DZIENNIK ZACHODNI: Jaki był dla pani ten rok?
EWA DEDERKO: Sezon był średni, ale na pewno czegoś się nauczyłam. Stwierdziłam, że nie ma sensu przygotowywać się do dwóch różnych dystansów. Trzeba wybrać albo Ironman, albo dystans olimpijski. Przygotowując się do Ironmana nie mogłam w stu procentach pokazać swoich możliwości. Dlatego w Mistrzostwach Polski byłam dopiero druga. Najbardziej zadowolona byłam z kwalifikacji do Ironmana. Walczyłam w eliminacjach w Zurychu i zajęłam drugie miejsce. Po raz pierwszy wystartowałam na długim
dystansie. Byłam zadowolona zarówno z samopoczucia jak i wyniku.
DZ: Nie udało się jednak ukończyć zawodów na Hawajach.
ED: Występ na Hawajach był pechowy. Start zbiegł się w moim przypadku z „kobiecymi dniami”. Byłam więc niedysponowana. Na długim dystansie wiąże się to z bardzo wielkim spadkiem formy. W sprincie można jeszcze wystartować – bo to tylko godzina wysiłku – nawet na dystansie olimpijskim. Pływanie poszło mi w miarę dobrze. Wyszłam z wody w elicie na 9. miejscu i nie miałam dużej straty. Na rowerze z godziny na godzinę czułam się jednak coraz gorzej. Walczyłam sama z sobą. Miałam nadzieję, że poczuję się lepiej, ale brakowało apetytu, a na takim dystansie trzeba jeść. Nie podchodziło mi nawet picie. Traciłam siły i energię. Ukończyłam jazdę na rowerze, ale wiedziałam że nie będę w stanie dotrzeć do mety. Bałam się o swoje zdrowie. Bardzo zaczęła mnie boleć głowa i obawiałam się, że mogę dostać udaru. A wiedziałam, że bieg odbywa się niemal bez miejsc zacienionych. Przez całe 180 km walczyłam z myślą o wycofaniu się. Wiedziałam jednak, że jeżeli tam przedobrzę, może się to odbić w następnych latach nie tylko na zdrowiu, ale i na karierze. A mam jeszcze sportowe cele.
DZ: Jakie plany na najbliższą przyszłość?
ED: Biorę pod uwagę doświadczenia ze swojej kariery. Myślę, że Polski Związek Triathlonu też wyciągnie wnioski z błędów i nie będzie sytuacji jak przed Atenami, kiedy miałam praktycznie nominację olimpijską. Jestem dobrej myśli i wierzę w siebie. W przyszłym roku będę przygotowywać się pod kątem startu w olimpiadzie, chyba że okaże się, iż nie mam możliwości nawiązać walki z najlepszymi. Jeśli wywalczę kwalifikację, sensowny będzie start jedynie kiedy realne będzie znalezienie się w pierwszej dziesiątce. Jeśli okaże się, że nie mam możliwości i zdrowia, chyba odpuszczę sobie dystans olimpijski i przestawię się na długi, bo mi się on podoba. Na razie wierzę jednak w siebie, ponieważ startując w Pucharach Świata zajmowałam 10. -12. miejsce. Wygrałam kilka razy z mistrzynią olimpijską z Aten Kate Allen. Uważam więc, że mam możliwości i na razie skupiam się na tym dystansie.
DZ: Czy znany jest już terminarz zgrupowań i występów w 2006 roku?
ED: Jeszcze nie, ale wiem, że jestem w kadrze narodowej. Gdzie polski związek mnie wyśle, tam pojadę. Myślę, że będą to puchary świata i Europy. W Europie będą cztery imprezy z cyklu Pucharu Świata oraz kilka imprez ITU Point. Ważną imprezą będą mistrzostwa Europy, które rozegrane zostaną w czerwcu we Francja oraz mistrzostwa świata na początku września w Szwajcarii. Najtrudniejszy jest okres przygotowawczy. Mam nadzieję, że klub mnie trochę dofinansuje. Kiedy są starty, można już trochę zarobić.
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?