Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O mały włos zginęliby na torach

Katarzyna Wrzalik
Z tej budki dróżnicy w Bieżeniu sterują zaporami dwóch przejazdów. Fot: Katarzyna Wrzalik
Z tej budki dróżnicy w Bieżeniu sterują zaporami dwóch przejazdów. Fot: Katarzyna Wrzalik
Żona i córka doznały szoku i przez całą noc nie mogły spać - opowiada Andrzej Adamik, mieszkaniec Bieżenia w gminie Wręczyca Wielka, który wraz z rodziną cudem uniknął śmierci pod kołami pociągu.

Żona i córka doznały szoku i przez całą noc nie mogły spać - opowiada Andrzej Adamik, mieszkaniec Bieżenia w gminie Wręczyca Wielka, który wraz z rodziną cudem uniknął śmierci pod kołami pociągu.
We wtorkowy wieczór, chwilę przed godziną 20, Adamikowie wracali do domu. Aby dojechać do posesji, muszą przejechać przez przejazd kolejowy na ulicy Ogrodowej, którego zaporami steruje dróżnik. Szlabany były podniesione. Na szczęście obfite opady śniegu zmusiły kierowcę do znacznego zmniejszenia prędkości przed wjazdem na tory. Widoczność w tym miejscu jest ograniczona, magistrala położona jest bowiem w niewielkim wąwozie. Tym razem dodatkowo ograniczyły ją śnieżne zaspy.

Ostre hamowanie

W ostatniej chwili zauważyłem światła pędzącego pociągu - mówi pan Andrzej. - Gdyby nie nowe, zimowe opony i system ABS, prawdopodobnie wszyscy byśmy zginęli. Zabrakło dosłownie kilkunastu centymetrów.
Kierowca o zdarzeniu natychmiast zawiadomił policję. Sam wysiadł z auta i zatrzymywał inne pojazdy, ostrzegając przed niebezpieczeństwem. W tym czasie jego żona pieszo poszła do położonej kilkadziesiąt metrów dalej budki dróżnika. Przypuszczała, że mężczyzna zasłabł, szybko jednak zorientowała się, że Jan P. jest po prostu pijany. W ciągu kilkunastu minut na miejsce dotarł patrol z kłobuckiej Komendy Powiatowej Policji. Kontrola alkomatem wykazała, że dróżnik miał ponad 2 promile alkoholu w wydychany powietrzu. 12-godzinną zmianę zaczął niecałe dwie godziny wcześniej, o 18.00. Został odwieziony do izby wytrzeźwień. Policjanci wstępnie zakwalifikowali zdarzenie z art. 174 kodeksu karnego, czyli jako spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy, za co grozi kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat.

Zostanie zwolniony

Na miejsce przysłaliśmy zastępcę. Dawno nie zdarzyło nam się coś takiego. Dróżnik zostanie natychmiast zwolniony z pracy - zapewnia Włodzimierz Kalemba, zastępca naczelnika do spraw ruchu Sekcji Eksploatacyjnej PKP w Herbach Nowych, której podlega część powiatu kłobuckiego, m.in. Bieżeń.- Dopuścił się ciężkiego naruszenia obowiązków.
Jan P. pracował na kolei od wielu lat, jako dróżnik w Bieżeniu - od dwóch. Jego zmiennik Henryk Kmieć zaczął służbę wczoraj o 6 rano. Jest zaskoczony tym, co usłyszał. Jana P. zna dosyć dobrze. Mówi, że nigdy nie zdarzyło mu się podobne zaniedbanie.
- Ostatnio miał problemy w domu, jego syn chorował - tłumaczy. - Może ta sytuacja była przyczyną jakiegoś załamania? Jan P. prawdopodobnie usnął. Nie słyszał głośnych dzwonków telefonu, które informują dróżników o nadjeżdżającym pociągu.
Pod jego opieką znajdowały się dwa przejazdy przez magistralę węglową Śląsk - Północ, położone w Bieżeniu. Obsługiwane są jednym elektrycznym sterownikiem, zamontowanym na biurku dróżnika. To oznacza, że we wtorkowy wieczór bez opieki znalazły się oba przejazdy - na ulicach Strażackiej i Ogrodowej.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto