Michał Ciura wziął udział w nieoficjalnych mistrzostwach świata w minispeedwayu. Ten 14-latek debiutował w oficjalnych zawodach zaledwie dwa miesiące temu. Wystąpił w spotkaniu pomiędzy Uczniowskim Środowiskowym Klubem Sportowym Speedway Częstochowa i klubem z Ulimia.
Zaprezentował się bardzo dobrze, a gdyby nie defekt motocykla w jednym z biegów, zdobyłby największą ilość punktów w zespole.
- Dzień przed zawodami odebrałem motocykl kupiony przez ojca. Wystartowałem po raz pierwszy mocno przyczyniając się do zwycięstwa - wspomina Michał.
Dopiero później zdał na nowo wprowadzoną dla zawodników startujących w minispeedwayu licencję. Po tym egzaminie komisja z PZM-u zadecydowała kto pojedzie do Vojens. W piątce wybrańców znalazł się m.in. Michał Ciura. Komisja doceniła jego umiejętności, choć doświadczenia wielkiego nie posiadał.
Pierwsze kroki
Można powiedzieć, że w żużlu zakochał się od pierwszego wejrzenia. Pierwszy mecz jaki oglądał to pojedynek Włókniarza z Polonią Bydgoszcz w 1996 r. Od tego czasu chodzi na każde spotkanie. Później dowiedział się, że Adrian Tomczyk ma do sprzedania motocykl, WSK 175. Na tym niewiele mającym wspólnego z żużlem sprzęcie obywał się z jazdą na jednośladzie. Jego pierwszym trenerem i doradcą był znany żużlowiec Włókniarza Józef Kafel.
Co ciekawe Michał ściga się już na normalnym torze z chłopakami, którzy mają żużlowe licencje i jeździ na prawdziwym żużlowym motocyklu. Do startów na minitorze ma obecnie yamahę 80 i jawę. Odpowiedzialny za przygotowanie kondycyjne zawodników Włókniarza Jan Drapak pozwolił mu także na trening na siłowni z pierwszą drużyną. Jak równy z równymi gra z seniorami w hokeja na lodzie.
Ojciec Michała Tadeusz Ciura nie był nigdy bliżej związany z żużlem. Jak mówi, od 35 lat jest jedynie zagorzałym sympatykiem. - Żużel fascynował mnie i fascynuje - mówi. Z początku bał się o syna. - Bardzo się denerwowałem. Od kiedy nabrał doświadczenia i pewnie prowadzi motocykl jestem spokojniejszy - dodaje.
Praca przy sprzęcie
Michał w dużej mierze sam przygotowuje sobie sprzęt ucząc się mechaniki od Andrzeja Puczyńskiego. Korzysta także z rad swego wujka Ryszarda Kuli. Michałowi towarzyszy także w wyjazdach mechanik Marian Mystek. W przygotowanie Michała do zawodów zaangażowany jest cały sztab ludzi.
Sebastian pomaga
Sponsorem Michała jest Sebastian Ułamek. - Pojechaliśmy kiedyś do Sebastiana po opony. Przy okazji obiecał kupić mi kask. Dał dużo części, których używamy do dziś. Kupił mi także kombinezon oraz osłony do motocykla - mówi Michał.
- Jesteśmy wdzięczni Sebastianowi. Sam bym wszystkiemu nie podołał. Nadal szukamy jednak sponsorów dla wszystkich zawodników z UŚKS-u, by mogli być bardzo dobrze przygotowani do zawodów - dodaje T. Ciura.
Zawodnik UŚKS Speedway posiada dwie licencje - polską i FIM uprawniającą go do startów w zawodach międzynarodowych. We wrześniu odbędą się w Wawrowie Drużynowe Mistrzostwa Europy, w których Michał ma nadzieję wystąpić w biało-czerwonych barwach.
Skandynawski profesjonalizm
W Vojens wiele nie zwojował, podobnie jak i pozostali czterej Polacy. Trzeba jednak przyznać, że miał przy tym wszystkim trochę pecha. Wygrał jeden z eliminacyjnych wyścigów pokonując Duńczyków i Szweda. Poradził sobie z nimi na dystansie schodząc do krawężnika.
- Byłem skoncentrowany przede wszystkim na pierwszym starcie. Jeśli wyjdzie, później jedzie się znacznie łatwiej - opowiada.
W drugim wyścigu miał upadek na drugiej pozycji. W trzecim zajął trzecie miejsce. W czwartym jechał na dobrej pozycji, lecz zgasł mu silnik. Okazało się, że wskutek pomyłki dotankował do zbiornika wodę zamiast paliwa. W ostatnim wyścigu zjadły go nerwy i zajął ostatnią pozycję.
- Skandynawowie przewyższali nas sprzętowo. Przyjechali na zawody z fabrycznymi mechanikami i perfekcyjnie przygotowywanymi motocyklami. Mieli także znacznie lepsze paliwo. Ich motocykle lepiej sprawowały się zarówno na starcie, jak i dystansie. Pojechaliśmy na zawody, by zebrać doświadczenie. Tam są inne tory, inna specyfika jazdy, przepychanki są na porządku dziennym - mówi Tadeusz Ciura.
W zawodach wystartowało prawie 28 Duńczyków i 18 Szwedów oraz Finowie, Niemcy, Anglicy, Norwegowie, a nawet Chorwat. Oprócz Michała uczestniczyło w nich jeszcze czterech Polaków z Ziemi Lubuskiej. Tylko Andrzej Głuchy dostał się do półfinału. W eliminacjach odpadli Sławomir Dąbrowski, Adrian Szewczykowski i Marcin Kozdraś. Ekipą opiekował się Bogusław Nowak. W wyjeździe do Vojens pomogli Michałowi finansowo: Zbigniew Kowalczyk, Dariusz Moczarski, Jan Błaszak i Wiesław Strach.
- Ole Olsen był pewny, że wkrótce osiągniemy poziom Duńczyków. Zapraszał nas na wspólne treningi do Danii - opowiada T. Ciura.
Być żużlowcem
Michał nie kryje, że marzy o tym, by stać się dobrym zawodnikiem. - Chciałbym być żużlowcem i będę do tego dążył. Myślę, że osiągnę wyniki na torze - mówi.
Ojciec podziela jego pasję i zamierza mu pomagać w realizacji celu. - Żużel to dla niego pełnia życia. Bardzo dużo czasu poświęca na przygotowanie sprzętu. W opinii trenerów i mojej ma talent. Dążymy do tego, by poznał tajniki żużla, a na wyniki przyjdzie czas. Jesteśmy głęboko przekonani, że tak będzie. Michał mało mówi, dużo robi.
By stać się na żużlowej arenie kimś potrzeba lat pracy nad sobą, odpowiednich środków i wyrzeczeń. Jak twierdzą fachowcy, Michał ma talent, a jego atutami są m.in. pracowitość i poświęcenie się temu co robi. Miejmy nadzieję, że kolejny talent nie zostanie zmarnowany i znajdą się życzliwi ludzie, którzy zechcą mu pomóc.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?