Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od 10 lat walczą o skazanie winnych tragedii w bloku przy ul. Mireckiego

(bea)
Józef Tyszkiewicz występuje przed sądem w roli oskarżyciela posiłkowego. Fot: JAKUB MORKOWSKI
Józef Tyszkiewicz występuje przed sądem w roli oskarżyciela posiłkowego. Fot: JAKUB MORKOWSKI
Mieszkańcy ul. Mireckiego od 10 lat walczą w sądzie o skazanie winnych wybuchu gazu w bloku numer 9. Eksplozja zniszczyła klatkę schodową, a odłamki wypadającego na ulicę szkła, futryn oraz mebli uszkodziły zaparkowane ...

Mieszkańcy ul. Mireckiego od 10 lat walczą w sądzie o skazanie winnych wybuchu gazu w bloku numer 9. Eksplozja zniszczyła klatkę schodową, a odłamki wypadającego na ulicę szkła, futryn oraz mebli uszkodziły zaparkowane w pobliżu samochody. Ich właściciele w większości nie mieli wykupionej polisy AC. Kilku rannych trafiło do szpitala.

Do tragedii doszło w maju 1993 roku. W czteropiętrowym bloku przy ul. Mireckiego 9 ok. godz. 21.45 wybuchł gaz. Najbardziej ucierpiała czwarta klata schodowa, w której zamieszkiwało dziesięć rodzin.
- Dwuipółmetrowy segment przygniótł sąsiada, kolejny został poraniony kawałkami szyb - wspomina tamte chwile jeden z mieszkańców pechowego bloku. - Najpierw był przeraźliwy huk, a potem pojawił się ogień. Doniczki, szyby i kawałki futryn lądowały na ulicy i masakrowały zaparkowane w pobliżu samochody.

Rannych mogło być o wiele więcej, lecz część lokatorów spędzała weekend poza domem. Eksplozja zniszczyła ok. 10 aut. W bloku numer 11 powypadały szyby z okien.
- Moja siedemnastoletnia córka siedziała wtedy na ławce. W pewnym momencie zawołała ją przez okno młodsza siostra na program telewizyjny i to uratowało jej życie - opowiada Józef Zatoński, oskarżyciel posiłkowy, który w procesie reprezentuje poszkodowane rodziny. - W chwilę później kawałki mebli i szkła poleciały na ławkę.

Prokuratura oskarżyła sześć osób, w tym trzech pracowników gazowni i trzech pracowników, zajmujących się konserwacją w Spółdzielni Mieszkaniowej Hutnik o zaniedbania i niedopełnienie obowiązków. W 1996 roku sąd uniewinnił wszystkich. Prokurator odwołał się od wyroku. W październiku 2003 roku sąd podtrzymał poprzednią decyzję. Znowu złożono apelację od wyroku. Rozprawa odwoławcza miała się odbyć na początku tego tygodnia, lecz nie stawił się jeden z oskarżonych.

- Miałem wtedy czteroletniego malucha, zapłaciłem jedynie OC - dodaje pan Józef. Mężczyzna zamierza ubiegać się o kilka tysięcy złotych odszkodowania za uszkodzenie samochodu. - Od 10 lat sprawa ciągnie się w sądach i nie ma winnych tragedii. To jakaś paranoja!
Ekspertyza, wykonana na miejscu zdarzenia wykazała, że około 40 metrów od pechowego budynku pękła rura gazowa. Rozszczelnienie miało 12 cm długości. Z dziury wydobywał się gaz i tunelem ciepłowniczym przedostawał się do "dziewiątki". Mieszkańcy mówią, że nie raz zgłaszali do władz Hutnika, że na klatce schodowej czuć gazem. W trakcie procesu wyszło na jaw, że spółdzielnia nie miała metanomierza.

- Sąd uznał, że rozszczelnienie rury nastąpiło tego samego dnia i nikt nie mógł zapobiec tragedii - denerwuje się pan Józef. - Przecież obecność gazu w takim bloku zagrażała życiu i zdrowiu wielu ludzi. Stężenie metanu pechowego dnia wynosiło 4,5 procenta.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto