Nie chodzi nam o odwet za tragedię, której doznały nasze dzieci, ale o uczciwy wyrok. Aby był on przestrogą dla młodzieży, wśród której panuje moda na szybką jazdę - mówił wczoraj w sądzie Jarosław Klasiński. Jego 11-letni syn zginął w ubiegłym roku w wypadku. Sprawca stanął przed sądem, proces w tej sprawie dobiega końca.
11 maja 2006 roku czworo dzieci wracało do domu. Czekali na zielone światło na chodniku przy przejściu dla pieszych na skrzyżowaniu Ruckemana i Legionów, gdy wpadł na nie samochód. 11-letni Radek Klasiński zginął na miejscu. Troje rodzeństwa zostało rannych, w tym jedna dziewczynka ciężko. Sprawcą wypadku okazał się 20-letni Michał L. z Częstochowy. Prokuratura postawiła mu zarzut spowodowania wypadku. On sam nie przyznaje się do winy, twierdzi, że to dzieci stały zbyt blisko jezdni. Na wczorajszej rozprawie sąd odrzucił wniosek obrońcy, który domagał się badań mających sprawdzić czy słupek przy przejściu dla pieszych był prawidłowo umocowany. Do sądu ma być jeszcze dostarczony billing rozmów z telefonu Michała L., który po wypadku - jak mówią rodzice dzieci - rozmawiał przez komórkę jakby nic się nie stało. I nie zainteresował się ofiarami.
- Ani oskarżony, ani nikt z jego rodziny nie okazał żadnej skruchy - mówi Jarosław Klasiński.
- Nie przyszedł nawet do szpitala - dodają Mirosława i Krzysztof Kluczni, rodzice rannych dzieci.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?