Czteroosobowa rodzina K., w tym 10-letnie dziecko, uległa zaczadzeniu w jednym z mieszkań przy ul. Kosmicznej. Podpalacz przyszedł nocą. Polał drzwi substancją łatwopalną i odpalił zapałkę. Śpiącemu małżeństwu pośpieszyli z pomocą sąsiedzi. Ale było za późno.
- Miałam szczęście, bo ok. godz. 2 wstałam do łazienki - opowiada staruszka, lokatorka czteropiętrowego bloku przy ul. Kosmicznej 2 w Częstochowie. Tutaj w niedzielę w nocy doszło do tragedii. - Potem położyłam się. Za pięć minut usłyszałam jakieś trzaski. Myślałam, że to petardy. Zajrzałam przez wizjer i oniemiałam. Drzwi sąsiadów trawił ogień.
Wdzierał się na moją wycieraczkę. Chwyciłam za garnek z wodą i zaczęłam go gasić. Potem był tylko dym - dodaje kobieta. Jest jeszcze w szoku.
Na miejsce zdarzenia przyjechało 20 strażaków. Akcja gaśnicza trwała 1,5 minuty. Wcześniej wóz strażacki ,przestawił" jeden z zaparkowanych w pobliżu klatki schodowej, wiodącej do płonącego mieszkania, samochodów, który zablokował drogę przeciwpożarową. Dopiero po chwili okazało się, że nie ma już kogo ratować.
Z szalejącym na II piętrze ogniem próbowali także walczyć zaspani lokatorzy.
- Wybiegłem na klatkę. Ktoś krzyczał: ,Ratunku, pali się" - opowiada Jerzy Wojnowski z parteru. - Na drugim piętrze dopalały się drzwi. Widziałem, jak sąsiadka z mieszkania obok polewa je wodą. Szybko pobiegłem po wiadro. Potem chwyciłem za klamkę, ale była za gorąca. Nie udało mi się wejść do środka.
Byli też niezadowoleni z akcji ratowniczej sąsiedzi rodziny K. Jeden z nich wykrzykiwał do policjanta, że strażacy nie pozwalają mu spokojnie spać w nocy.
Sąsiad miał popalone ręce, prawdopodobnie próbował ratować swoją rodzinę - dodaje lokator z I piętra. - Był stolarzem, a ona skrzypaczką w filharmonii. Ich córka Agnieszka chodziła z moim synem do szkoły. To straszna tragedia.
45-letni Andrzej i Katarzyna K., 10-letnia Agnieszka K. oraz 68-letnia Zofia R. ulegli zaczadzeniu podczas snu.
- To najprawdopodobniej podpalenie - informuje starszy kapitan Piotr Tarnowski, biegły ze straży pożarnej w Częstochowie. - Ktoś polał drzwi substancją łatwopalną.
Mieszkańcy Kosmicznej twierdzą, że w ich bloku nie było żadnych awantur. A rodzina K. należała do bardzo spokojnych. Mówią też, że w okolicy zdarzały się podpalenia.
To była wspaniała skrzypaczka. Razem koncertowaliśmy nawet w Paryżu. O tragedii dowiedziałem się od szwagierki.
Zaraz przyjechałem na Kosmiczną - wyznaje Zbigniew Rogoziński, śpiewak z chóru Pochodnia. - Kasia miała więcej przyjaciół niż wrogów. Na miejscu tragedii pojawili się bliscy małżeństwa K. Płakali. Nie chcieli rozmawiać z prasą.
Policja zabezpieczyła ocalały po K. majątek. W mieszkaniu wstawiono nowe drzwi.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?