Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Powrót do korzeni

WIESŁAW PASZKOWSKI
- W tym domu mieścił się wielki sklep mojego dziadka Chaima Szajna - mówi Ilana Eksztajn.
- W tym domu mieścił się wielki sklep mojego dziadka Chaima Szajna - mówi Ilana Eksztajn.
Ich zdaniem Polska jest pięknym krajem, zadbanym i czystym, pełnym życzliwych i cierpliwych ludzi. Przemierzają nasz kraj typową turystyczną trasą, ale na pytanie co przyciągnęło ich tu z tak daleka, odpowiadają krótko: ...

Ich zdaniem Polska jest pięknym krajem, zadbanym i czystym, pełnym życzliwych i cierpliwych ludzi. Przemierzają nasz kraj typową turystyczną trasą, ale na pytanie co przyciągnęło ich tu z tak daleka, odpowiadają krótko: korzenie.

Ilana i Elisza Eksztajnowie urodzili się w Izraelu i nie mówią po polsku. Obydwoje jednak wywodzą się z naszego kraju. Jego rodzice pochodzili z Warszawy i Wolbromia. Pani Ilana zaś jest wnuczką Chaima Szajna, bogatego częstochowskiego handlarza konfekcją.
- Sklep mieścił się na parterze i piętrze wielkiego domu pod numerem piątym przy Nowym Rynku, dzisiejszym placu Ignacego Daszyńskiego. Mój dziadek Szajn Chaim był tradycyjnym Żydem mieszkającym przy Starym Rynku. W pobliżu mieściła się miejska synagoga, w której modlili się wszyscy religijni tradycjonaliści. Rodzina była duża. Jako pierwsza urodziła się córka Jadzia, ruda jak jej ojciec i całe jej rodzeństwo. Miała czterech braci: bliźniaków Josefa i Moszego (to mój ojciec), Icchak i Szlamka - opowiada pani Ilana.

Chaim był człowiekiem zamożnym i poważanym w mieście. Nosił długą brodę i tradycyjny ubiór. Jego dzieci zaś były pełne życia i energii. Najpierw szukała ona ujścia w dziecięcych bójkach. Mieszkanie było tak duże, że nawet jeśli ojciec był w domu, nie słyszał krzyków. Bali się ojca, dlatego nie zapytali go o zgodę, kiedy przystępowali do ugrupowania młodzieży syjonistycznej. Najwięcej kłopotów sprawiał zadziorny Josef, znany bokser. Jednak pierwszy do Palestyny, w roku 1936 wyjechał spokojniejszy Mosze. Zdążył jeszcze znaleźć sobie towarzyszkę życia i przyjechał z narzeczoną do Polski, aby przedstawić ją swoim rodzicom. Za mąż za działacza socjalistycznego Bundu i nauczyciela w gimnazjum żydowskim Libera Brenera wyszła Jadzia. Przed wojną do Palestyny wyjechał też niespokojny Josef.

- Podczas okupacji, w okresie dużego i małego getta ostoją dla rodziny był Chaim. Dorosłe dzieci zaangażowały się w działalność podziemną. Szlamek był członkiem Żydowskiej Organizacji Bojowej. Poszukiwany przez gestapo na początku marca 1943 roku dołączył do piątki żobowców wyruszających do walki partyzanckiej w okolicznych lasach. Tropieni po dwóch tygodniach musieli wycofać się z lasów i ukrywać w bunkrze w kompleksie zabudowań przy ul. Wilsona 34. Niemiecka policja urządziła tutaj magazyn mebli zrabowanych ludności żydowskiej. Niestety ,Niemcy wykryli bunkier partyzantów i zaskoczyli ich nie dając im żadnych szans na użycie broni. W dwa dni później na cmentarzu żydowskim rozstrzelano sześciu bojowców - mówi Ilana Eksztajn.

Wtedy tak pełny energii życiowej Chaim Szajn załamał się. Obydwoje z żoną nie mieli już siły walczyć o życie i zginęli zapewne podczas likwidacji ,małego getta". Wojnę przeżyli w obozach pracy zarówno Icchok Szajn, jak i Brenerowie. Ona zaangażowana była w działalność podziemną i niesienie pomocy Żydom więzionym w obozie Hasag-Raków. On jako przedstawiciel tajnej organizacji bundystycznej a Hasagu-Pelcery. Po wojnie wyjechali do Izraela.

Wizytę w Częstochowie państwo Eksztajn rozpoczęli od odnalezienia grobu 6 żydowskich partyzantów, Szlamka Szajna i jego kolegów. Potem pojechali zwiedzić stare miasto, plac Daszyńskiego, pierwszą Aleję NMP, Jasną Górę.

Wracają teraz do domu. Pani Ilana przez 35 lat była przedszkolanką, teraz zaś pracuje w szkole wyższej przygotowującej liderów związków zawodowych w zakładach pracy. On jest inżynierem elektrykiem i elektronikiem pracującym w wielkich zakładach produkcji cementu, jednych z największych w świecie. Mieszkają w Rehawot, mieście słynnym na cały świat z naukowego instytutu badawczego imienia Weizmana (pierwszego prezydenta Izraela). Wywożą bardzo dobre wrażenia z kraju swoich przodków.

- Polacy są bardzo życzliwi i cierpliwi. Nie mówimy po polsku i porozumienie się sprawia nam dużo kłopotu, ale dzięki pomocy i wyrozumiałości wszystko znakomicie się udaje - zapewnia Elisza Eksztajn.

Państwo Eksztajnowie nie należą do wyjątku. Wiele osób stara się odnaleźć swoje korzenie, obejrzeć miejsca zabaw swoich rodziców, szkoły do których chodzili. Szczęśliwcom udaje się odnaleźć grób rodzinny w gąszczu porastającym żydowski cmentarz.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto