Stawny Bałtyk-Adriatyk w dzielnicy Lisiniec. Samo południe. Żar leje się z nieba. W wodzie dzieci i dorośli. Skaczą "na główkę" z brzegu. We wtorek po południu w Adriatyku utopił się 21-letni mężczyzna. Wczoraj nad akwenem znów było pełno chętnych do kąpieli.
- Wiem, że tu się utopił chłopak - mówi Marcin Kondas. - Ja znam to miejsce i nie boję się wody. Wiem, gdzie jest bardzo głęboko, gdzie mogę skoczyć i nie sięgnę dna.
Bałtyk-Adriatyk jest od lat miejscem letniego wypoczynku częstochowian. Jeszcze przed dwoma laty przez cały sezon czuwali tutaj nad bezpieczeństwem kąpiących się ratownicy WOPR-u. W ubiegłym roku już ich nie było. Także w tym roku nie pełnią oficjalnie dyżurów. Gospodarzem terenów rekreacyjnych był Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Wiosną 2000 roku akweny i kilkadziesiąt hektarów wokół nich miasto oddało w dzierżawę spółce Projectmanagement Schlesien, która miała tam wybudować park wodny. Nic nie zrobiła i dziś gmina procesuje się ze spółką o odzyskanie pieniędzy za dzierżawę. Bałtyk-Adriatyk pozostał bez gospodarza.
- To nie jest oficjalnie kąpielisko - mówi Kazimierz Żak, szef częstochowskiego WOPR-u. - Jest nawet zakaz kąpieli. Nie ma więc codziennie ratowników, ale społecznie bywamy tam w weekendy. Przyjeżdżamy także nad Michalinę. Jednak nasze pojawienie się na dzikich kąpieliskach powoduje, że wypoczywający nad wodą nagle stają się odważniejsi. Skaczą do wody, wypływają daleko. Wydaje im się, że ratownik z pewnością zdąży, gdyby im się coś złego przytrafiło. Około 30 naszych ratowników pracuje na oficjalnych kąpieliskach m.in. w Częstochowie, Blachowni, Żarkach. Otrzymują 800 zł brutto miesięcznie. W tym roku samorządy oszczędzają na wydatkach i ograniczają liczbę ratowników.
Nieszczęścia można jednak uniknąć, nawet kąpiąc się w niestrzeżonym akwenie.
- Przede wszystkim nie wolno wchodzić do wody, jeśli wcześniej piliśmy alkohol - przypomina ratownik Paweł Bargiel. - W nieznanym miejscu należy rozpoznać warunki. Absolutnie nie wolno skakać na głowę.
W Częstochowie są dwa letnie baseny, przy ulicach: Dąbrowskiego i Sobieskiego. Tam są ratownicy. Ale za wejście na kąpielisko trzeba zapłacić - 7 zł muszą wydać dorośli, 4 zł dzieci. Dla wielu rodzin to zbyt drogo, dlatego wybierają dzikie kąpieliska. Wczoraj basen przy ul. Sobieskiego był nieczynny z powodu wymiany wody. Nad stawy Bałtyk-Adriatyk i Michalinę pojechało jeszcze więcej szukających ochłody w wodzie.
- Od 7 lipca w powiecie częstochowskim utonęło 5 osób - wszystkie na dzikich kąpieliskach - informuje kom. Katarzyna Staciwa, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie. - Dokładnie tyle utonęło w całym ubiegłorocznym sezonie letnim.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?