Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie chcą prywatnych

VIOLETTA GRADEK
Przychodnia przy ul. Księżycowej jest w dobrej sytuacji finansowej i czeka na prywatyzację. 
ZDJĘCIE: JACENTY DĘDEK
Przychodnia przy ul. Księżycowej jest w dobrej sytuacji finansowej i czeka na prywatyzację. ZDJĘCIE: JACENTY DĘDEK
Dwie częstochowskie przychodnie: przy ul. Mireckiego i Księżycowej - jako pierwsze w mieście - chcą się sprywatyzować. Władze miasta nie akceptują jednak tego pomysłu.

Dwie częstochowskie przychodnie: przy ul. Mireckiego i Księżycowej - jako pierwsze w mieście - chcą się sprywatyzować. Władze miasta nie akceptują jednak tego pomysłu. Uważają, że podstawowa opieka zdrowotna musi mieć formę placówek publicznych.

Prywatne przychodnie działają już w różnych regionach Polski m.in. w Chorzowie, Poznaniu, Szczecinie. Urzędy miasta wydzierżawiły tam placówkom medycznym budynki lub oddały sprzęt w leasing.

W Częstochowie na razie nic w tym zakresie się nie dzieje, choć od prawie dwóch lat o prywatyzację ubiegają się szefowie przychodni przy ul. Mireckiego i Księżycowej. Były pierwszymi publicznymi zakładami opieki zdrowotnej w Częstochowie, które się usamodzielniły i jak na razie znakomicie funkcjonują.

- Dajemy sobie radę - zapewnia Rajmund Rozpondek, dyrektor przychodni przy ul. Mireckiego zatrudniającej 50 osób, w tym 13 lekarzy. - Wykonujemy wszystkie podstawowe badania. Dysponujemy pracownią USG, EKG, laboratorium. Dorabiamy wykonując okresowe badania lekarskie i badania kierowców.

Jak twierdzi szef placówki, jest gotowa do prywatyzacji. Zdaniem dyr. Rozpondka najlepszą jej formą byłoby utworzenie spółki z gminą.

Do prywatyzacji jest także gotowa przychodnia przy ul. Księżycowej. Zatrudnia 46 osób, w tym 19 lekarzy i stomatologów.

- Nasza sytuacja finansowa jest dość dobra - mówi jej szef Krzysztof Szmaciarski. - Dużo sprzętu np. spirometr, perymetr komputerowy do badania pola widzenia, autorefrektometr, wyposażenie stomatologiczne kupiliśmy ze środków własnych, z wypracowanego przez nas zysku.

Zdaniem dyr. Szmaciarskiego prywatyzacja nie jest zagrożeniem dla pacjentów.

- Przychodnia ma umowę z kasą chorych. Jeśli się sprywatyzuje, to leczenie nadal będzie w niej bezpłatne - podkreśla. - Będziemy mogli podpisać umowę np. z firmą ubezpieczeniową, która kupi lepszy sprzęt diagnostyczny.

Uważa, że prywatyzacja to następny etap rozwoju.

- Dzięki prywatyzacji pozbylibyśmy się ogromnego balastu administracyjnego. Jesteśmy na razie placówką publiczną i musimy np. dostosować się do sejmowej ustawy o ponad 200-złotowej podwyżce dla pielęgniarek. Ta uchwała to zbieranie kapitału politycznego. Sprywatyzowanie odpolityczniłoby nas - przekonuje dyr. Szmaciarski.

Tymczasem częstochowski samorząd boi się prywatyzacji przychodni.

- Niekoniecznie przyniosłaby pozytywne skutki dla pacjentów - uważa Jacek Mróz, rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie. - Decyzję o kierunku i formie przekształceń zakładów opieki zdrowotnej podjęła Rada Miasta. W trakcie przygotowań do reformy lewicowy Zarząd Miasta uznał, że podstawowa opieka zdrowotna musi mieć formę placówek publicznych. Nie ma przeszkód, by powstawały prywatne zakłady opieki zdrowotnej na bazie swojego majątku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na czestochowa.naszemiasto.pl Nasze Miasto