Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie żył od kilku dni

(JS)
Anonimowo żyjemy nie tylko w dużych blokach.	ZDJĘCIE: ALEKSANDER SACHARCZUK
Anonimowo żyjemy nie tylko w dużych blokach. ZDJĘCIE: ALEKSANDER SACHARCZUK
To nic nowego: anonimowe bloki, samotni ludzie w tłumie. A jednak, kiedy dowiadujemy się, że za ścianą od kilku dni leżał martwy sąsiad mamy mieszane odczucia.

To nic nowego: anonimowe bloki, samotni ludzie w tłumie. A jednak, kiedy dowiadujemy się, że za ścianą od kilku dni leżał martwy sąsiad mamy mieszane odczucia.

W ubiegłym tygodniu do jednego z mieszkań w bloku przy ulicy Broniewskiego weszła policja. Funkcjonariusze zostali wezwani przez administrację osiedla. Z mieszkania od kilku, a może kilkunastu dni dobiegał odgłos lejącej się wody. Lokatora sąsiedzi widzieli ostatnio przed świętami Bożego Narodzenia. Policjanci dymyślali się, co mogą zastać w tym domu. Sąsiadom poradzili aby zamknęli drzwi i futryny dobrze okleili taśmą uszczelniającą. Kiedy już weszli do mieszkania znaleźli poczerniałe zwłoki 40-letniego mężczyzny.

Zmarły od dwóch lat mieszkał samotnie. Wcześniej zajmował tę 26-metrową kawalerkę z matką. Nie miał, delikatnie określając, dobrej opinii w osiedlu. Prowadził bardzo aktywne życie. Tyle że ta aktywność brała się zwykle z alkoholu. Częste awantury, burdy, szemrane towarzystwo dawały się we znaki mieszkańcom bloku. Toteż kiedy w mieszkaniu 40-latka zrobiło się cicho sąsiedzi odetchnęli. Gdyby nie cieknąca woda może jeszcze dłużej nikt nie zainteresowałby się zniknięciem uciążliwego lokatora. Cóż, cynik powie: jakie życie, taka śmierć. Ale gdy teraz w pustym mieszkaniu słychać jakieś szmery robi się niektórym sąsiadom nieprzyjemnie.

Dla amatorów sensacji okazja do potwierdzenia najdziwniejszych teorii. Nie pierwszy to zresztą przypadek samotnej śmierci w tym osiedlu. Przed dwoma laty w bloku nr 12 na parterze zmarł starszy mężczyzna. Dopiero po około trzech miesiącach oficjalnie stwierdzono jego zgon. Przykry zapach już było czuć na klatce schodowej. Wcześniej zapach rozkładających się zwłok wyczuwały psy zatrzymujące się i węszące pod drzwiami.

- Kiedy nie odbierał raz i drugi emerytury od listonosza ktoś powiadomił administrację - opowiada sąsiadka z piętra. - Podobno z piwnicy przez szpary w podłodze wchodziło
robactwo. Jak otwarli drzwi to smród był straszny. Bardzo długo nie można było pozbyć się zapachu.

Staruszek był samotnikiem. Unikał kontaktów z sąsiadami, rodziną, nie chciał pomocy.

Dziś to mieszkanie zajmują kolejni lokatorzy. Od czasu śmierci staruszka przewinęło się ich już kilku. Dwie studentki wyprowadziły się po pół roku. Narzekały na bóle głowy. Cierpiały na migrenę właśnie w mieszkaniu. Czy wiedziały, że długo w tych ścianach leżały zwłoki? Chyba nie.

- Administracja nie informuje o takich sprawach lokatorów - mówi pracownica administracji osiedla. - Zwykle dowiadują się od sąsiadów. Do nas należy przeprowadzenie dezynfekcji mieszkania i klatki schodowej, którą zlecamy specjalistycznej firmie. Zazwyczaj zrywane są tynki. Zawsze przeprowadzamy gruntowny remont.

Żyjemy zajęci swoimi sprawami. Nie wtykamy nosa w cudze, zwłaszcza jeśli ktoś sobie tego zdecydowanie nie życzy. Za ścianą jest już inny świat. W końcu miał rację Hans Fallada - i tak "każdy umiera w samotności".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto