MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Płytka wyobraźnia

VIOLETTA GRADEK
20-letni Janek skoczył na główkę na płytką wodę. Uszkodził sobie rdzeń kręgowy.  fot. VIOLETTA GRADEK
20-letni Janek skoczył na główkę na płytką wodę. Uszkodził sobie rdzeń kręgowy. fot. VIOLETTA GRADEK
Na oddziale neurochirurgii szpitala na Parkitce przeprowadzono operację kręgosłupa chłopakowi, który doznał urazu skacząc do wody. Dwudziestolatek ma jednak szczęście - będzie chodził.

Na oddziale neurochirurgii szpitala na Parkitce przeprowadzono operację kręgosłupa chłopakowi, który doznał urazu skacząc do wody. Dwudziestolatek ma jednak szczęście - będzie chodził. Większość takich pacjentów musi resztę życia spędzić na wózku inwalidzkim.

Skoki do wody na tzw. główkę często kończą się tragicznie. Przyczyną są z reguły brawura młodych ludzi, popisy przed dziewczynami, brak wyobraźni, a czasami i alkohol. Przez nieostrożny skok do wody w województwie śląskim 25-30 młodych ludzi łamie kręgosłup. W minionym tygodniu na oddziale neurochirurgii szpitala na Parkitce - jedynym, który w Częstochowie zajmuje się takimi urazami - operowano dwudziestolatka z Wrocławia, który spędza wakacje w ośrodku w Poraju.

- Byliśmy z kolegami nad niewielkim stawem koło Poczesnej - opowiada Janek. - Kumple namawiali: ,Skocz sobie Janek!" No to skoczyłem raz, na główkę... - mówi z trudem. Leży nieruchomo z usztywnionym kręgosłupem ze specjalną podpórką pod szyją i głową.
Chłopcy nie znali zbiornika. Wydawało im się, że staw jest dość głęboki. Nie pomyśleli, że mogą w nim być mielizny i że przez panujące upały obniżył się w nim poziom wody.

- Poczułem jak drętwieje mi kark, a paraliż obejmuje całe ciało. Nie mogłem poruszyć ani ręką, ani nogą - dodaje Janek.
Dwudziestolatka, który nie mógł wypłynąć na powierzchnię, wyciągnął na brzeg kolega. Rówieśnicy podłożyli mu pod głowę wałek i wezwali pogotowie ratunkowe, które zawiozło ofiarę na Parkitkę.

Jak mówi dr Wojciech Piwowarski, ordynator neurochirurgii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego powodzenie operacji zależy od stopnia uszkodzenia rdzenia kręgowego.

- Na szczęście u dwudziestoletniego pacjenta nie doszło do całkowitego uszkodzenia rdzenia kręgowego, a częściowego - tłumaczy dr Piwowarski. - Usunęliśmy odłamki uciskające rdzeń i połączyliśmy pęknięty kręgosłup zespalając go specjalnymi stabilizatorami tzw. implantami - wyjaśnia. - Są to metalowe wsporniki. Wszczepione powyżej i poniżej złamania wzmacniają trzon kręgosłupa. Te stabilizatory pozostaną u pacjenta do końca życia.

Lekarz podkreśla, że skutki wypadku można czasem zmniejszyć. Warunkiem jest szybka pomoc przedmedyczna, udzielona profesjonalnie oraz czas dowiezienia rannego do szpitala.

- Szansę na uratowanie daje pomoc lekarska udzielona nie później niż w cztery godziny po wypadku - tłumaczy dr Piwowarski. - Skoczek traci władzę w kończynach w momencie uderzenia głową o dno zbiornika czy o pal. Trzeba go więc wyciągnąć ostrożnie na brzeg, umieścić wałek pod głową i ułożyć w osi, czyli linii prostej do kręgosłupa.

20-letni Janek ma szczęście, będzie chodził - tak rokują lekarze.
- Czeka go jednak wielomiesięczna, żmudna rehabilitacja - przypomina ordynator neurochirurgii na Parkitce.

Nie dla wszystkich jednak podobna brawura kończy się tak szczęśliwie. Przez jeden nieostrożny skok na płytką wodę wielu do końca życia pozostanie na wózku inwalidzkim. Okazuje się, że nieprzemyślane skoki do wody na główkę zajmują, po wypadkach drogowych, drugą pozycję w tragicznym rankingu ofiar. Pomimo zakazów wiele osób kąpie się w gliniankach, przy zaporach, mostach czy zbiornikach przeciwpożarowych. W ratowaniu lekkomyślnych pływaków nie pomagają przepisy. Ustawodawca zapomniał bowiem o zapisie wymagającym od ratowników na kąpieliskach wyposażenia w ortopedyczne nosze i usztywniające kołnierze. Posiadanie takiego sprzętu nie jest obowiązkowe na basenach i kąpieliskach. Gminy i właściciele strzeżonych zbiorników wodnych oszczędzają więc na zakupie ratunkowego sprzętu, choć lepiej byłoby zainwestować w profilaktykę niż płacić później duże sumy odszkodowań i rent dla osób, które stały się niepełnosprawnymi przez niefortunny skok.

22-letni Piotr przed dwoma laty skoczył na główkę do zalewu w Poraju na mieliznę doznając urazu kręgosłupa, podobnie jak 19-letni Łukasz, który skoczył do Warty na Zawodziu. Obaj przeszli operację na Parkitce, chodzą, ale nie są tak sprawni jak kiedyś.

- To była głupota i niepotrzebna brawura - mówią zgodnie o swoich skokach.

od 7 lat
Wideo

Potężne ulewy i gradobicia. Strażacy walczyli żywiołem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto