Mieszkaniec Rakowa został zatrzymany nocą z 24 na 25 lipca przy ul. Wierzbowej. Podpalił zaparkowane tam auto, na sąsiedniej ulicy Lipowej podłożył ogień pod śmietnik. Kiedy na miejsce zdarzenia przyjechali strażacy obserwował ich. Na ręce miał kastet i dziwnie zachowywał się.
- 19-latek usłyszał osiem zarzutów zniszczenia mienia poprzez podpalenie. Spalił sześć samochodów i dwa śmietniki w ciągu dwóch miesięcy - wylicza
mł. asp Katarzyna Cichoń z biura prasowego KMP.
Nastolatek złożył obszerne wyjaśnienia na policji. Przed prokuratorem także przyznał się do winy.
- Zastosowano wobec niego dozór policyjny - informuje Romuald Basiński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej. - Zostanie przebadany przez biegłych psychiatrów. Nie ma zrozumiałego ani czytelnego motywu jego działania.
W zależności od opinii biegłego, częstochowianin może usłyszeć zarzuty spowodowania bezpośredniego zagrożenia pożarem. Strażacy są zdziwieni, że 19-latek nie trafił do aresztu.
- Znów w nocy będziemy jeździć do pożarów - żalą się.
Mieszkańcy Rakowa i Błeszna mówią, że obawiają się o swoje bezpieczeństwo, co jakiś czas w ich okolicy pojawia się kolejny podpalacz z nowymi pomysłami. Albo podpala im piwnice, albo przyczepy campingowe, śmietniki, czy altanki.
- Dlaczego tego podpalacza wypuścili na wolność, powinien trafić do aresztu - denerwuje się pan Antoni z ul. Wierzbowej. - Przecież może podpalać samochody dalej. Może na dodatek zrobić komuś krzywdę, skoro nie jest z nim tak jak należy.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?