Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Zdjąć sople, zanim spadną na głowę

Agnieszka Smogulecka, Współpraca: MCC
Jeden z budynków na Jeżycach: sople wiszą, a chodnik pod nimi, oznaczony taśmą,  został wyłączony z użytkowania
Jeden z budynków na Jeżycach: sople wiszą, a chodnik pod nimi, oznaczony taśmą, został wyłączony z użytkowania Waldemar Wylegalski
Kiedy po mroźnych i śnieżnych dniach zaświeciło słońce, okazało się, że zarządcy budynków mają kolejny problem. Z dachów zaczęły straszyć mieszkańców lodowe sople, których usunięcie to kolejne wcale niemałe wydatki. Lepiej jednak je ponieść. Jeśli nawisy śnieżne czy sople nie zostaną strącone, zarządca może zapłacić nawet 500 złotych kary. To jednak nie jest najgorsze. Jeśli bowiem sopel spadnie komuś na głowę, za niewywiązywanie się z obowiązków i narażanie przez to życia i zdrowia innych można narazić się na odpowiedzialność karną.

Od kilku tygodni nie ma dnia, by straż pożarna nie odbierała co najmniej kilkunastu telefonów z prośbą o zdjęcie sopli z dachu. – Dyżurny zawsze tłumaczy, że to leży w gestii zarządcy czy administratora budynku – tłumaczy Sławomir Brandt z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu. – My interweniujemy tylko w ostateczności, gdy nawisy śnieżne lub sople mogą zagrażać życiu. Nie możemy dopuścić do sytuacji, że nie będziemy mogli gasić pożaru, bo drabina będzie wykorzystywana do zdejmowania lodu.

Mimo to każdego dnia strażacy ściągają sople co najmniej w kilku miejscach. Wczoraj robili to w dwóch szkołach, w Swarzędzu i Poznaniu oraz z budynku mieszkalnego przy ul. Długiej. Właściciel domu liczył się z karą (często straż podjeżdża we wskazane miejsce razem z municypalnymi, którzy wręczają mandat), ale wolał zapłacić mandat, niż narażać innych. Firma, którą chciał wynająć, nie miała wolnego terminu w najbliższych dniach.

– Coraz częściej jesteśmy proszeni o interwencje w związku z soplami – mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej. – Na miejscu zwykle przypominamy zarządcom o ich obo-wiązkach i żądamy natychmiastowych działań, jak choćby zabezpieczenia chodnika i nie dopuszczenia, by w zagrożoną strefę weszli piesi.
– Na Grunwaldzie mieliśmy już 60 interwencji, w których trzeba było użyć podnośnika – mówi Maria Wellenger, rzecznik Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Poznaniu. – Do tego 22 interwencje dotyczące lokali użytkowych. Żadnego zgłoszenia nie bagatelizujemy. To do zarządcy należy bowiem dbanie o odśnieżanie dachów – dodaje i informuje, że usunięcie metra bieżącego lodowych zwisów to wydatek 54 zł. Odśnieżenie dachu natomiast kosztuje około 10 zł za metr kw.

Problemem są też nieodśnieżane chodniki. W styczniu straż miejska wystawiła niemal 300 mandatów, pouczyła ponad 250 osób, do instytucji wysłała półtora tysiąca uwag.

Zarządcy budynków obawiają się nadchodzącego tygodnia. Synoptycy zapowiadają bowiem mroźne noce, słoneczne dni i kolejne opady śniegu. Oznacza to, że w miejscach usuniętych sopli mogą pojawiać się nowe.
– Pracy mamy coraz więcej, ale najgorsze przed nami – przyznaje Piwecki.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto