- W marcu właściciel auta uznał, że seat ma uszkodzony system elektroniczny i nie opłaca mu się naprawa - mówi Romuald Basiński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej. Ze znajomym wymyślił więc kradzież. Auto miało zniknąć sprzed bloku. Seat tymczasem trafił do mechaników, którzy mieli rozebrać go na części, ale zmienili zdanie. Auto nieudolnie spalili. Wtedy mistyfikacja wyszła na jaw. Czterech oskarżonych chcą dobrowolnie poddać się karze - proponują po 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu, grzywnę i opłaty sądowe. Dwoje pozostałych nie przyznaje się do winy.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?