Zaledwie cztery lata temu Raków Częstochowa grał w drugiej lidze, rywalizując z takimi zespołami, jak Gryf Wejherowo, Olimpia Zambrów czy Kotwica Kołobrzeg. W krótkim czasie klub zaliczył dwa awanse do wyższych lig, zdobył Puchar Polski i zakończył sezon na drugim miejscu w PKO Ekstraklasie.
Można byłoby to nazwać jedną z najpiękniejszych historii romantycznych w polskiej piłce w ostatnich latach. Ale w przypadku Rakowa trudno mówić o romantyzmie, to raczej przykład świetnie nakreślonego i w pełni zrealizowanego planu. Architektem sukcesu jest Michał Świerczewski, prezes firmy x-kom i właściciel klubu. Kiedy przed kilkoma laty mówił o planach odniesienia największego sukcesu w roku stulecia klubu, kibice wierzyli, były to założenia bardzo śmiałe. Największym sukcesem miało być poprawienie ósmej pozycji w Ekstraklasie (z sezonu 1995/1996) lub wywalczenie Pucharu Polski (w 1967 roku Raków przegrał w finale z Wisłą Kraków).
Tymczasem plan udało się zrealizować i to z nadwyżką. Drużyna Marka Papszuna zdobyła najpierw Puchar Polski, a później wywalczyła srebrne medale PKO Ekstraklasy. Jeśli dodamy do tego, rekordowy transfer Kamila Piątkowskiego do Red Bull Salzburg, to otrzymamy sezon-marzenie, który trudno będzie przebić.
Michał Świerczewski zbudował klub, stawiając na właściwie osoby. Trener Marek Papszun był wyborem nieoczywistym, ale w pełni trafionym. Wymienianie go w kontekście prowadzenia reprezentacji, o czym spekulowano po zwolnieniu Jerzego Brzęczka, najlepiej świadczy o tym, jak jest obecnie postrzegany. Papszun w polskich warunkach wyprzedził myśl szkoleniową, uparcie stawiając i rozwijając system gry z trzema obrońcami. Dzisiaj nawet najlepsze kluby w Europie dostrzegają zalety tego systemu i przechodzą na grę trzema obrońcami. Zwolennikiem tego systemu jest m.in. selekcjoner Paolo Sousa.
Trenerowi udało się w tym sezonie zbudować drużynę, w której każdy piłkarz miał swoją rolę. Papszun umiejętnie rotował składem i wspierał nawet najbardziej krytykowanych piłkarzy. Vladislavs Gutkovskis nie błyszczy statystykami, ale to jego trafienia dały częstochowianom awans do finału Pucharu Polski i zapewniły zwycięstwo z Piastem.
Świetnym posunięciem było również postawienie na prezesa Wojciecha Cygana i dyrektora sportowego Pawła Tomczyka. Pierwszy wprowadził klub na wyższy poziom organizacyjny, drugi dba o właściwą politykę transferową. Ostatnim nieudanym oknem transferowym w Rakowie było lato 2019, od tego czasu każde, kolejne okno oznaczało wzmocnienie drużyny.
Dzięki temu klub osiągnął historyczne sukcesy, ale w Rakowie wciąż czuć głód kolejnych sukcesów. W klubie już pracują nad kolejnymi wzmocnieniami, zwłaszcza, że drużynę opuszczą m.in. Petr Schwarz i Kamil Piątkowski. O nazwiskach w klubie mówi się niechętnie, ale Raków chciałby się wzmocnić na każdej pozycji, począwszy od bramkarza, a na napastniku skończywszy.
– Który sukces oceniam wyżej, puchar czy wicemistrzostwo? Po finale Pucharu Polski, powiedziałbym, że puchar, ale po wczorajszej radości myślę, że najbardziej smakowała kumulacja tych sukcesów – mówi prezes Wojciech Cygan.
Klub chciałby zorganizować fetę z udziałem kibiców, która odbyłaby się dzień po meczu z Pogonią w Szczecinie, w poniedziałek, 17 maja. Problemem są wciąż obowiązujące obostrzenia sanitarne. Jeśli klub zdecyduje sie zorganizować imprezę w reżimie sanitarnym, szczegóły przedsięwzięcia wkrótce poznamy.
Rysą na sukcesach Rakowa niestety wciąż pozostaje stadion przy Limanowskiego, który nawet po ukończeniu budowy nie będzie obiektem na miarę ambicji i sukcesów klubu. Klubowi sukcesu gratulowały władze miasta i najważniejsi politycy Lewicy. Może w Częstochowie w końcu dojrzeje plan budowy nowoczesnego stadionu piłkarskiego.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?