Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poszukiwacze skarbów przekopują zamkowe wzgórze w Olsztynie

KATARZYNA KULIŃSKA-PLUTA
Po prawej stronie, tuż pod murem, ziemia była przekopana. Foto: JACENTY DĘDEK
Po prawej stronie, tuż pod murem, ziemia była przekopana. Foto: JACENTY DĘDEK
W ruinach w wielu miejscach widać ślady świadczące o tym, że ktoś kopał w tym miejscu - mówi Włodzimierz Nabiałek, przewodniczący Wspólnoty Gruntowej w Olsztynie, która opiekuje się zamkowym wzgórzem i ruinami ...

W ruinach w wielu miejscach widać ślady świadczące o tym, że ktoś kopał w tym miejscu - mówi Włodzimierz Nabiałek, przewodniczący Wspólnoty Gruntowej w Olsztynie, która opiekuje się zamkowym wzgórzem i ruinami średniowiecznego zamku.

Zabytek, jak magnes przyciąga poszukiwaczy skarbów. Goście pojawiają się na zamku w Olsztynie nocą. Są wyposażeni w wykrywacze metalu. Kopią tylko w tych miejscach, w których przyrząd wskaże, że coś może być ukryte w ziemi.
W miniony czwartek W. Nabiałek w towarzystwie Jacka Koja, archeologa z częstochowskiej delegatury Służby Ochrony Zabytków odwiedzili zamkowe wzgórze. Znaleźli kilka wykopów, które jednoznacznie wskazują na obecność łowców skarbów.

- Wydaje mi się, że jeden ze śladów był bardzo świeży. Wykop zrobiono przy murach górnego zamku - mówi W. Nabiałek. Na zamkowym wzgórzu w październiku i listopadzie był niemal codziennie ze względu na prace zabezpieczające prowadzone na zamku górnym. Zauważył, że miejsc, gdzie ziemia była kopana przybywa.

- Do Olsztyna wybrałem się w miniony czwartek w innej sprawie. Tymczasem znalazłem świeżo wykopane doły - mówi Jacek Koj. - Poszukiwacze ryją teren licząc na znalezienie monet i fragmentów średniowiecznego uzbrojenia. Głębsze wykopy robią tylko tam, gdzie jest mocne echo wykrywacza metalu. Czasem wykonują kilka dołów sondażowych.
W zamkowe ruiny łowcy zapuszczają się po zmroku. Nie chcą, aby ich ktoś zobaczył. Najczęściej pojawiają się w środku tygodnia, a nie w dni wolne od pracy ze względu na większą liczbę turystów, którzy podziwiają i wieczorem oświetlone ruiny. Poszukiwacze przyjeżdżają samochodami. Auta pozostawiane na parkingu np. przy drodze do Janowa lub przy ul. Zamkowej nie budzą żadnych podejrzeń. Podobne zjawisko daje się zaobserwować i w innych warowniach w Mirowie i Bobolicach.

- Latem spotkałem mężczyznę z wykrywaczem metalu w Bobolicach. Chciałem mu zrobić zdjęcie, ale mnie zauważył i uciekł - opowiada J. Koj.
Archeolog bez problemów przytacza jeszcze klika przykładów na potwierdzenie, że poszukiwacze dosyć często penetrują region częstochowski. W 1994 roku zniszczono stanowiska archeologiczne w Mokrej. W tym roku na skałach kroczyckich, na wzgórzu Jastrzębnik, odnotowano około 80 sondażowych wykopów pozostałości po nocnych wizytach. W jednej z jaskiń zniszczono obozowisko z okresu wpływów rzymskich.

- Obecność poszukiwaczy skarbów to nie tylko problem w naszym regionie. Wiem od kolegów po fachu, że np. w województwie dolnośląskim regularnie penetrowane są cmentarzyska łużyckie. Z grobów wyciąga się popielnice, aby później postawić je na telewizorze - opowiada Jacek Koj.
Zabytkowe przedmioty wyrwane ziemi trafiają na rynki staroci w różnych częściach kraju. Czasami pojawiają się również w Częstochowie.
- Jest na nie popyt. Stworzył się czarny rynek kolekcjonerski - wyjaśnia Jacek Koj. Przedmioty znajdują nabywców, chociaż zdarza się, że zamkowi rabusie nie mogą ich upłynnić.

- Trzy lata temu otrzymaliśmy sygnał, że z jednej ze skał kroczyckich wydobyto płacidła wczesnośredniowieczne. Są to kęsy żelaza. Ostatecznie trafiły na Uniwersytet Jagielloński - informuje J. Koj. - Nie zbadano ich dokładnej historii i przez to są jedynie kilkoma przedmiotami bez znaczenia dla nauki. Nie zdobyto na ich podstawie wiedzy o danym miejscu. Kto ich używał i kiedy.
To kolejny negatywny wymiar nocnego procederu, który kwitnie. Nic nie wskazuje na to, że ktoś może w tym przeszkodzić. Policjantów o poszukiwaczach nie powiadomiono.

- Nikt nie jest jednak w stanie pilnować tak rozległego terenu, jakim jest wzgórze zamkowe, przez cały czas - mówi Nabiałek. Tym bardziej, że najbliższy komisariat jest w Poczesnej.
- Na problem trzeba jednak zwrócić uwagę - podkreśla Koj. - Mieszkańcy, czy turyści powinni mieć oczy szeroko otwarte. Być może zauważą kogoś z wykrywaczem metalu, zanotują numer rejestracyjny samochodu. Powiadomią nas lub policjantów. Dlaczego? Poszukiwacze mogą być groźni. Czytają literaturę, wiedzą gdzie szukać.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto