- Przeraziliśmy się przekazu medialnego, jaki poszedł do opinii publicznej, że w Rudzie Śląskiej jest jakaś wolta. A jej tu nie ma - tłumaczy się Grzegorz Tobiszowski, śląski poseł PiS. To właśnie on cztery tygodnie temu wysłał Kluzik-Rostkowskiej zaproszenie na zaplanowaną na 8 listopada konwencję wyborczą partii w Rudzie Śląskiej. Przedwczoraj zaproszenie podtrzymał, a wczoraj ok. 9 rano poprosił ją, by z przyjazdu zrezygnowała.
- Media interesowałyby się wówczas sprawami personalnymi i polityką ogólną. A my chcieliśmy rozmawiać o wyborach samorządowych. Jej obecność zaszkodziłaby konwencji - przekonuje teraz Tobiszowski.
I zarzeka się, że o wycofaniu zaproszenia zdecydował wraz z kilkoma kolegami z rudzkiego PiS bez nacisków z góry. Zapewnia też, że "pani poseł odniosła się do niej ze zrozumieniem". Wśród śląskich działaczy PiS, którzy uznali obecność Kluzik-Rostkowskiej na konwencji w Rudzie Śląskiej za niepożądaną, jest Jarosław Wieszołek, kandydat PiS na prezydenta miasta. A to m.in. jego chciała wesprzeć była partyjna koleżanka.
- Boją się o stanowiska, boją się podpaść Jarosławowi Kaczyńskiemu. To kolejny dowód, że PiS ma lepszych wyborców niż polityków - komentuje Marek Migalski, europoseł.
A co na to wszystko sama Joanna Kluzik-Rostkowska? Stwierdziła, że trzyma kciuki za kandydatów PiS w Rudzie Śląskiej.
- Działacze PiS doszli do porozumienia, że dla merytorycznego przebiegu konwencji najlepsza będzie nieobecność pani posłanki. I że konwencja to nie miejsce do walki politycznej, a tak przyjazd pani Kluzik-Rostowskiej był przedstawiany - ocenia Jarosław Wieszołek, kandydat PiS na prezydenta Rudy Śląskiej.
Przyznaje też, że trochę mu jednak szkoda, bo zainteresowanie mediów inauguracją kampanii w mieście zmalało. Członkowie PiS, kandydaci na radnych, w kuluarach podkreślali, że taką decyzją nie są zaskoczeni.
- Jej obecność wiązałaby się z niepotrzebnym zamieszaniem - mówili. Na spotkanie przyjechała za to posłanka Izabela Kloc, posłowie Adam Gawenda i Andrzej Sośnierz, senator Bronisław Korfanty oraz radna sejmiku województwa śląskiego Barbara Dworak.
Marek Migalski, poseł do Parlamentu Europejskiego, uważa, że w całej tej sprawie to właśnie Joanna Kluzik-Rostkowska wykazała klasę.
- Powiedziała, że trzyma kciuki za kandydatów PiS-u startujących w wyborach samorządowych w Rudzie Śląskiej - mówi Migalski. Powiedziała tak bez względu na to, jak partia się z nią obeszła. Tej klasy politycznej zabrakło innym. Boją się o swoje stołki, boją się podpaść Jarosławowi Kaczyńskiemu. To kolejny dowód, że PiS ma lepszych wyborców niż polityków.
Piotr Pietrasz z zarządu okręgu PiS w Katowicach sugerował, że to szef śląskich struktur PiS-u Wojciech Szarama mógł jednoosobowo podjąć decyzję o odwołaniu spotkania z Kluzik-Rostkowską w Rudzie Śląskiej. Szarama był wczoraj nieuchwytny. Natomiast PiS-owski wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński powiedział w Sosnowcu, że udział wykluczonych posłanek - Kluzik-Rostkowskiej oraz Elżbiety Jakubiak - w dalszej kampanii samorządowej PiS byłby niezrozumiały. Grzegorz Tobiszowski zarzekał się jednak, że choć z Błaszczakiem o Kluzik-Rostkowskiej przez telefon wczoraj rozmawiał, nie był w sprawie jej przyjazdu do Rudy Śląskiej przez szefa klubu parlamentarnego naciskany.
- Pytał tylko, jaką podjęliśmy decyzję w sprawie Joanny Kluzik-Rostkowskiej - wyjaśnia Tobiszowski.
Kuchciński przyjechał wczoraj do Sosnowca na okręgową konwencję PiS. Namawiał zebranych w wypełnionej po brzegi sali, by zachęcali do wyborów tych, którzy nie uczestniczą w życiu publicznym. Apelował, by przypominali "wielki dorobek i wielkie dzieło" Lecha Kaczyńskiego.
