Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Plac przy ul. Strażackiej w Częstochowie imienia Samuela Willenberga

Janusz Strzelczyk
Janusz Strzelczyk
arc
Częstochowscy radni przyjęli na ostatniej sesji projekt uchwały w sprawie nadania placowi przy ul. Strażackiej imienia Samuela Willenberga.

Projekt uchwały w tej sprawie przygotowała wiceprzewodnicząca Rady Miasta Jolanta Urbańska. - Ten znany na całym świecie żołnierz Wojska Polskiego, uczestnik buntu w niemieckim obozie zagłady w Treblince, Powstaniec Warszawski, rzeźbiarz, był Częstochowianinem. Za w pełni uzasadnione jest zatem uhonorowanie Samuela Willenberga poprzez nadanie Jego nazwiska placowi przy ul. Strażackiej w Częstochowie. Jest to miejsce, które w sposób godny uczci pamięć słynnego Częstochowianina, choćby z uwagi na fakt, że jest on autorem Pomnika Ofiar Getta, który znajduje się w tym miejscu. Będzie to też zaszczyt dla naszego miasta - czytamy w uzasadnieniu do projektu uchwały.

Samuel Willenberg był synem przedwojennego nauczyciela plastyki w żydowskim gimnazjum w Częstochowie, twórcy dekoracji wnętrz częstochowskiej synagogi, Pereca Willenberga, który miał wystawy z Romanem Kramsztykiem, Stanisławem Wyspiańskim, Jackiem Malczewskim i Leonem Wyczółkowskim.

Matka, Maniefa Popow, prawosławna Rosjanka, dopiero po ślubie przeszła na judaizm. Pod koniec lat 30. rodzina przeniosła się do Warszawy.

Gdy wybuchła wojna, Willenbergowie byli na wakacjach pod Warszawą. 16-letni Samuel wstąpił na ochotnika do wojska. Walczył z Niemcami, ale brał też udział w potyczce z oddziałem Armii Czerwonej pod Chełmem. Wrócił do Częstochowy, gdzie już były matka i jego siostry. Ojciec był w Warszawie. We wrześniu 1944 roku, w piwnicy domu przy ul. Marszałkowskiej 60, nad drzwiami namalował głowę Jezusa, w tle z krzyżem, i napis „Jezu ufam Tobie”. Mieszkańcy kamienicy twierdzili, że to właśnie ten Jezus uratował budynek przed zniszczeniem w trakcie bombardowania. W Częstochowie Samuel Willenberg ostatni raz widział siostry Itę i Tamarę. Gdy z matką pojechał do Opatowa po żywność, nie wiedział, że to było ostatnie spotkanie z siostrami. Po powrocie do Częstochowy dowiedzieli się, że siostry zabrali Niemcy.

Samuel z Częstochowy znów trafił do Opatowa i tam został zamknięty w getcie, skąd został wywieziony do obozu koncentracyjnego w Treblince. Podając się za murarza, jako jedyny z transportu uniknął natychmiastowego skierowania do komory gazowej i został więźniem. W obozie zajmował się m.in. sortowaniem odzieży i kiedyś zauważył płaszcz swojej siostry.
- Tamara urosła i palto zrobiło się za krótkie - wspominał Samuel Willenberg. - Mama doszyła jej więc zielone paski materiału na rękawach.
W 1943 roku po buncie więźniów uciekł z obozu. O piekle Treblinki mówił w głośnym filmie Clouda Lanzmana „Shoach”, pisał w swojej książce „Bunt w Treblince” i w rozmowie z profesorem Pawłem Śpiewakiem, dyrektorem Polskiego Instytutu Żydowskiego.

- W obozie był więzień, który miał za zadanie pilnować ubikacji, szajsmajster. Więźniowi nie wolno tam było przebywać dłużej niż dwie minuty. Szajsmajster miał więc zegar na piersiach, budzik, i sprawdzał czas. Na głowie miał czapkę kantora, ubrany był w strój kantora albo w togę sędziego, w ręku trzymał pejcz. Kazali mu się tak ubrać dla drwiny i śmiechu - wspominał.

Jedną z pierwszych rzeźb Samuela Willenberga była postać szajsmajstra.

Po ucieczce z obozu udało mu się dostać do Warszawy, gdzie odnalazł ojca. Walczył w powstaniu warszawskim. Po wojnie służył w wojsku. W 1950 roku wyjechał z matką do Izraela. Zaczął rzeźbić w 2000 roku. Wcześniej pracował jako geodeta w Ministerstwie Rozbudowy Izraela. Po przejściu na emeryturę poszedł na Uniwersytet Ludowy. Studiował historię sztuki i początkowo malarstwo, wreszcie zdecydował się na rzeźbę.

Od 1994 roku znów miał polskie obywatelstwo. Często przyjeżdżał do Polski z młodzieżą izraelską, której tłumaczył skomplikowaną historię polsko-izraelską. - Oni przyjeżdżają tutaj i myślą: Polacy mordowali. Im trzeba wytłumaczyć, że tak nie było - opowiadał w rozmowie z Pawłem Śpiewakiem. - I to nie jest łatwe. A bo babcia im powiedziała, że tak było. Opowiadam o takich, co wydawali Żydów, okradali ich, i o takich, co uratowali moją żonę, i o takich, którzy uratowali mnie i pomogli mi, wiedząc, kim jestem, po mojej ucieczce z Treblinki. Wtedy to dopiero młode pokolenie zaczyna patrzeć inaczej. Z żoną wiele nad tym pracowaliśmy, wyjaśnialiśmy, tłumaczyliśmy, czym była wojna dla Polski i Polaków. I dopiero wtedy otwierają im się oczy.

Na częstochowskim Umschlagplatzu jest pomnik autorstwa Samuela Willenberga. Monument to symbolicznie pęknięty mur, ułożona z szyn kolejowych gwiazda Dawida oraz znicze.

Samuel Willenberg zmarł 19 lutego 2016 r. w Izraelu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto