Stało się! Sklep "Jork" pod Jasną Górą przestał istnieć... po 30 latach. Właściciele pożegnali się z klientami

Katarzyna Gwara
Katarzyna Gwara
CZĘSTOCHOWA. Utworem "Time to say goodbye" właściciele sklepu "Jork" znajdującego się tuż przy Jasnej Górze, pożegnali się z najwierniejszymi klientami. Pracująca tam pani Jolanta Rutkowska symbolicznie zdmuchnęła stojący przed nim znicz oficjalnie kończąc swoją działalność w tym miejscu. Chętnych do spotkania się po raz ostatni w takim gronie nie brakowało. Był czas na wspomnienia i chwile wzruszeń...

Sklep pod Jasną Góra prowadzili od przeszło 30 lat

O sklepie "Jork" działającym przy ulicy Wieluńskiej w Częstochowie stało się głośno niemal w całej Polsce. Państwo Rutkowscy - Jolanta i Robert - prowadzili go w tym miejscu od przeszło 30 lat. W tym czasie udało się pokonać wiele przeciwności losu. W pobliżu funkcjonowały również inne sklepy spożywcze, a zaledwie kilkaset metrów dalej otworzono dyskont. Ten jednak nie przetrwał, a "Jork" owszem.

Teraz jednak państwo Rutkowscy zdecydowali się go zamknąć. Mimo że nie musieli płacić za wynajem, bo lokal, w którym prowadzony był sklep, należy do nich, stwierdzili, że nie mogą sobie poradzić z dalszymi kosztami. Najpierw covid, później wojna, stale rosnąca inflacja... Właściciele chcieli tę decyzję odwlec w czasie, bo pani Joli brakuje zaledwie roku do emerytury, ale jak przyznali, dłużej się już po prostu nie dało. Przysłowiowym gwoździem do trumny był rachunek za prąd.

Swoją decyzję państwo Rutkowscy zakomunikowali w dość nieoczywisty sposób - wywiesili przed sklepem klepsydrę i wystawili znicz. Przechodnie z niepokojem spoglądali, co się stało. Po przeczytaniu treści wszystko stało się jednak jasne...

Ulubione miejsce lokalnej społeczności

W "Jorku" można było znaleźć dosłowanie wszystko. Od artykułów spożywczych, przez alkohole, produkty kosmetyczne, a na prasie kończąc. Do tego można było tam również zapłacić rachunki, zagrać w Lotto, doładować telefon.

Największy utarg państwo Rutkowscy mieli w okresie pielgrzymkowym. W najlepszych latach sklep był otwarty niemal 24 godziny na dobę. Nierzadko zdarzało się, że pątnicy spali w namiotach przed sklepem. Ówczesne zyski pozwalały na normalne funkcjonowanie w słabszych miesiącach.

Najwierniejszymi klientami byli jednak okoliczni mieszkańcy, a także pracownicy pobliskich lokali. Nie ma się zresztą, co dziwić - państwo Rutkowscy często sprowadzali wiele artykułów na ich życzenie. Poza tym doskonale znali tych, którzy zaglądali do nich systematycznie.

- Ta rzetelność stałych klientów pozwoliła nam na przetrwanie tylu lat. Oni nas zawsze wspierali... - podkreśla pani Jola.

Towar niemal zniknął z półek

O tym, że sklep spożywczy mieszczący się przy ulicy Wieluńskiej zostanie zamknięty zrobiło się głośno za sprawą posta, który w mediach społecznościowych opublikował Rafał Rutkowski, syn właścicieli sklepu. Zaapelował do mieszkańców, aby odwiedzali to miejsce i kupowali towar, który pozostał. Chciał po prostu, aby rodzice zamknęli swój sklep z jak najmniejszymi stratami. I w ten oto sposób ruszyła machina. Klienci rzeczywiście tłumnie odwiedzali to miejsce. Przyjeżdżali nawet ci, którzy zakupy w tym miejscu robili lata temu. W dniu zamknięcia na półkach towaru było już niewiele.

Stało się! Sklep "Jork" pod Jasną Górą przestał istnieć... p...

Oficjalne zamknięcie

Dla miejscowych zamknięcie sklepu "Jork" przy ulicy Wieluńskiej 3 to prawdziwy cios. Społeczności lokalne coraz częściej są pozbawiane małych, drobnych sklepów, w których już od samego wejścia panuje niepotwarzalny klimat. A tak właśnie było w "Jorku". Mieszkańcy spotykali się w tym miejscu, opowiadali dowcipy, relacjonowali, co u nich... Wielu z nich to starsi ludzie, którzy potrzebowali po prostu, aby ktoś ich wysłuchał. Czasem może nawet doradził.

- Jeden drugiego wspierał. Tego chyba będzie nam najbardziej brakować... - mówi pani Jola.

Właściciele postanowili się zakończyć swoją działalność w sposób oficjalny i po raz ostatni spotkać się w sklepie z klientami. Wszystkich zaproszono na 31 stycznia. Chętnych do spędzenia wspólnych chwil z panią Jolą i panem Robertem nie brakowało. Niektórzy przychodzili rano, inni tuż przed zakończeniem. Przy okazji wręczali też drobne upominki i kwiaty.

- To wzruszające gesty. Ciężko wyrazić to słowami - przyznaje pani Jola.

Przy tej okazji zorganizowano krótki happening. W środku na wszystkich czekał słodki poczęstunek. Przed sklepem natomiast Tomasz Tomecki, nauczyciel muzyki w jednej z częstochowskich szkół, zagrał trzy utwory. Zaczął od "Marszu Żałobnego", później był utwór z filmu "Vabank", a na zakończenie "Time to say goodbey".

Później pani Jola symbolicznie zdmuchnęła stojący przed sklepem znicz oficjalnie kończąc swoją działalność w tym miejscu. Był też czas na rozmowy z klientami. Wspomnień i wzruszających momentów nie brakowało.

- Ciężko nam zaakceptować, że to już koniec. Przychodziło się tutaj, jak do swoich... - skwitowała jedna z klientek.

Co dalej?

Sklep "Jork" oficjalnie przestał istnieć. Co dalej zamierzają państwo Rutkowscy?

- Na początek musimy uporać się z tą całą papierologią. Czekają nas wizyty w urzędach i mnóstwo formalności - przyznaje pan Robert. - A co później? Czas pokaże. Ja wciąż pracuję na etacie. Jola być może też coś znajdzie. Musimy sobie jakoś poradzić, nie mamy przecież innego wyjścia. Przytłaczać może jedynie myśl, że w podobnej sytuacji jest wielu prywatnych sklepikarzy, którzy z bólem serca muszą zamykać swoje interesy... - dodaje.

A co z lokalem przy ulicy Wieluńskiej?

- Decyzja jeszcze nie zapadła. Być może uda się go wynająć i ktoś zdecyduje się na prowadzenie własnej działalności w tym miejscu - podsumowuje pan Robert.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto
Dodaj ogłoszenie