Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niekończące się śledztwo

Bartłomiej Romanek
Niekończące się śledztwoStanisław Kolmasiak czeka już ponad rok na zakończenie śledztwa w sprawie przywłaszczenia mienia jego firmy. Według przedsiębiorcy za zwłokę odpowiedzialna jest częstochowska prokuratura i policja. Bartłomiej Romanek
Niekończące się śledztwoStanisław Kolmasiak czeka już ponad rok na zakończenie śledztwa w sprawie przywłaszczenia mienia jego firmy. Według przedsiębiorcy za zwłokę odpowiedzialna jest częstochowska prokuratura i policja. Bartłomiej Romanek
Już ponad rok trwa śledztwo w sprawie przywłaszczenia mienia przez Stanisława Kolmasiaka i dwie jego pracownice. Kolmasiak winą za długie postępowanie obarcza częstochowską prokuraturę i policję, które jego zdaniem ...

Już ponad rok trwa śledztwo w sprawie przywłaszczenia mienia przez Stanisława Kolmasiaka i dwie jego pracownice. Kolmasiak winą za długie postępowanie obarcza częstochowską prokuraturę i policję, które jego zdaniem podczas dochodzenia dopuściły się wielu uchybień, co znacznie przedłużyło termin jego ukończenia.

Kłopoty Stanisława Kolmasiaka, właściciela firmy windykacyjnej rozpoczęły się jeszcze w sierpniu 2003 roku. - Komornik V Rewiru, Gabriela Wiśniewska wysłała wówczas pismo do spółdzielni i spółek Skarbu Państwa informujące o długach mojej firmy. Natychmiast straciłem wiarygodność u swoich partnerów. Tylko Wodociągi Częstochowa SA zaufały mi i przedłużyły umowę za co jestem im bardzo wdzięczny. Nie zaprzeczam, że pewne długi miałem, ale podana kwota była zawyżona, a długi nie miały żadnego związku z prowadzoną przeze mnie działalnością - tłumaczy Stanisław Kolmasiak. - Moja firma windykacyjna miała bardzo wysoki współczynnik ściągalności długów, a to widocznie komuś przeszkadzało. Poza tym wykryłem pewne nieprawidłowości w niektórych spółdzielniach mieszkaniowych oraz błędy w egzekucjach komorników, którzy nie zawsze kierowali się dobrem dłużników i wierzycieli.

Strata klientów spowodowała trudności z płynnością finansową firmy Stanisława Kolmasiaka. Nie miał on między innymi pieniędzy na zapłacenie czynszu toruńskiej firmie, od której wynajmował lokal przy ulicy Armii Krajowej 1/3. Jej właściciele, powołując się na tzw. prawo zastawu, 4 stycznia 2005 roku zmienili zamki w drzwiach, zajmując mienie Stanisława Kolmasiaka i dwóch jego pracownic. Poinformowali także, że jeśli Kolmasiak do 11 stycznia nie zapłaci zaległego czynszu (ok. 4 tys. złotych), to jego rzeczy zostaną wywiezione.

Wartość przywłaszczonego mienia znacznie przekraczała wysokość mojego zadłużenia. Poinformowałem policję o tym zdarzeniu, bo chciałem zabrać akta prowadzonych przeze mnie spraw, dokumenty firmy i rzeczy będące prywatną własnością moich pracowników. Niestety sprawę zlekceważono. Dlatego musiałem wyłamać przy świadkach drzwi do pomieszczenia i zabrać moją własność. Policja była o tym wcześniej powiadomiona - mówi Kolmasiak. Przybyła na miejsce zdarzenia policja nie pozwoliła mu wynieść niczego poza dokumentami i kilkoma roślinami. - Potraktowali nas jak przestępców. Przeszukali nawet moją torebkę - żali się Ewa Pietrzak, która straciła m.in. komputer, pieniądze i prywatne rzeczy.

Prokuratura szybko postawiła Kolmasiakowi zarzut uszkodzenia mienia, ale w sprawie toruńskiej firmy nie chciała wszcząć dochodzenia. - Policja twierdziła, że to nie jest przestępstwo, a toruńska firma miała prawo tak postąpić - twierdzi Kolmasiak. Śledztwo rozpoczęło się dopiero 1 kwietnia 2005 roku. - W sprawie Stanisława K. doszło ze strony prokuratury i policji do uchybienia. Początkowo nie dostrzeżono, że poszkodowane w sprawie są także dwie inne osoby, pracownice jego firmy - przyznaje Romuald Basiński, rzecznik prasowy częstochowskiej prokuratury.

Stanisław Kolmasiak twierdzi, że policja i prokuratura popełniła znacznie więcej błędów. - To nie ja myliłem terminy i paragrafy, to nie ja robiłem omyłki pisarskie i gubiłem dokumenty. Można powiedzieć, że dzięki moim skargom i zażaleniom koordynowałem pracę prokuratury, a przecież ona sama powinna wiedzieć, co ma robić - twierdzi Stanisław Kolmasiak. - Moim zdaniem podejrzani powinni odpowiadać za kradzież z włamaniem, a nie przywłaszczenie mienia. Zastanawiające jest dlaczego śledztwo prowadziło kilku różnych policjantów.

- To normalne, że policjanci się zmieniają - ripostuje Joanna Lazar, rzeczniczka prasowa częstochowskiej policji. - Prokuratura zleca nam wykonanie określonych czynności w określonym czasie. Przypadki losowe sprawiają, że te czynności wykonują różni policjanci.

Obecnie akta sprawy znajdują się w toruńskiej prokuraturze, która ma w ramach pomocy prawnej przesłuchać dwóch podejrzewanych mieszkających na stałe w Toruniu.

Stanisław Kolmasiak nie ukrywa, że przeciwko niemu toczy się kilka innych procesów, ale jest pewien, że wszystkie zakończą się po jego myśli. - Uważam, że to nie przypadek, bo jest to zespół naczyń połączonych. W Częstochowie o wszystkim decydują układy towarzysko-rodzinne, a ja jestem spoza tych układów, dlatego stałem się celem ataków. Po prostu powstał konflikt interesów na linii radca prawny - komornicy - twierdzi Kolmasiak. - Przeprowadzam windykację długów m.in. na rzecz skarbu państwa, ale na razie nie chcę zdradzić szczegółów - mówi.


Każdy sędzią i komornikiem
Romuald Basiński, rzecznik prasowy

Sprawa Stanisława K. i toruńskiej firmy to doskonały przykład sporu cywilnego, w którym obydwie strony same wcielają się w role sędziów i komorników. Toruńska firma zajęła mienie w ramach tzw. samopomocy obywatelskiej, tyle, że później sprawę powinna skierować na drogę cywilną, a tego nie uczyniła. Stanisław K. powinien wejść do lokalu w asyście policji. Tymczasem zdecydował się na inne rozwiązanie, dlatego postawiono mu zarzut uszkodzenia mienia.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto