Częstochowianie ligową konfrontację rozpoczęli z animuszem. Pierwszy formę Marcina Mysiaka przetestował Paweł Kowalczyk, którego soczyste uderzenie zostało jednak sparowane przez golkipera przyjezdnych. W szeregach gości szarpnął kilkakrotnie doświadczony Piotr Włodarczyk. W 30. min. napastnik Bałtyku najpierw "wkręcił" w ziemię dwóch obrońców gospodarzy, a potem huknął z całej siły w stronę bramki Mateusza Kosa. Piłka trafiła jednak w poprzeczkę.
Raków na swoją szansę czekał aż do 40 minuty. Wtedy błąd w kryciu popełnili gracze Bałtyku, a podanie Łukasza Kmiecia na gola zamienił Łukasz Kowalczyk. Ten do komentowania swoich boiskowych wyczynów nie był skory. Wyręczył go w tym kapitan zespołu, Paweł Kowalczyk.
- Cieszymy się z tej wygranej, bo kibice po zwycięstwie z Wisłą mieli w stosunku do nas duże oczekiwania. Teraz będziemy starali się przywieźć komplet punktów z Kluczborka - zapowiadał Kowalczyk po ostatnim gwizdku sędziego.
Po zmianie stron częstochowianie starali się jak najdłużej utrzymywać przy piłce. Bałtyk nastawił się natomiast na szybkie kontry.
- Były dwie, a nawet trzy okazje do odrobienia strat. Zabrało nam jednak precyzji. Mimo wszystko uważam, że był to najlepszy mecz Bałtyku pod moją wodzą - przekonywał szkoleniowiec gości Adam Topolski.
W drugiej części najbliżej strzelania gola dla gości byli wspomniany Włodarczyk i rezerwowy Paweł Noga. Ten ostatni w 67. minucie starał się dośrodkowywać w pole karne częstochowian, ale podkręcona piłka omal nie wpadła do siatki, odbijając się ostatecznie od spojenia słupka z poprzeczką.
Dni Lawinowo-Skiturowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?