MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Porwała go rzeka

KATARZYNA KULIŃSKA-PLUTA
Foto/Grafika: ŻANETA MIKOŁAJCZYK/ANDRZEJ GRYGIEL
Foto/Grafika: ŻANETA MIKOŁAJCZYK/ANDRZEJ GRYGIEL
Wczoraj lotem błyskawicy wsie Sokolniki i Bliżyce w powiecie myszkowskim obiegła wieść o wypadku w Szczawnicy. Około godziny trzynastej wywróciła się łódź przewożąca młodych turystów z jednego brzegu Dunajca na drugi.

Wczoraj lotem błyskawicy wsie Sokolniki i Bliżyce w powiecie myszkowskim obiegła wieść o wypadku w Szczawnicy. Około godziny trzynastej wywróciła się łódź przewożąca młodych turystów z jednego brzegu Dunajca na drugi. W łodzi było 16 osób: uczniowie gimnazjum w Sokolnikach (uczą się tu także dzieci z Bliżyc) i dwie nauczycielki. Nagle łódź przechyliła się i wszyscy wpadli do wody. Niektórzy sami wydostali się na brzeg, innych wyłowiono.

- Jednego z uczniów III klasy, Mateusza W., wyciągnięto na brzeg w stanie ciężkim i natychmiast przewieziono do szpitala w Nowym Targu - relacjonował podinspektor Dariusz Nowak, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Momentalnie rozpoczęto poszukiwania jeszcze jednego gimnazjalisty, który zniknął w nurcie rzeki. Brali w nich udział płetwonurkowie z komendy straży pożarnej z Nowego Targu, Nowego Sącza i z Krakowa. Pomagali im druhowie z jednostek ochotniczej straży pożarnej w Krościenku i Szczawnicy. Niestety, nie udało się ocalić chłopca - po godz.

19 wyłowiono z rzeki ciało szesnastoletniego Mateusza B. W tym czasie jego rodzice byli już na miejscu tragedii.
-To pierwsza wycieczka w tym roku w tej szkole ? mówi Danuta Suszalska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Sokolnikach, wsi w gminie Niegowa. - Wyprawa miała trwać dwa dni.
W poniedziałek autokarem w Pieniny wyjechało 29 gimnazjalistów z trzech klas. Wśród opiekunów była dyrektorka gimnazjum Ewa Szewczyk oraz dwóch nauczycieli tej placówki.

W Sokolnikach mieszka około 1.000 osób, w sąsiednich Bliżycach jeszcze mniej.
- Tu każdy każdego zna ? twierdzi Eugeniusz Wójcik, sołtys Sokolnik. - I właśnie dlatego, że żyjemy jak rodzina, to dla nas wielka tragedia.
Jeszcze wczoraj po południu przesłuchano uczestników wycieczki po Dunajcu. Nie płynęli przełomem tej rzeki, a jedynie zdecydowali się na krótki "rejs".
- Policja zatrzymała mężczyznę, który prowadził łódź. Był pijany, miał 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu - wyjaśnia podinspektor Dariusz Nowak.
- To był jakiś prywatny przewoźnik, a nie flisak, członek naszego stowarzyszenia. Tylko zrzeszeni mogą spływać przełomem - powiedział wczoraj chcący zachować anonimowość pracownik Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich.

- W naszej przystani flisaków podejrzanych o to, że są pod wpływem alkoholu, natychmiast badamy alkomatem. Nie mogą płynąć. Gdyby nietrzeźwi pływali na rzece, to tak, jakbyśmy puścili w drogę pijanego kierowcę.
Niestety, niezrzeszonego przewoźnika taka kontrola nie obejmuje. Policjanci zastanawiają się jednak, dlaczego opiekunowie nie spostrzegli, że oferujący przeprawę łodzią jest pijany. Z ich ustaleń wynika, że młodzież wystraszyła się fali i to mogło być przyczyną wywrócenia łodzi.

- Od przewodników zawsze słyszałam, że uczniowie z Sokolnik i Bliżyc są bardzo zdyscyplinowani. Nigdy w czasie wypraw nie było z nimi kłopotów. Tym bardziej trudno mi uwierzyć, że właśnie naszą szkołę spotkała taka tragedia - dodaje dyrektor Suszalska.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom - Google Chome

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto