy lub modernizacji.
NIK zaznaczyła, że w ostatnich latach na utrzymanie urządzeń melioracyjnych w Polsce angażowane są coraz większe pieniądze (z budżetu krajowego i z budżetu Unii Europejskiej), mimo to potrzeby pokrywane są tylko w 30 procentach.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?