- W Polsce mamy wielki kłopot z demokracją z powodu monopolu jednej partii i wielki kłopot z uznaniem, że w Polsce są rządy prawa i sprawiedliwości - mówił do zebranych. - Coraz więcej osób zauważa, że wraca korupcja.
Kim jest Joanna Kluzik -Rostkowska?
Urodziła się 14 grudnia 1963 roku w Katowicach. Ukończyła studia dziennikarskie na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. W czasie studiów działała w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. W latach 80. współpracowała z podziemnym "Tygodnikiem Mazowsze" oraz innymi czasopismami drugiego obiegu.
Od 1989 pracowała jako dziennikarka działu politycznego "Tygodnika Solidarność" (tam poznała Jarosława Kaczyńskiego, wówczas redaktora naczelnego tejże gazety).
Potem pracowała we "Wprost" i w "Nowym Państwie". Później została wicenaczelną "Przyjaciółki", którą współrządziła przez trzy lata (2001-2004).
W 2004 roku zaczęła pracę w warszawskim ratuszu u Lecha Kaczyńskiego. Była głównym specjalistą w biurze prasowym, ale wymyśliła sobie stanowisko pełnomocnika prezydenta Warszawy ds. kobiet i rodziny, którym Kaczyński ją mianował. Dostała je. Później trafiła do rządu Jarosława Kaczyńskiego, gdzie pełniła funkcje wiceministra i ministra w resortach rozwoju regionalnego oraz pracy i polityki społecznej.
26 kwietnia 2010 została szefową sztabu wyborczego kandydata na prezydenta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. POW
Poszedł w Polskę przekaz, że robimy wyłom, a to nieprawda
Z posłem PiS Grzegorzem Tobiszowskim rozmawia Teresa Semik
Przestraszył się pan poseł własnej odwagi?
Ja, dlaczego? Przeraziliśmy się tylko przekazu medialnego, jaki poszedł do opinii publicznej, że w Rudzie Śląskiej jest jakaś wolta, a jej nie ma.
Sam pan podjął decyzję, by odwołać zaproszenie Joannie Kluzik-Rostkowskiej na konwencję w Rudzie?
Decyzję podjęliśmy w poniedziałek około godziny 9, w pięcio-, sześcioosobowej grupie członków zarządu powiatowego PiS i kandydatów na radnych.
Przez cały weekend media podawały, że Joanna Kluzik-Rostkowska będzie w poniedziałek w Rudzie Śląskiej. Dlaczego więc tak późno odwołał pan tę wizytę?
W niedzielę nie oglądam telewizji, nic nie wiedziałem o tych komunikatach. Dopiero wieczorem zajrzałem do mojej skrzynki telefonicznej i przeraziłem się, ile osób telefonowało do mnie w tej sprawie.
Co radzili panu zrobić?
Nic nie radzili. Pytali, co ja o tym sądzę. W kraj poszedł medialny przekaz, że my tu w Rudzie Śląskiej robimy jakiś wyłom, a to nieprawda. Musieliśmy zareagować, by nasz odbiór w opinii społecznej był inny, właściwy.
Kierownictwo partii nie naciskało, żeby odwołać przyjazd wykluczonej z partii posłanki?
Nie. Decyzję o odwołaniu jej wizyty podjęliśmy we własnym gronie. Osobiście do niej zatelefonowałem, by powiedzieć o naszych obawach?
Czego się baliście? Przecież Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiadała, że jedzie do Rudy Śląskiej po to, by wspierać kandydatów PiS, a nie jakiejś innej partii.
Wtedy jednak media interesowałyby się wyłącznie sprawami personalnym i polityką ogólną, a my chcieliśmy rozmawiać wyłącznie o wyborach samorządowych, problemach naszego miasta. Obecność Joanny Kluzik -Rostkowskiej na pewno by tej dyskusji zaszkodziła.
Zyskaliby za to kandydaci do samorządu. O krajowym rozgłosie mogą tylko marzyć.
Zainteresowanie mediów i tak jest bardzo duże. Podejmując tę decyzję, sugerowałem się wyłącznie dobrem konwencji.
Niektórzy mówią, że raczej tchórzostwem i strachem o stołki.
To niesprawiedliwe. Nie mogliśmy brnąć dalej w te nieporozumienia. Konwencja stałaby się kanwą wielkiej polityki, zamiast pozostać konwencją miejską, której celem jest prezentowanie programu PiS-u dla Rudy Śląskiej, kandydata na prezydenta i radnych.
Czy Wojciech Szarama pomagał panu podjąć decyzję o odwołaniu wizyty?
Nie. Podjęliśmy ją sami.
Po co w takim razie Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS, telefonował do Rudy Śląskiej?
Pytał tylko, jaką podjęliśmy decyzję w tej sprawie. Nie naciskał.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?