MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Piąta kolumna

Leszek Jaźwiecki
Sędzia Marek Wojaczek (z prawej) i Tomasz Gollob nie czują do siebie urazy.
Sędzia Marek Wojaczek (z prawej) i Tomasz Gollob nie czują do siebie urazy.
Polskim żużlowcom nie udało się wywalczyć bezpośredniego awansu do finału Drużynowego Pucharu Świata i swoje szansy musieli szukać w barażowym turnieju we Wrocławiu.

Polskim żużlowcom nie udało się wywalczyć bezpośredniego awansu do finału Drużynowego Pucharu Świata i swoje szansy musieli szukać w barażowym turnieju we Wrocławiu. W Eskilstunie nasi reprezentanci, którzy zgromadzili na swym koncie 49 punktów, minimalnie przegrali ze Szwedami (51 punktów) i Australijczykami (50). Losy tego turnieju mogły być inne, gdyby nie słabszy dzień polskiego arbitra Wojciecha Grodzkiego.

Polski sędzia nie ustrzegł się błędów, które miały wpływ na końcową klasyfikacje. W 18. wyścigu na pierwszym łuku doszło do upadku Norwega, startującego z polskim paszportem Rune Holty. Sędzia z Opola mógł dopuścić do powtórki całą czwórkę, ale nie uczynił tego. Wykluczył żużlowca Złomrexu Włókniarz Częstochowa, pozbawiając tym samym naszą drużynę szans na punktową zdobycz.

Najwięcej kontrowersji wzbudził 24. wyścig, w którym wystartowali Tony Rickardsson, Davey Watt, Rene Schafer i Jarosław Hampel. Polak ustawił się na drugim polu startowym, obok startującego z pierwszego pola Szweda. Ze startu wyszli niemal równo, ale widząc, że Hampel nieco wysuwa się do przodu, Rickardsson bezpardonowo zaatakował łokieć Polaka. Mogło dojść do bardzo groźnego wypadku, skończyło się tylko na wywrotce Niemca.

Co powinien zrobić polski arbiter? Miał pełne prawo wykluczyć Szweda z powtórki, ale nie uczynił tego. W powtórzonym wyścigu Rickardsson nie dał szans rywalom, na domiar złego rozkojarzony Hampel nie poradził sobie z Australijczykiem Wattem. Nie pomogło też, że w ostatnim wyścigu Tomasz Gollob, jako joker, stoczył porywający pojedynek z Lieghtem Adamsem. Polacy musieli szukać swoje szansy w barażach. Przypadkowy widz, oglądający ten turniej, nie znając nazwiska sędziego, z pewnością nie wskazałby na Polaka.

Nie pierwszy to przypadek, że polski arbiter „nie pomaga” naszym zawodnikom. W 2001 roku na stadionie Marketa w Pradze Marek Wojaczek wykluczył z jednego z wyścigów Grand Prix Czech Tomasza Golloba. Spotkało się to z ostrą krytyką naszego arbitra nie tylko przez kibiców, ale samego żużlowca.

– Uważam, że postąpiłem słusznie – mówi dzisiaj Wojaczek. – Między mną a Gollobem od tego czasu nie ma żadnego konfliktu.

Sędzia Wojaczek nie chce komentować decyzji prowadzącego zawody w Eskilstunie swojego kolegi Wojciecha Grodzkiego.

– Nie wypada – uważa.

Nie chce wypowiadać się na ten temat także szef polskich sędziów Jerzy Kaczmarek.

– Mogę jedynie mówić o pracy sędziów podczas krajowych zawodów – ucina krótko.
Żużlowi sędziowie za prowadzenie zawodów z cyklu Grand Prix nie otrzymują wynagrodzenia. Mimo tego, trudno dostać się do elity. W tym roku większość najważniejszych zawodów na światowych torach rozstrzyga para Wojaczek – Grodzki.

– Za prowadzenie zawodów pod auspicjami FIM należą się nam jedynie diety i zwrot kosztów podróży – wyjaśnia sędzia Wojaczek.

Dla porównania: za prowadzenie meczu żużlowej ekstraligi arbiter otrzymuje 1150 złotych. Są jednak zawody, za które sędzia żużlowy dostaje jedynie 200 złotych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto