Ostrożnie z pożyczkami w lombardach!

Trzy lata temu pożyczyłam w jednym z lombardów 200 złotych, niedługo potem wyprowadziłam się z Częstochowy – opowiada czytelniczka DZ. – Mój dług miała oddać kuzynka. O sprawie zapomniałam, aż do ubiegłego tygodnia, gdy w domu pojawił się komornik żądając ponad czterech tysięcy! Była to pożyczka razem z odsetkami oraz kosztami sądowymi.

Próbowałam się dogadać z właścicielem lombardu, ale nic to nie dało; żąda całej kwoty. Nie sądziłam, że pożyczając 200 złotych będę musiała oddać aż tak dużo pieniędzy. Ci ludzie chyba łamią prawo. Jak można aż tyle wymuszać od innych?
Jak wyjaśnił rzecznik prasowy częstochowskiej prokuratury Romuald Basiński, z prośbą o pomoc do prokuratury zgłasza się z podobnymi sprawami sporo osób. Niestety, w większości przypadków prokuratura nic nie może zrobić; działalność takiego rodzaju podmiotów jak lombard odbywa się zgodnie z prawem.

— Jeżeli zdecydowaliśmy się na zaciągnięcie pożyczki poza bankiem, w takich podmiotach jak lombard, musimy zawsze pamiętać, że odbywa się to na restrykcyjnych warunkach – informuje Basiński. – Pamiętajmy, że należy dokładnie czytać umowy, jakie zawieramy z pożyczkodawcą. Tam zawsze są wpisane warunki, na jakich odbywa się udzielenie pożyczki i jej spłata. Jeśli podpisaliśmy umowę i wzięliśmy pieniądze, to oznacza, że zgodziliśmy się na zaproponowane warunki i będziemy je respektować. Prokuratura może interweniować tylko w wypadku, gdy osoba zaciągająca pożyczkę była do tego przymuszona przez szczególne okoliczności, np. chodziło o ratowanie życia. W praktyce jednak trudno udowodnić, że tak istotnie było.

Jak mówią prawnicy, warto interesować się swoimi sprawami i długiem, jaki zaciągnęliśmy. Jeszcze na etapie postępowania sądowego jest bowiem możliwa jakaś ugoda i porozumienie z lombardem, który pożyczył nam pieniądze. W chwili, gdy sąd wyda wyrok, który się uprawomocni i nakaże spłatę pożyczki, nie ma już możliwości negocjacji.