Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podlesice, Olsztyn: Pracowity sezon

Barbara Błaszczyk
Nad bezpieczeństwem turystów na Jurze czuwało latem stu ratowników jurajskiej grupy GOPR. Dyżury w Podlesicach pełnił m.in. Przemysław Wojnak
Nad bezpieczeństwem turystów na Jurze czuwało latem stu ratowników jurajskiej grupy GOPR. Dyżury w Podlesicach pełnił m.in. Przemysław Wojnak
Siedemdziesiąt pięć razy w ciągu minionego lata interweniowali ratownicy jurajskiej grupy GOPR. W 2 przypadkach nie udało im się zapobiec śmierci turystów. Mimo to ten sezon był znacznie spokojniejszy niż poprzednie.

Siedemdziesiąt pięć razy w ciągu minionego lata interweniowali ratownicy jurajskiej grupy GOPR. W 2 przypadkach nie udało im się zapobiec śmierci turystów. Mimo to ten sezon był znacznie spokojniejszy niż poprzednie.

Plagą tego lata były rekordowe upały. - Mieliśmy nieprawdopodobną ilość przypadków zasłabnięć i udarów cieplnych na szlakach. Większość turystów wyruszała w teren zupełnie nieprzygotowana, zapominając o odpowiednim ubiorze i uzupełnianiu płynów a to powodowało odwodnienie i przegrzanie organizmu. - mówi Piotr Van der Coghen naczelnik jurajskiej grupy GOPR.

Upał miał też swoje dobre strony. Spadła bowiem liczba poważnych wypadków na skałkach. Jurajskie wapienie rozgrzane na słońcu często po prostu nie nadawały się do wspinaczki. Ale i tu wypadków nie dało się uniknąć.

- W jednej z jaskiń w Sokolich Górach turysta złamał kręgosłup. Inny, prawdopodobnie w celach samobójczych, skoczył ze skały Grochowiec. Przeżył, ale połamał ręce i nogi. Jeszcze inny spadł ze skał w Rzędkowicach, doznając ciężkich obrażeń. Prawdopodobnie popełnił błąd przy asekuracji - wylicza naczelnik jurajskiego GOPR-u

Oprócz momentów grozy ratownicy mieli też chwile, zwłaszcza z perspektywy czasu, po prostu zabawne. - Któregoś bardzo upalnego dnia dostaliśmy wezwanie. - opowiada Piotr Van der Coghen - Bawiąca w jednym z gospodarstw agroturystycznych w Podlesicach rodzina zgłosiła zaginięcie 78-letniego seniora rodu, który udał się na wycieczkę w okolice Góry Zborów i nie wrócił. Był zawsze punktualny i odpowiedzialny. Starszy pan cierpiał na serce, więc obawialiśmy się najgorszego. A ponieważ zapadł mrok w trybie alarmowym wezwaliśmy dwudziestu ratowników, wspieranych przez trzy psy i pomoc na czterokołowcach. Metr po metrze sprawdzaliśmy skomplikowane okolice Góry Zborów. Kołoczka, Biblioteki i Góry Apteka. Bez rezultatu. Około północy zadzwonił ktoś z rodziny starszego pana, który w tym czasie się odnalazł. Jak się okazało wybrał lepsze miejsce na przetrwanie upałów. Była to klimatyzowana restauracja podlesickiego hotelu, gdzie staruszek przesiedział kilka godzin, racząc się piwem. Cóż mieliśmy robić? Odwołaliśmy ratowników, nakarmiliśmy psy, wyczyściliśmy sprzęt i około drugiej w nocy wróciliśmy do domu.

Oprócz interwencji przez cale lato ratownicy jurajskiej grupy GOPR organizowali obozy dla dzieci i młodzieży, zwane obozami przetrwania, lub obozami tygrysów. Uczestniczyło w nich kilkaset dzieci. Drugie tyle wzięło udział w prowadzonych przez jurajskich goprowców zajęciach Letniej Akademii Przygody.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co zrobić w trakcie wypadku drogowego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto