Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłkarski poker?

KRZYSZTOF SULIGA
Okazuje się, że nawet kwestia awansu do piłkarskiej klasy A może wzbudzać wiele negatywnych emocji. Tak było podczas meczu pomiędzy Świtem Borowno i Płomieniem Lgota Mała.

Okazuje się, że nawet kwestia awansu do piłkarskiej klasy A może wzbudzać wiele negatywnych emocji. Tak było podczas meczu pomiędzy Świtem Borowno i Płomieniem Lgota Mała.
- To co działo się w Borownie zaprzecza wszelkim wyobrażeniom o widowisku fair play i sędziowskiej bezstronności - mówi zbulwersowany grający prezes Płomienia Tomasz Maj. - Sędzia od początku nie panował nad sytuacją i do tego robił wszystko, żeby nie dać nam wygrać.

Piłkarze Płomienia strzelili gola na początku spotkania. Arbiter pokazał jednak spalonego. Niedługo po tym znów trafili do bramki. Tym razem gol został uznany.
- Sędzia nie miał wyjścia, bo nasz zawodnik do nikogo nie podawał i sam minął bramkarza - komentuje T. Maj.
Z relacji lgocian wynika, że mimo tego że bramkarz Świtu wpadł z piłką do bramki, sędzia nie uznał i tego gola.
W międzyczasie doszło do karygodnego wyczynu widzów z Borowna.
- Nasz trener, który udzielał podczas meczu wskazówek zawodnikom, został napadnięty przez miejscowych. Rzucili się na niego i zaczęli bić. Nie było żadnych służb porządkowych, które zabezpieczałyby spotkanie. Musieliśmy więc pobiec mu na pomoc -opowiada T. Maj.

Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem Płomienia 1:0. Na początku drugiej goście strzelili kolejną bramkę. Później, podczas jednej z akcji brutalnie w polu karnym sfaulowany został Paweł Perliński. Sędzia nie odgwizdał jednak faulu. Zawodnika zniesiono poza boisko. Arbiter ukarał go żółtą kartką.
- Być może Paweł coś mu powiedział. Wcale mu się nie dziwię. Mógł być zdenerwowany. W ubiegłym sezonie miał zatarg z jednym z tych sędziów i został zawieszony na pół roku - kontynuuje T. Maj. - Później sędzia praktycznie uniemożliwił nam grę. Każdy nasz kontakt z przeciwnikiem traktowany był jako faul. Każde wyjście w kierunku bramki odgwizdywane było jako nasz spalony.
Płomień stracił w drugiej połowie trzy bramki. W końcu zdołał jednak wyrównać.

- Kiedy przy remisie spytałem sędziego, ile jeszcze czasu do końca, powiedział, że są już trzy minuty po czasie. U nas mierzyli też czas i wyglądało na to, że jest dopiero 40. minuta. A co z licznymi przerwami w grze. Sędzia powinien doliczyć kilka minut, a skończył przedwcześnie - żali się T. Maj.
Mocno zbulwersowany całą sytuacją był były prezes Płomienia Kazimierz Niedźwiedzki.

- Nasz zawodnik słyszał przed meczem, jak jeden z sędziów mówił do drugiego, że dzwonił do niego dzień wcześniej człowiek z Polonii Widzów. Zastanawiam się skąd wiedział, kto będzie sędziował ten mecz. Do jednego z trzech sędziujących nie można było mieć zastrzeżeń. Postawa pozostałych dwóch pozostawiała wiele do życzenia - mówi K. Niedźwiedzki. - Jeśli tak wyglądają rozgrywki w klasie B, nie ma się co dziwić, że mamy takie piłkarstwo, jakie mamy. Polonii zależało, żebyśmy nie wygrali, bo dzięki temu może wziąć udział w barażach.
Prezes Tomasz Maj postanowił złożyć do częstochowskiego OZPN-u protest i wnieść o powtórzenie meczu.

- Przyjechaliśmy grać w dobrej wierze. Nie było żadnego zabezpieczenia ani porządkowych. Dlaczego sędzia w ogóle pozwolił na to, by mecz się odbył? - pyta prezes. - Obecni na nim kibice z Widzowa krzyczeli do nas, że trzeba było więcej dać, to byśmy wygrali.
Do baraży zakwalifikowała się Polonia Unia Widzów, która zakończyła rozgrywki tydzień wcześniej.
Do sprawy powrócimy w jednym z najbliższych wydań "Dziennika".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto