Napad na kantor w Częstochowie. Rutkowski wyznaczył nagrodę
Krzysztof Rutkowski, najbardziej znany polski detektyw, będzie nadzorował dochodzenie w sprawie wykrycia i zatrzymania sprawców napadu na kantor w Częstochowie, do którego doszło 25 lipca. Detektyw podczas dzisiejszej konferencji prasowej z udziałem poszkodowanych, Zbigniewa Marczyka i Kamili Smolarczyk zdradził najnowsze ustalenia śledztwa.
- Otrzymałem sygnał od pani Kamili w piątek rano, kiedy byłem w Kołobrzegu. Zmieniłem swoje plany i przyjechałem do Częstochowy, aby w piątek w nocy rozpocząć działania – mówi Krzysztof Rutkowski.
- Mamy już pierwsze informacje, którymi możemy się z Państwem podzielić. Sprawcy, którzy porzucili niebieskie bmw serii 5 z krakowską rejestracją „KR”, prawdopodobnie poruszali się również srebrnym fordem focusem o rejestracji pochodzącej z powiatu myszkowskiego „SMY”. Ten samochód był widziany w okolicach miejsca, w którym porzucono bmw – mówił Rutkowski.
Nie przegapcie
- Bielizna erotyczna z Zabrza robi furorę na świecie ZOBACZCIE
- Oto majątki prezydentów miast w Śląskiem
- Wybuch gazu w Bytomiu. Lokale nie nadają się do mieszkania
- Ikea w Zabrzu nie powstanie? Inwestycja w zawieszeniu
- Najdroższe domy w województwie śląskim TOP 20. Poznaj ceny
- Najpiękniejsze fanki Ruchu Chorzów ZDJĘCIA Frelki na Cichej
Zdaniem detektywa w napadzie brało udział trzech sprawców, ale niewykluczone, że pomagała im czwarta osoba podczas obserwacji. Sprawcy prawdopodobnie zrzucali łup i młotek, którym wybili okno w samochodzie okradzionego właściciela kantoru z kładki przy ulicy 1 Maja. Niewykluczone, że przestępcy byli obcokrajowcami.
Przestępcy wykorzystali moment, w którym właściciel kantoru otwierał drzwi do lokalu. Wówczas podbiegli do jego samochodu, wybili tylną szybę i ukradli torbę z pieniędzmi.
Okradziony ruszył w pościg za sprawcami, ale zdążył jedynie wybić szybę w niebieskim bmw, którym przyjechali na miejsce przestępstwa. Samochód miał krakowskie numery rejestracyjne. Pojazd został znaleziony po kilku godzinach na ulicy 1 Maja w Częstochowie. Był pusty.
- Kiedy otwierałem lokal usłyszałem dziwne uderzenie. Zobaczyłem dwóch mężczyzn uciekających w stronę bramy wjazdowej na posesję. Zacząłem za nimi biec. Byłem blisko jednego z nich i być może bym go zatrzymał, ale potknąłem się o korzeń. Zdołałem tylko wybić kłódką jedną z szyb w samochodzie, aby zostawić jakiś ślad, aby łatwiej było go zidentyfikować. Później sprawcy odjechali ulicą Tuwima, ale nie wiem, w którym kierunku. Zadzwoniłem do córki, ona powiadomiła policję, bo ja nie wiedziałem nawet jak to zrobić – relacjonuje Zbigniew Marczyk, właściciel kantoru.
Pan Zbigniew i jego córka, Kamila Smolarczyk, po raz drugi padli ofiarą napadu. 24 listopada 2017 roku okradziono ich pod domem.
- Tata przyjechał do mnie. Oglądaliśmy „Wiadomości”, kiedy wyszedł po zaledwie 15 minutach doszło do kradzieży. Okazało się, że wcześniej ktoś poluzował ogrodzenie. Z niewiadomych przyczyn monitoring nie nagrał zdarzenia. Wówczas także byliśmy wcześniej obserwowani. Policja umorzyła jednak dochodzenie. Już wtedy myśleliśmy o pomocy pana Krzysztofa, ale ostatecznie tego nie zrobiliśmy – mówi Kamila Smolarczyk.
Wówczas łupem przestępców padła kwota około miliona zł. Teraz skradziono 1,8 miliona zł w różnych walutach, m.in. dolarach amerykańskich, funtach, euro i frankach szwajcarskich. Detektyw Krzysztof Rutkowski i poszkodowana rodzina nie wykluczają, że obie sprawy się łączą.
Teraz pani Kamila była również obserwowana. - Wiem, że niebieskie bmw jeździło w dzielnicy Wyczerpy 11 lipca. Apeluję do wszystkich ewentualnych świadków o pomoc – mówiła pani Kamila.
Zdaniem Rutkowskiego fakt wykorzystania tego samego samochodu do obserwacji, a później do napadu świadczy o braku profesjonalizmu sprawców i o tym, że mieli oni niewielkie środki na zorganizowanie napadu. Kamila Smolarczyk nie zgłosiła faktu obserwacji policji, bo myślała, że samochód jeździ za nią z powodu innej sprawy osobistej. Zwróciła jednak na niego uwagę, bo sprawcy ukrywali się za rozłożonymi gazetami.
Poszkodowani twierdzą, że skorzystanie z pomocy detektywa nie jest podyktowane brakiem wiary w działania policji. Liczą jednak, że ta dodatkowa pomoc może przynieść efekt.
- Tu nie chodzi o jakieś igrzyska, kto pierwszy zatrzyma sprawców. My będziemy informować policję wojewódzką i częstochowską o naszych ustaleniach. A jeżeli to policja zatrzyma sprawców, wówczas sam pogratuluję tego Komendzie Głównej Policji – twierdzi Rutkowski.
- Nie może być tak, że w biał dzień w centrum Częstochowie, przy alei NMP, ktoś napad ludzi i pozbawia ich narzędzi do pracy, bo w ich przypadku pieniądze to towar – mówił Krzysztof Rutkowski i dodawał:
- Miniesterstwo Sprawiedliwości i Sejm uchwalają prawo, które uderza w przestępców w białych kołnierzykach, wyłudzających VAT. To sprawi, że przestępcy wyjdą na ulice. Teraz napadli na pana Zbigniewa, a następnym razem ich ofiarą może paść ktoś inny.
Na koniec Krzysztof Rutkowski zademonstrował dwa rodzaje broni, które jego zdaniem skutecznie chronią przed przestępcami, a nie wymagają uzyskania pozwolenia.
Zobaczcie koniecznie
TYDZIEŃ Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?