Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pan kapitan

KATARZYNA KULIŃSKA-PLUTA
Krystyna i Artur Bergierowie na jachcie "zacumowanym" jeszcze w Słowiku. Foto: KATARZYNA KULIŃSKA-PLUTA
Krystyna i Artur Bergierowie na jachcie "zacumowanym" jeszcze w Słowiku. Foto: KATARZYNA KULIŃSKA-PLUTA
Mąż był gościem w domu - mówi Krystyna Bergier z Częstochowy. I nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni. W miniony poniedziałek Artur Bergier nadzorował przewóz własnoręcznie wybudowanego jachtu ze Słowika do ...

Mąż był gościem w domu - mówi Krystyna Bergier z Częstochowy. I nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni. W miniony poniedziałek Artur Bergier nadzorował przewóz własnoręcznie wybudowanego jachtu ze Słowika do Szczecina.
- Niektórzy marzą o własnym domu, inni chcą mieć zawsze rosół w niedzielę, a ja zapragnąłem mieć jacht - mówi A. Bergier, mieszkaniec Częstochowy, z pochodzenia krakowianin, a z wykształcenia inżynier elektryk.

Od 20 lat żegluje, chociaż to nie było marzenie z dzieciństwa. Ot, tak zrządził przypadek. Związał się z ośrodkiem harcerskim w Poraju. Pływał pod żaglami i na desce. Pewnego razu znajomy namówił go na wyprawę po Bałtyku.
- Wcześniej czy później, trafia się na szersze wody. Gdy popłynąłem, to już przepadłem - mówi z uśmiechem. Teraz jest kapitanem jachtowym i konstruktorem własnego jachtu.
Nim jednak pomyślał o łajbie dla siebie, pływał po wszystkich morzach wokół Europy i poczuł siłę oceanicznych wiatrów.

Z biegiem czasu prowadzenie firmy coraz bardziej go męczyło. Zarządzanie nią pozostawił wspólnikowi, a sam realizował marzenia. W grudniu 1999 roku kupił stalowy kadłub od Tarnowskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego.
- Kadłub był tylko ocynkowany z zewnątrz. Postawiłem go na działce przy ul. Kiedrzyńskiej w firmie Orit u Stanisława Jurkowskiego - opowiada kapitan. I zaczęła się wytężona praca. Spawał konstrukcje wnętrza, piaskował, malował, kupował drewno, wykańczał wnętrza.

- Pracowałem non stop. Przerwy rozbiłem tylko w święta. Bywało, że nie wracałem do domu. Nocowałem pod podkładem - opowiada A. Bergier.
Dom prowadziła żona. Bez niej i pomocy znajomych i przyjaciół marzenia nie udałoby się zrealizować. Jacht przewiózł do Słowika. Ustawił go na działce kolegi Zdzisława Zięby. Pracy nie przerywał. W kabinie dziobowej urządził dwuosobową sypialnię. W przejściu łazienkę i ścianę ze schowkami.

Tuż obok jest messa, która pełni rolę salonu i pokoju do spania. Na prawej burcie stanowisko nawigacyjne, a na lewej kuchnia. W kabinie rufowej jest królestwo kapitana, a za nią znalazły się magazyny na liny, jedzenie, wodę. Wnętrze urządził z drewna irokko sprowadzanego z Afryki Środkowej. W domu na wodzie jest miejsce dla ośmiu żeglarzy. Jacht ma 13,5 m długości i 3,88 szerokości, 1,88 m wystaje ponad powierzchnię wody.

- Każdy centymetr jest cenny - mówi A. Bergier. - Chciałem wygospodarować jak najwięcej powierzchni.
- Wymagało to nie tylko wiele pracy, ale i pomysłów - ocenia Krzysztof Bociąga, przyjaciel kapitana.
Pomysłów wymagało również przetransportowanie jachtu z podwórka na ulicę i dalej do Szczecina. Skorzystano ze specjalnej naczepy. Kilka metrów pokonywano przez sześć godzin. Trzeba było rozebrać ogrodzenie, aby jacht wywieźć na drogę.

Jacht o imieniu Berg już zwodowano. Ze Szczecina odpływa z załogą do Gdyni. Potem startuje w regatach od 21 lipca. Powrót do Gdańska zaplanował na koniec wakacji. We wrześniu pan Artur zamierza jeszcze popływać po Bałtyku. Czy na tym zakończy tegoroczne podróże? Nie wiadomo. Na przyszły zaplanował już rejs po Morzu Północnym i Atlantyku aż do Islandii.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto